Nieśmiałe? Niezbyt pewne siebie? "To ja! Duży i odważny" (Prószyński i S-ka)
We wrześniu Tosia zmieniła grupę w przedszkolu. Myśleliśmy (ba! byliśmy pewni), że szybko się zaaklimatyzuje. Panie znała od zawsze, dzieci również nie były dla niej nowa. Niestety, wyszło inaczej, niż planowaliśmy. Grupa jest zupełnym przeciwieństwem dotychczasowej. Dzieci nie wydają się zbyt zgrane, bez wahania mówią, co myślą, nie bacząc na uczucia innych. Z tego powodu uśmiechnięta pewna siebie i nigdy nie narzekająca na brak kompanów do zabawy Tosia, straciła pewność siebie. Dużo z nią rozmawialiśmy, upewnialiśmy w poczuciu własnej wartości, ale serce matki (i ojca) było rozdarte i pełne wyrzutów sumienia. Nadal zdarza się jej powiedzieć, że wolałaby już chodzić do szkoły i nie spotykać dzieci ze swojej obecnej grupy, ale robi to coraz rzadziej. Zachowuje się tak, jakby znowu uwierzyła w swoją siłę. Wpływ na o miała zapewne również książka, która trafiła do nas w ostatnim czasie.
Kiedy wśród zapowiedzi wydawnictwa Prószyński i S-ka zobaczyłam książkę To ja! Duży i odważny! Nowe historyjki, które dodają dzieciom pewności siebie wiedziałam, że to coś dla nas. I nie pomyliłam się, oprócz licznych rozmów z Tosią, które odbywaliśmy przy okazji lektury każdej opowieści, książka skłoniła do refleksji również mnie. Pamiętam ze swojego dzieciństwa chwile, w których traciłam pewność siebie, kiedy czułam się zagubiona, na szczęście zawsze udawało mi się znaleźć wyjście z sytuacji. Chciałabym tego nauczyć również Tosię, więc wchodzi do osiedlowego sklepu, żeby zrobić małe zakupy, kiedy ja stoję za drzwiami, idzie poprosić o coś panią w restauracji, w której jemy obiad. Czasem się wstydzi, ale generalnie idzie jej to coraz lepiej, więc radzi sobie z tym coraz lepiej. Naturalną wstydliwość pokonuje coraz częściej. To samo musiał zrobić Bartek, bohater jednego z opowiadań z tomu To ja! Duży i odważny! Chłopiec niedawno zamieszkał z mamą w nowym miejscu. Przeprowadzili się do miasta, w którym Bartek nikogo nie znał. Brakowało mu kolegów i koleżanek. Dobrą radą dała mu mama. Najpierw upiekła dla syna jego ulubione ciasto przypominające księżycowy krater, a potem zasugerowała chłopcu, żeby poszedł do sąsiadów, którzy mają dzieci w podobnym wieku. Bartek bał się, że sobie nie poradzi, wtedy mama zaproponowała mu, żeby przećwiczyli całą sytuację w domu. On będzie pukać do drzwi, ona odegra rolę sąsiadów. Chłopiec uznał, że zaproponowana zabawa jest głupia i od razu postanowił pójść na trzecie piętro, gdzie mieli mieszkać rówieśnicy Bartka. Dziewczynka i chłopiec bardzo ucieszyli się z wizyty, najpierw zaprosili nowego sąsiada do siebie, a potem poszli z nim do jego domu, gdzie czekało na nich pyszne ciasto księżycowe. Skoro Bartek sobie poradził, to i naszym dzieciom uda się podejść do nowej koleżanki na placu zabaw, w szkole albo przedszkolu. Uda im się również wykazać się odwagą, kiedy inni przymkną oczy na zasady obowiązujące w społeczeństwie. Na przykład zwrócą uwagę albo pokażą na swoim przykładzie, gdzie powinno wyprowadzać się psy. Tak zrobili Małgosia i Wojtek. Przeszkadzało im, że ludzie przychodzą z psami na ich plac zabaw, dlatego sami przebrali się za psy i wyszli na spacer z kartką: "Kup swojemu psu piękną smycz, a on chętnie będzie na niej chodził". Przy okazji przypominają również właścicielom napotkanych czworonogów, że po psach trzeba sprzątać. Czy odniesie to zamierzony skutek? A jeśli tak, to na jak długo? Trudno powiedzieć, ale dzieci coś zrobiły, wykazały się odwagą, której często brakuje dorosłym. Odważnie przeciwstawiają się również absurdalnym zakazom wprowadzanym przez dorosłych. Jak Marysia, która całymi dniami bawi się sama na podwórku, nie może zapraszać koleżanek, nie może wyjrzeć przez płot. Zakazuje jej tego pan Pieczarka, właściciel domu, w którym dziewczynka mieszka z rodzicami. Pewnego dnia dostrzega drabinę opartą o jabłonkę, przeciąga ją do muru okalającego podwórko i spogląda na zewnątrz. A tam zobaczyła niewielkie podwórko i troje dzieci. Dziewczynka i chłopiec bawią się piłką z niemowlakiem. Dziewczynka zaniepokoiła się, bo tuż za tym podwórkiem znajdowała się bardzo ruchliwa ulica. Dzieci zauważyły nową przyglądającą im się koleżankę. Marysia miała ogromną ochotę pobawić się z nimi, ale nie mogła przejść przez płot, nie mogła również zaprosić ich do siebie. Zastanowiła się chwilę i pobiegła po pana Pieczarkę, kazała mu wejść na drabinę, zajrzeć na sąsiednie podwórko. Pan Pieczarka spojrzał, a Marysia wygłosiła, ku swojemu zdziwieniu, bardzo długą przemowę, w której przekonuje go, że dzieci nie mogą bawić się w takim miejscu, obiecuje też, że kiedy zaproszą dzieci do siebie, maluchy nie będą nikomu przeszkadzać i niczego nie zniszczą. A pan Pieczarka się zgadza! Jaki widać czasem warto po prostu zapytać, a może i mama zgodzi się na coś szalonego:)
Podobnych opowiadań jest w książce trzydzieści. Podzielono je na trzy części: Brawo, udało się! Krótkie opowiastki, które dodają dzieciom pewności siebie, Pogódźmy się! Historyjki, które pomagają dzieciom pogodzić się z przyjaciółmi i Kolorowych snów! Historyjki, przy których łatwiej zasnąć. Każdy znajdzie coś dla siebie. Każdy odnajdzie siebie w przynajmniej jednej opowieści. Można również przeczytać o sytuacjach, w których jeszcze dziecko się nie znalazło, ale może się się jeszcze znaleźć. Krótkie historyjki przypominają jak ważna jest odwaga, umiejętność odnalezienia się w trudnych sytuacjach. Przypominają również o tym, dlaczego warto mówić prawdę i, dlaczego nie warto się kłócić. A na koniec przenoszą czytelników do krainy snów, sennych marzeń i wielkich przygód. Bo każdemu bohaterowi należy się odpoczynek:)
Czuję, że będziemy wracać do tej książki w trudnych i przełomowych chwilach. Opowiadania nie są długie, a skrywają w sobie wielką mądrość i mówią o ważnych sprawach, o których musi wiedzieć i pamiętać każde dziecko. Polecam dla niezbyt odważnych albo tracących pewność siebie maluchów. Polecam tym zbyt odważnym, żeby pamiętali o tym, że trzeba zwracać uwagę i szanować uczucia innych. Polecam rodzicom, dzięki tej książce jeszcze lepiej zrozumieją i wczują się w sytuację swoich dzieci. My mamy już po dwadzieścia, trzydzieści, a może nawet więcej lat, idziemy przez życie przebojem i czasem zdarza nam się zapomnieć, jak to było, kiedy byliśmy małym zagubionym przedszkolakiem albo kiedy po raz pierwszy wyjechaliśmy na kolonie bez mamy i taty. Nasze dzieci z tymi uczuciami dopiero będą się borykać, warto pomóc im przez to przejść:)
To ja! Duży i odważny!
Nowe historyjki, które dodadzą dzieciom pewności siebie
tłumaczenie Mirosława Sobolewska
Prószyński i S-ka, 2017
Wiek 4+
Za książkę dziękuję
Właśnie ją czytamy :) Ale wiesz co? Czytałyśmy już te opowiadania, ale w trzech innych ksiażkach, innego wydawnictwa!
OdpowiedzUsuńDla nas to pierwsze podejście:)
UsuńI ja zauważyłam że siła książek w takich momentach- trudnych dla dziecka, problemach,- jest wielka! Sama nieraz robie takie "wybiegi" i działa ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że są takie książki:)
UsuńNie miałam okazji jej czytać, ale czuję, że jest to pozycja bardzo wartościowa. Kiedy moje dziecko zmieniło przedszkole, na dobranoc opowiadałam bajki terapeutyczne i to pomogło w jego problemach. Jak to dobrze, że są mądre książki;-)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, musimy z tego korzystać.
UsuńTakie bajki uczące pewności siebie i budujące poczucie własnej wartości nawet mi samej bardzo by się przydały - bo czasami odnoszę wrażenie, że nadal mam z tym ogromny problem.
OdpowiedzUsuńDorosłym też się to zdarza, choć pewnie nam łatwiej nad utratą pewności siebie zapanować.
UsuńDobrze, że takie książki powstają!
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze!
UsuńBardzo ciekawa książka, szkoda, że nie było takich gdy byłam młodsza.
OdpowiedzUsuńNa szczęście są teraz i możemy czytać je naszym dzieciom.
UsuńOch... Szkoda że nie było tej książki jak moja Dusia szła do 1 klasy...
OdpowiedzUsuńJa żałuję, że nie było jej we wrześniu.
Usuń