Gra(my) w piątki: Gra z mojego dzieciństwa w nowej odsłonie, czyli "Grzybobranie w zaczarowanym lesie" (Granna)

Długo zastanawiałam się jaką grę powinnam zrecenzować w przededniu Dnia Babci i dwa dni przed Dniem Dziadka. Pomysłów miałam mnóstwo, ale żadna nowa gra nie pasowała mi do tego dnia. Ja czas spędzony u dziadków kojarzę z grą w młynek i w chińczyka, nie znalazłam jednak na tyle oryginalnego wydania tych gier, żeby napisać o nich recenzję. W końcu padło na grę, którą pamiętam ze swojego dzieciństwa (choć, paradoksalnie, nie pamiętam, żebym kiedykolwiek w nią grała).

Zasady gry Grzybobranie są niezwykle proste. Rzucamy kostką i przesuwamy pionek o tyle oczek, ile wskaże kostka, jeśli staniemy na polu z grzybami, wrzucamy je do swojego koszyka. Wygrywa osoba, która jako pierwsza dotrze do mety i zbierze po drodze najwięcej grzybów. Proste i zrozumiałe, prawda? Tak właśnie wygląda większość wersji Grzybobrania, jakie są dostępne na rynku. Niektóre mają jeszcze pola z dodatkowymi zadaniami (trzeba cofnąć się o kilka pól, wyrzucić konkretną liczbę oczek, żeby móc ruszyć dalej albo poczekać jedną kolejkę), są też takie, w których trzeba jedynie przesuwać pionek po planszy.

Tę, o której chcę dzisiaj napisać, bez wahania nazywam rozszerzoną wersją. W pudełku znajduje się nie tylko plansza! Kiedy je otwieramy od razu widzimy, że różni się od tych, które widzieliśmy do tej pory, to oznacza, że musi spełniać jakąś dodatkową rolę. Podejrzenia są jak najbardziej słuszne, z pudełka powstanie dom czarownicy! Do tego domu trafiać będą gracze, którzy wyrzucą szóstkę! Tak, tak, to chyba jedyna znana mi gra, która nie promuje osób wyrzucających szóstkę! Zanim zaczniemy grać musimy również przygotować żetony z wizerunkami różnych leśnych zwierząt i umieścić je w otworach na planszy. Każdy żeton to dodatkowe zadanie do wykonania. Są te najoczywistsze, czyli dwa pola w przód albo w tył, ale niektóre naprawdę zaskakują i już stały się najmniej lubianymi przez Tosię, na których zatrzymania stara się za wszelką cenę uniknąć. Wśród nich prym wiedzie to, na którym trzeba zamienić zawartość koszyka z innym graczem;)

Mamy już planszę, żetony, domek czarownicy, żeby zacząć grę potrzebne są nam jeszcze pionki, koszyczki i oczywiście grzyby, w końcu gramy w Grzybobranie w zaczarowanym lesie! Grzybki są w trzech kolorach, żółtym, brązowym i czerwonym. Te ostatnie to muchomory. Na temat tego, czy warto je zbierać zdania w naszej rodzinie są podzielone. Przy ostatecznym podsumowaniu gry muchomory to punkty ujemne, ale w trakcie gry można się dzięki nim wydostać z domu czarownicy. Dlatego nie rozpaczajcie specjalnie, jeśli na nie traficie, można je całkiem dobrze spożytkować;) A jeśli nie mamy muchomorów, można zostawić czarownicy dowolnego grzybka albo spróbować szczęścia rzucając kostką. Moc uwalniania mają liczby nieparzyste.

Rozgrywka jest stosunkowo prosta, ale bardzo ciekawa. Po pierwsze trzeba uważać, żeby nie wyrzucić szóstki, po drugie - na graczy czeka mnóstwo dodatkowych pól, na których stajemy całkowicie zmienić przebieg gry, po trzecie - wygrać może osoba, która nie przekroczyła mety jako pierwsza, ale ta, która zebrała najwięcej grzybów, więc warto walczyć do końca.

Grzybobranie w zaczarowanym lesie rozwija zdolność strategicznego myślenia. Żetony warto układać w konkretnych miejscach, żeby gra stawała się jeszcze atrakcyjniejsza. Warto również w odpowiedni sposób układać grzyby na planszy (choć Tosia uwielbia układać je pogrupowane według kolorów). Gramy w Grzybobranie od kilku tygodni i jeszcze nam się nie znudziło. To na pewno zawdzięczamy możliwości tworzenia własnych wariantów gry.

Gra wydaje mi się niezniszczalna. Plansza i żetony wykonane są z grubej tektury, której na pewno przetrwają wiele rodzinnych rozgrywek. Oprócz tego, że gra jest starannie wykonana, jest również bardzo ładna! Kolorowa, z pięknymi, bajkowymi postaciami. Dodatkowo w pudełku znajdują się również kartonowe figurki czarownicy oraz zwierząt i roślin, którymi możemy ozdabiać według własnego pomysłu przestrzeń, w której gramy. Grzybobranie dedykowane jest dzieciom powyżej czwartego roku życia i wydaje mi się, że jest to wiek optymalny, żeby zrozumieć zasady rządzące tą grą. Świetna zabawa dla całej rodziny od przedszkolaka do seniora, od 4 do przynajmniej 104 lat!




Grzybobranie w zaczarowanym lesie
liczba graczy 2-4
czas rozgrywki 30 minut
wiek 4+
Granna


Komentarze

  1. Widziałam tę gre, nawet miałam ją kupić. Jest rewelacyjna, dobrze że mi o niej przypomniałaś w końcu nie długo ferie, będzie co robić ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie ta gra to właśnie jedno ze wspomnień z dzieciństwa, miałam wtedy jej o wiele prostszą wersję i grałam z babcią :) Uwielbiałam z nią zbierać grzybki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tego nigdy nie doświadczyłam, ale teraz, z przyjemnością gram z Tosią;)

      Usuń
  3. A ja nie załam wcześniej tej gry! Wygląda fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ile ja się w tę grę nagrałam, do dziś chętnie wyciągamy ją z szuflady i wspólnie z rodziną oddajemy tej zabawie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My poznaliśmy dopiero niedawno, ale szybko stała się jedną z naszych ulubionych gier;)

      Usuń
  5. Grzybobrania nie mamy, ale to chyba dlatego, że ja w dzieciństwie też nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Grzybobranie bardzo lubilam w dzieciństwie, i gdy grywalam z siostrzencami.
    Muszę i Synka zaopatrzyc w tę grę :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz