Święta z miłością w tle, czyli "Boże Narodzenie krowy Zosi" (Wydawnictwo Muchomor)
Co roku, kiedy na początku grudnia zdejmuję z jednej z półek książki związane z Bożym Narodzeniem żałuję, że czytamy je tylko przez kilka tygodni. Zwłaszcza, jeśli te książki są tak ładne, a historia równie ciepła, jak ta!
Krowę Zosię możecie znać z wcześniejszego tomu jej przygód, Orkiestra krowy Zosi, to w niej po raz pierwszy pojawiła się muzykalna krowa, która chciała wystąpić w konkursie muzycznym. Niestety żadna orkiestra nie chciała jej przyjąć. Każdy kierując się uprzedzeniami uważał, że Zosia nie pasuje do ich składu. W końcu postanowiła założyć własną orkiestrę, która odniosła spektakularny sukces.
aby spędzić święta Bożego Narodzenia w rodzinnej wiosce Zosi.
Zanim jednak tam dotrą, muszą przedrzeć się przez zaspy i śniegi, bo zima zaatakowała Perlinki-Pimpinki. Wszyscy cieszą się perspektywą ostatniego koncertu oraz pięknych, białych świąt. Niestety, superautokar, którym podróżuje orkiestra zaczyna ślizgać się na drodze, wszyscy muzycy próbują pchać pojazd, to jednak nic nie daje i już wkrótce stoją na zewnątrz i bezradnie rozglądają się wokół. Na szczęście nie muszą długo czekać na pomoc, bo po chwili w pobliżu przejeżdża samochód. Zosia zatrzymuje kierowcę i opowiada mu o ich problemach, a ten, jak się okazuje, jedzie akurat w kierunku Plamek Wielkich, do których zmierzają muzycy. Zosia siada obok kierowcy i, oprócz tłumaczenia mu, dokąd dokładnie ma jechać, opowiada swoją historię. A Pablo, bo tak ma na imię kierowca ciężarówki, okazuje się producentem zabawek i, jak wyznaje, jest szczęśliwy, że wiezie pannę Zosię. Po dotarciu do celu, Zosia w ramach podziękowań, zaprasza go na obiad. A potem dzieją się rzeczy niezwykłe.
Po bardzo wesołym obiedzie wszyscy wychodzą na dwór bawić się śniegiem.
Tata Zosi z Dominikiem ruszają po autokar orkiestry.
A Zosia i Pablo nie odstępują siebie na krok.
Pablo niestety nie może zostać dłużej, musi dostarczyć resztę zabawek, ale obiecuje, że przyjedzie na wieczorny koncert orkiestry Zosi. Będę pracował za dwóch i wrócę dziś wieczór, obiecuję! - krzyczy odjeżdżając. Ale nie przyjeżdża... Zosia z nadzieją rozgląda się wśród tłumu melomanów, ale nie udaje jej się dostrzec Pabla. Czy Pablo jeszcze się pojawi? A, jeśli się pojawi, to jak będzie się usprawiedliwiał? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce Boże Narodzenie krowy Zosi.
Ta historia mogłaby się wydarzyć o każdej porze roku, ale właśnie w Boże Narodzenie smakuje najlepiej.
Boże Narodzenie krowy Zosi
Geoffroy de Pennart
tłumaczenie Michał Radziwiłł
Wydawnictwo Muchomor, 2016
Wiek 3+
Za książkę dziękuję
Troche mało teksu dla nas, ale krowa wygląda sympatycznie, a książki o świętach są zawsze fajne ;)
OdpowiedzUsuńDla starszych na pewno za mało, ale książka tak ładna, że nie zachwycić się nią trudno! :)
UsuńNa deficyt czasu przed swietami, to dobry material na lekturę ;-)
UsuńBardzo fajne obrazki! No i krowa Zosia jako bohaterka wymiata ;)
OdpowiedzUsuńJest świetna!
UsuńKolejna cudowna książka. Tylko półek na książki już u nas zaczyna brakować ;)
OdpowiedzUsuńU nas też. Na szczęście jest jeszcze podłoga;)
UsuńWłaśnie szukam namiętnie jakiejś książki o Bożym Narodzeniu dla dzieci, bo zorientowałam się, że wszystkie, które mamy są głupie. :D Jak zwykle duże zaplecze przygotowałaś. ;) Ale ta z krówką najbardziej mi się spodobała. I pewnie mojej Blani też będzie bo "muu kuki" (czyt. krówki) wymiatają. :D
OdpowiedzUsuńTo koniecznie musicie krowę Zosię poznać:)
Usuń