Środowe recenzje: O psie, który pływał na krze

Kilka tygodni temu opisywałam tu książkę Barbary Gawryluk Klifka (klik). Tak bardzo przypadła nam ona do gustu, że szybko kupiłam kolejną część z tej serii, tym razem opowiada ona historię, którą kilka lat temu żyła cała Polska (klik).

Na krze dryfował pies, który wystraszył się wybuchów fajerwerków w sylwestrową noc i uciekł ze swojej budy. Trafił do przedszkola, jeździł autobusem, aż w końcu zszedł nad rzekę i tam rozpoczęła się jego wielka, ale bardzo niebezpieczna podróż. Tu również rozpoczęła się walka o jego życie. Piesek, którym od zniknięcia jego właścicielki i pojawieniu się w jej domu nowych właścicieli, nikt się nie zajmował, nagle był w centrum zainteresowania nie tylko Polaków, ale i ludzi na całym świecie. Wszyscy zaangażowali się w pomoc, w wielu miejscowościach strażacy próbowali wyłowić go z wody, niestety pies był bardzo nieufny. Płynął samotnie na krze, wspominał swoją panią, walczył z głodem, ze zmęczeniem, z przymarzającymi do kry łapami. Walczył dzielnie, niestety nieufność i strach nie pozwalały mu zeskoczyć z kry i dać się uratować. W końcu wypłynął na morze, gdzie spotkał wygrzewające się na krach foki. Te niczego się nie bały i czerpały radość ze słońca. I właśnie z fokami pomyliła go załoga statku Baltic, która przepływała w pobliżu. Na szczęście zaczęli sprawdzać co to za dziwna, kudłata foka i dzięki temu uratowali dzielnego czworonoga. Co stało się z nim później? Najpierw rozpoczęto poszukiwania właściciela, ale zgłaszali się tylko ludzie, którzy skuszeni medialną wrzawą wokół kundelka, chcieli jedynie ogrzać się w blasku jego sławy. Pies jednak nie rozpoznał nikogo. Z tego powodu załoga statku podjęła decyzję, że pies zostaje z nim. Nadano mu imię Baltic i od tej pory pies płynął pływa z nimi (klik).

Książka chwyta ze serce. Tego ukryć się nie da. Tosia bardzo przeżywała przygody psa, ale przewidując jej reakcję, jeszcze zanim zaczęliśmy czytać tę książkę, pokazałam jej zdjęcie Baltica na okładce i powiedziałam, że pies płynął na krze i został uratowany przez dzielnego marynarza.
Książkę czyta się jak najlepszy reportaż. Cała historia została opisana z perspektywy przerażonego, przemarzniętego i głodnego czworonoga, który niezbyt ciepłą, ale jednak dobrze znaną budę, zamienił na niewielką krę dryfującą najpierw po rzece, a potem po morzu. To wspaniała opowieść o odpowiedzialności za zwierzę, o przyjaźni i zaufaniu. Uroku tej książce dodają piękne i kolorowe ilustracje Iwony Całej, zachwycają i cieszą oko.

Piękna i mądra książka dla najmłodszych i tych trochę starszych!



 


Baltic. Pies, który płynął na krze
Barbara Gawryluk
ilustracje Iwona Cała
Wydawnictwo Literatura, 2012
wiek 5+ 

Komentarze