Piękna opowieść o życiu niezwykłego człowieka. "Słońcem na papierze" (Przygotowalnia)
Chciałam, żeby w przypadającym dzisiaj Światowym Dniu Książki i Praw Autorskich, pojawiła się tu naprawdę wyjątkowa książka. Bo książki naprawdę potrafią zmieniać nasze życie, na przykład sprawiła, że w moich oczach pojawiły się łzy, a wcale nie jest to żadna banalna historia o nieszczęśliwej miłości. To piękna biografia bardzo znanego pisarza, adresowana do młodszych czytelników, ale napisana tak, że z wypiekami na twarzy przeczyta ją wielu dorosłych.
Trafiliśmy na tę książkę w kryzysowym momencie naszego życia. Na moment zwątpiliśmy w to, czy dobrze wychowujemy nasze dziecko. Tosia wróciła do domu zapłakana, bo bo dzieci z jej grupy powiedziały, że jest przemądrzała. A zapytana o tę sytuację wychowawczyni powiedziała, że Tosia po prostu bardzo dużo wie. Zaczęliśmy się zastanawiać, w którą stronę lepiej podążać. Może lepiej byłoby przestać jej czytać, przestać jeździć na wycieczki. To zapewniłoby Tosi spore grono koleżanek i kolegów.
Właśnie wtedy zaczęłam czytać Słońce na papierze, biografię Kornela Makuszyńskiego autorstwa Anny Czerwińskiej-Rydel. Dzięki niej nie tylko poszerzyłam swoją wiedze na temat jednego z najwybitniejszych polskich twórców literatury dziecięcej, ale i rozwiałam wszelkie wątpliwości, co do sposobu wychowywania dziecka. Bo jeśli ktoś taki, jak Kornel Makuszyński mówił, że dzieciom trzeba czytać, to musi tak być! Kornel Makuszyński przypominał o konieczności obcowania z książkami nie tylko dzieciom, ale i (a może przede wszystkim) ich rodzicom. Kiedy napisał do niego mały Jurek, żalący się na swoich rodziców, któremu tata nie chciał kupić książki, pisarz podarował mu pakiet swoich dzieł i wpisał taką dedykację:
Moc wielka słowa jest w małej iskierce.
Jest w nim złoto i myrrha i cudne kadziła.
Gdy dziecku dajesz książkę, zbroisz jego serce,
A duszy, jak ptakowi, świetne przypniesz skrzydła.
Makuszyński chętnie pomagał dzieciom, małych mieszkańców Podhala obdarowywał nie tylko książkami, ale podarował im również narty! A potem najlepszemu młodemu narciarzowi wręczał nagrodę swojego imienia. Godzinami odpowiadał na listy dzieci płynące do niego z całej Polski, dodawał im otuchy, udzielał porad i wysyłał książki z osobistymi dedykacjami. Dzieci mu ufały, a on, mimo że sam nie miał własnych, rozumiał ich jak nikt inny. Dlaczego? Może dlatego, że sam nie miał łatwego dzieciństwa, bo jako kolejne dziecko swoich rodziców (i jedyny syn), po śmierci ojca musiał opuścić dom rodzinny i rozpocząć naukę w innym mieście. Tam bywało różnie, bo Kornel miał umysł wybitnie humanistyczny i kiepsko radził sobie na lekcjach matematyki. Poza tym zdarzało mu się rozrabiać i z tego powodu musiał zmieniać szkołę. Jeszcze w szkole zaczął pisać pierwsze utwory literackie, były to wiersze, kilka z nich zostało nawet opublikowanych w gazecie. To zachęciło Kornela w podejmowaniu kolejnych prób literackich, a w końcu stało się całym jego życiem. Książek dla dzieci nie planował pisać, zmusiła go do tego sytuacja. Kiedy wybuchła I wojna światowa razem z żoną zostali wywiezieni w głąb Rosji, udało im się jednak stamtąd wydostać i zamieszkać w Kijowie. Nie brakowało tam Polaków.
Przyjeżdżali z całymi rodzinami i dobytkiem
z rożnych części kraju.
Wszyscy skarżyli się na brak polskich książek.
- Setkom tysięcy dzieci grozi głód książki - martwił się Makuszyński. A z głodu sięga się po byle co...
Pisarz uważał, że nie umie pisać dla dzieci, bo nigdy i nie miał. Dlatego tak naprawdę nie wie, co mogłoby je interesować.
A jednak ten temat zaczął go męczyć. Wrócił do domu i rozmyślał.
- Młodość to pyłek słońca. Czy można się bać słońca?
Przecież ono jest samym ciepłem, dobrocią, uśmiechem, miłością...
Napiszę coś dla nich.
Przystąpił do pracy i wkrótce ukazały się Bardzo dziwne bajki. Od nich się wszystko zaczęło, książka cieszyła się ogromnym zainteresowaniem czytelników i otrzymała bardzo przychylne recenzje krytyków. Choć pisarzowi i tak najbardziej zależało na opiniach dzieci. Sam stwierdził, że nie wiedział, że to taka trudna sztuka pisać dla najmłodszych. Ten, kto umie pisać tak, żeby go pojęło każde dziecko jest naprawdę wielki!
I takie właśnie są książki Kornela Makuszyńskiego, które pokazują dzieciom świat pełen uniwersalnych wartości, takich jak dobro, prawda, przyjaźń i miłość. Każdy z nas potrafi bez wahania wymienić kilku bohaterów jego książek. Bo są to książki ponadczasowe, do których chętnie wracają dorośli, ale i takie, które chętnie poznają dzieci.
Podobnie jest z książką Anny Czerwińskiej-Rydel. To lektura dla wszystkich. Piękna opowieść o niełatwym życiu. Ale zarówno bohater tej historii, jak i autorka tej książki udowadniają, że nawet w najtrudniejszych chwilach warto poszukiwać słońca, warto mieć je w sobie, bo wtedy łatwiej iść przez życie i pokonywać piętrzące się trudności!
Słońcem na papierze. Niezwykłe losy Kornela Makuszyńskiego to książka niezwykłej urody. Formatem przypomina notes albo pamiętnik. Czcionka ma dwa kolory, zasadnicza część opowieści została zapisana czarną, słoneczne fragmenty są zapisane słoneczną, żółtą czcionką. Inne kolory przysługują również fragmentom utworów albo dedykacji, których autorem był Makuszyński. Są jeszcze ilustracje autorstwa Doroty Wojciechowskiej. Piękne grafiki pokazują małego, rozrabiającego z kolegami Kornela, widzimy na nich również pisarza z żoną w strojach ślubnych i Makuszyńskiego siedzącego przy oknie warszawskiej kawiarni, któremu bacznie przyglądają się stojące na ulicy dzieci. Jest również pewna bardzo tajemnicza szafa, która znajduje się w zakopiańskim muzeum pisarza i, która stała się przyczynkiem do napisania tej historii...
Słońcem na papierze.
Niezwykłe losy Kornela Makuszyńskiego
Anna Czerwińska-Rydel
ilustracje Dorota Wojciechowska
Wydawnictwo Przygotowalnia, 2017
O, super, w naszych górskich klimatach trochę :)
OdpowiedzUsuńBardzo! Zakopane jest jednym z bohaterów tej historii!
Usuń