W jaki sposób przechowujemy książki?
Przynajmniej raz w tygodniu do naszego domu trafia nowa książka. A żadne z nas nie potrafi rozstać się z książkami, które już w nim są. Do tej pory wydawało mi się, że to ja szczególnie mocno związuję się w zadrukowanym i połączonym w jedną całość papierem, ale okazuje się, że jest u nas ktoś, kto robi to równie silnie!
Niedawno policzyliśmy księgozbiór Tosi, składa się na niego ponad 200 tytułów! Na początku, czyli na etapie planowania jej pokoju, przygotowaliśmy dla niej cztery półki i byliśmy święcie przekonani, że w zupełności wystarczą. Oj, rodzice małej wiary! Półki zapełniły się błyskawicznie, a nowe książki lądowały na podłodze.
Podjęliśmy decyzję o kupnie regału. Miał on być przeznaczony jedynie na książki, niestety szybko znalazły na nim swoje miejsce gry, puzzle oraz pudełka ciastoliny. Książki dominowały, ale nie w takim stopniu, w jakim chciałam. Poza tym, ze względu na ograniczoną powierzchnię, stały na regale w dwóch rzędach, co utrudniało Tosi sięganie po aktualnie ją interesujące tytuły. Poza tym regał nie dawał szansy na wyeksponowanie szczególnie przez nas lubianych, podziwianych i chętnie czytanych książek. Zamiany rozpoczęłam, więc od dwóch rzeczy, zamówienia szafy do pokoju Tosi, która wypełni pusty dotąd kąt (mąż uświadomił mnie, że kiedyś planowałam w nim zawiesić półki, na książki oczywiście!) oraz bardzo intensywnych poszukiwań półek, które stałyby się miejscem do eksponowania ulubionych lektur oraz prawdziwą ozdobą pokoju Tosi. Na temat szafy rozpisywać się nie będę, ale jestem z niej bardzo zadowolona, stolarze spisali się na medal i mogę ich z czystym sumieniem polecać:) Puzzle i gry trafiły na półki w nowej szafie, na regale ułożyłam książki najlepiej jak umiałam.
Jeśli zaś chodzi o półki... Wybór nie był łatwy, myślałam o drewnianych, zastanawiałam się tylko, które wybrać, jaki ma być kolor, jaki dokładnie wzór. Aż w końcu trafiłam na Instagramie na profil firmy metal-love i przepadłam. Przepadłam tak bardzo, że przez dwa miesiące nie potrafiłam wybrać wzoru, ale wiedziałam, że któraś z ich półek trafi do nas. I w końcu dokonałam wyboru. Co zdecydowało? Czarny kolor (pasuje do łóżka Tosi, pasuje do koloru ścian), oryginalność wzoru oraz jego uniwersalność (kiedy przyjechały przymierzałam je do ściany w salonie, potem do ściany w korytarzu i w kuchni, wszędzie wyglądały pięknie). Wybrałam półki-domki. Niestety, na stronie była możliwość zakupu jedynie dwóch sztuk, a ja potrzebowałam trzech! I tutaj rozpoczęła się korespondencja między mną a sympatyczną panią z metal-love, zamówienie trzeciej półki nie było żadnym problemem. Tym sposobem już po kilku dniach stałam się (wespół z Tosią) szczęśliwą posiadaczką trzech przecudnej urody półek. A Tosinkowy Tata stanął przed wyzwaniem zawieszenia ich na ścianie, próbował się wykręcać, mówiąc że nie ma odpowiednich kołków i najpierw musimy pojechać do sklepu. Tu jednak po raz kolejny zaskoczył nas producent półek, bo z koperty, w której znajdowała się faktura wypadło sześć niezbędnych do zamontowania półek kołków! Montaż okazał się prosty, szybki, a ściany jakby stworzone do zawieszenie na nich tych metalowych cudów.
To był doskonały wybór. Półki zachwycają starannością wykonania, nie ma żadnych odprysków, niedociągnięć. Choć znałam wymiary, byłam zaskoczona ich wielkością (oczywiście in plus, bo dzięki temu zmieści się tam więcej książek, a przecież o to chodziło). Są ciężkie, ale nie są toporne. Mimo czarnego koloru wydają się lekkie i delikatne. I tak, jak napisałam wcześniej, bardzo uniwersalne, będą pasować zarówno do pokoju przedszkolaka, jak i ucznia szkoły podstawowej, a pewnie i starszego. Od chwili, kiedy zobaczyłam je na żywo, zastanawiam się komu sprezentować podobne, bo według mnie to świetna alternatywa dla kolejnej zabawki, a do tego oryginalna ozdoba dziecięcego pokoju.
A do tego firma, która je projektuje ma siedzibę 50 kilometrów od naszego domu, czyli wspieramy rodzime przedsiębiorstwa:)
Koniec pisania, zapraszam do oglądania zdjęć i na stronę http://metal-love.pl/ , spójrzcie jakie cuda mają w swojej ofercie, a półki (w kilku wzorach i kolorach), to nie jest jedyna rzecz, którą oferują!
* ten wpis nie jest sponsorowany, z własnej nieprzymuszonej woli, przez nikogo nie byłam do tego nakłaniana, po prostu dzielę się z Wami produktem, który uważam za dobry! :)
(ba! wygospodarowałam nawet jedną wolną półkę,
żeby móc w najbliższym czasie kupić coś nowego)
Jeśli zaś chodzi o półki... Wybór nie był łatwy, myślałam o drewnianych, zastanawiałam się tylko, które wybrać, jaki ma być kolor, jaki dokładnie wzór. Aż w końcu trafiłam na Instagramie na profil firmy metal-love i przepadłam. Przepadłam tak bardzo, że przez dwa miesiące nie potrafiłam wybrać wzoru, ale wiedziałam, że któraś z ich półek trafi do nas. I w końcu dokonałam wyboru. Co zdecydowało? Czarny kolor (pasuje do łóżka Tosi, pasuje do koloru ścian), oryginalność wzoru oraz jego uniwersalność (kiedy przyjechały przymierzałam je do ściany w salonie, potem do ściany w korytarzu i w kuchni, wszędzie wyglądały pięknie). Wybrałam półki-domki. Niestety, na stronie była możliwość zakupu jedynie dwóch sztuk, a ja potrzebowałam trzech! I tutaj rozpoczęła się korespondencja między mną a sympatyczną panią z metal-love, zamówienie trzeciej półki nie było żadnym problemem. Tym sposobem już po kilku dniach stałam się (wespół z Tosią) szczęśliwą posiadaczką trzech przecudnej urody półek. A Tosinkowy Tata stanął przed wyzwaniem zawieszenia ich na ścianie, próbował się wykręcać, mówiąc że nie ma odpowiednich kołków i najpierw musimy pojechać do sklepu. Tu jednak po raz kolejny zaskoczył nas producent półek, bo z koperty, w której znajdowała się faktura wypadło sześć niezbędnych do zamontowania półek kołków! Montaż okazał się prosty, szybki, a ściany jakby stworzone do zawieszenie na nich tych metalowych cudów.
To był doskonały wybór. Półki zachwycają starannością wykonania, nie ma żadnych odprysków, niedociągnięć. Choć znałam wymiary, byłam zaskoczona ich wielkością (oczywiście in plus, bo dzięki temu zmieści się tam więcej książek, a przecież o to chodziło). Są ciężkie, ale nie są toporne. Mimo czarnego koloru wydają się lekkie i delikatne. I tak, jak napisałam wcześniej, bardzo uniwersalne, będą pasować zarówno do pokoju przedszkolaka, jak i ucznia szkoły podstawowej, a pewnie i starszego. Od chwili, kiedy zobaczyłam je na żywo, zastanawiam się komu sprezentować podobne, bo według mnie to świetna alternatywa dla kolejnej zabawki, a do tego oryginalna ozdoba dziecięcego pokoju.
A do tego firma, która je projektuje ma siedzibę 50 kilometrów od naszego domu, czyli wspieramy rodzime przedsiębiorstwa:)
Koniec pisania, zapraszam do oglądania zdjęć i na stronę http://metal-love.pl/ , spójrzcie jakie cuda mają w swojej ofercie, a półki (w kilku wzorach i kolorach), to nie jest jedyna rzecz, którą oferują!
* ten wpis nie jest sponsorowany, z własnej nieprzymuszonej woli, przez nikogo nie byłam do tego nakłaniana, po prostu dzielę się z Wami produktem, który uważam za dobry! :)
Komentarze
Prześlij komentarz