Pasje trzylatki...
Czym interesuje się Panna Antonina? Bo o tym, że taki mały człowiek swoje pasje ma nikogo przekonywać nie trzeba. Otóż moje dziecko bez reszty pochłaniają dwie rzeczy - książki i pociągi. I o ile to pierwsze odziedziczyła po mnie, o tyle drugą pasję dzieli z Dziadkiem.
Zacznijmy od książek. Były w życiu Tosi od zawsze, jeszcze kiedy nie było jej na świecie, ba! nie było jej nawet w brzuchu, kupowałam książki przeznaczone dla swojego przyszłego dziecka. Uzbierała się tego całkiem pokaźna biblioteczka, złożyły się na nią głównie reedycje książek, które pamiętałam ze swojego dzieciństwa, ale znalazły się tam również wydania, które zachwyciły mnie swoimi ilustracjami. Nie wiem, czy też tak macie, ale wybierając książki dla Panny Antoniny zwracam olbrzymią uwagę na rysunki. Kiedy wreszcie dziecko przyszło na świat biblioteczka rosła razem z nią, a same książki stały się ulubioną zabawką. Przede wszystkim czytaliśmy jej wiersze Tuwima i Brzechwy, które dawały szansę na zabawę głosem, naśladowanie dźwięków itp. Potem przyszedł czas na prozę, zaczynaliśmy od Biblioteczki Naszej Księgarni, uwielbiam te książki za ich ponadczasowość, piękny język i wspaniałe wydania. Wielkie brawa dla Naszej Księgarni za przywrócenie ich najmłodszym! Książki towarzyszą nam każdego dnia, jeśli dzieciom powinno czytać się minimum 20 minut dziennie, realizujemy je kilkukrotnie.
Oto niewielka część jej wielkiej kolekcji
Drugą miłością Panny Antoniny są pociągi, parowozy, lokomotywy elektryczne i spalinowe, Elfy i inne im podobne maszyny jeżdżące po torach. Mój tata na pewno nie spodziewał się, że z pozoru niewinne pokazanie dziecku książki o pociągach skończy się aż takim uczuciem. Tosia, mimo młodego wieku, wiedzę posiadła ogromną. Wczoraj znalazłam w jednej z moich książek kalendarzyk z parowozem, wyjęłam go i zostawiłam na regale, dziecko wstało rano, obejrzało zdjęcie i oznajmiło: "O, Piękna Helena". Skąd ona to wiedziała? Dziadek na pewno jej Piękną Helenę pokazywał, ale aż taka pamięć?! Nie dziwi, więc fakt, że Dziadek jest najlepszy na świecie, bo z nim można oglądać parowozy, bo on zabierze na wycieczkę na dworzec, bo on godzinami opowiada o pociągach, podpierając się przy tym fachową literaturą. To on, wreszcie, zabrał ją najpierw na dworzec, w celu zapoznania, a kilka tygodni później zafundował wnuczce wycieczkę pociągiem ciągniętym przez najprawdziwszą "Oelę".
Migawka z jednego ze spacerów z Dziadkiem, zimno i ponuro, ale oczekiwanie na pociąg, to jest to
Mamy, więc w domu specjalistkę od pociągów - może to mało dziewczęca fascynacja, ale sami wiecie, gender i te sprawy...
Ciekawe, czy i kiedy te zainteresowania się zmienią...
Komentarze
Prześlij komentarz