Moje dziecko za mną tęskni...
Miniony tydzień spędziłam z przeziębioną Tosią w domu. Nie było dnia, żebym przed jej pójściem spać miała choć chwilę spokoju. To wszystko prowadzi mnie do smutnej refleksji - moje dziecko za mną tęskni.
Tosia lubi chodzić do przedszkola, nie płacze kiedy ją tam zostawiamy, koleżanki i kolegów zaczepia już w szatni, w sali wita się z panią i biegnie w kierunku zabawek. Jednak codziennie rano zadaje pytanie, które budzi we mnie smutek: "Kto mnie odbierze z przedszkola". Odpowiedzi są dwie, bo odbiera ją albo tata, albo babcia. Ja robię to bardzo rzadko, raz na kilka miesięcy. Taka praca, gdybym chciała ją odbierać, musiałaby siedzieć w przedszkolu dwie godziny dłużej, dlatego tego nie praktykujemy. Wracam więc do domu dwie godziny po jej powrocie i mamy dwie i pół godziny dla siebie. W tym czasie jemy obiad, a potem staram się maksymalnie wykorzystać te minuty, które nam zostały. Nie będę jednak ukrywać, że czasem wyskoczy coś, co muszę zrobić w danym momencie i tego czasu zostaje coraz mniej. Najbardziej skupiona na niej jestem w czasie kąpania, siedzę wtedy obok niej i gadamy o całym dniu, o planach na jutro, o tym co będziemy robić w weekend, czasem wspominamy wakacje albo planujemy następne. Ostatnim elementem naszego dnia jest czytanie i usypianie. Jeszcze latem Tosia chciała, żeby siedzieć obok niej, kiedy zasypia, teraz zasypia w trakcie czytania albo chwilę po nim, znika więc okazja do bycia razem. A to dopiero 20... Do tej godziny nie mam jednak ani chwili spokoju, Tosia jest cały czas przy mnie, widać że tęskniła, bo kiedy wracam stoi przy drzwiach i przebiera niecierpliwie nogami.
Tak mijają nam kolejne dni, od których różni się jedynie weekend, bo wtedy mamy dla siebie mnóstwo czasu i staramy się jak najlepiej go wykorzystać. Jest spacer, plac zabaw albo malowanie farbami, jeśli akurat nie dopisuje pogoda. Latem były wycieczki, teraz kino albo teatr, planów nie brakuje. Mamy potem co wspominać w ciągu tygodnia. Szkoda jednak, że weekend jest tak krótki,
Chciałabym móc poświęcić jej więcej czasu, odbierać z przedszkola, a po powrocie do domu mieć więcej czasu na zabawę i rozmowy. Tosia coraz częściej sygnalizuje, że tego potrzebuje, a ja walczę z wyrzutami sumienia i tęsknotą, bo tęsknię za nią każdego dnia od ponad trzech lat. Codziennie bardziej... Na szczęście do soboty coraz bliżej, idziemy na targi, będziemy oglądać lokomotywy w miniaturze.
A ja ostatnio miałam pierwsze, dłuższe wyjście po narodzinach dziecka i teraz mam za swoje - córka nie spuszcza ze mnie oka - nawet do toalety chodzimy razem
OdpowiedzUsuńAch, te uzależnione od nas dzieci:)
Usuń