Czy Twoje dziecko też chce zostać weterynarzem? "Misia i jej mali pacjenci" (Zielona Sowa)
Marzyliście w dzieciństwie o tym, żeby zostać weterynarzem? Ja, choć nigdy nie miałam zbyt dużego kontaktu ze zwierzętami, nie wyobrażałam sobie, że mogłaby w przyszłości wykonywać inny zawód, niż pomaganie zwierzętom. Życie oczywiście te plany zweryfikowało, robię coś zupełnie innego, ale chętnie wracam myślami do chwil, w których widziałam siebie w roli weterynarza. Dziś te marzenia powiela Tosia, zresztą, czy znacie dziecko, które choć przez chwilę nie marzyło o tym, żeby zostać weterynarzem? Niektóre wcielają je nawet w życie!
Siedmioletnia Misia to naprawdę wyjątkowa dziewczynka. Mieszka pod lasem, razem ze swoimi rodzicami i zajmuje się wszystkim, czym zajmują się dziewczynki w jej wieku. Z jednym wyjątkiem. Misia prowadzi klinikę dla zwierząt. Duża w tym zasługa dziadka Tadzia, który pracuje jako weterynarz. Pomógł również tata, który jakiś czas temu na gałęziach rosnącej w ogrodzie starej lipy zbudował dla dziewczynki domek na drzewie. To właśnie tam trafiają wszystkie zwierzęta, które potrzebują pomocy. Nie przychodzą oczywiście same, Misia i jej czworonożny przyjaciel piesek Popik. W pierwszym tomie przygód małej pani weterynarz jej pomocy potrzebują wróbelek, który skaleczył skrzydło, wiewiórka ze skaleczoną łapką i skrajnie wyczerpany jeż.
W drugim Misia pomaga maleńkiej sowie, źrebakowi i pieskowi swojej koleżanki. Jak to możliwe, że siedmiolatka pomaga zwierzętom? Misia uwielbia czytać o przygodach Doktora Dolittle i tak, jak on potrafi porozumiewać się z czworonożnymi albo skrzydlatymi pacjentami. Niesamowite, prawda? Dla małych czytelników na pewno, bo Tosia, która uwielbia wcielać się w różne postaci i rozmawiać ze swoimi maskotkami, jest tymi książkami zachwycona. Nie będę ukrywać, że i nam, dorosłym przygody małej pani weterynarz przypadły do gustu.
Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że wyczulają dzieci na potrzeby zwierząt. Już we wrześniu w naszym domu pojawi się czworonóg, o którym bardzo marzy Tosia. I choć nie będzie to ani pies, ani źrebak, dzięki tym książkom Tosia dowiedziała się, że zwierzętami trzeba się opiekować. Dowiedziała się również, że zwierzęta chorują i wtedy trzeba udać się po pomoc do weterynarza. Przygody Misi uświadamiają także dzieciom, że zwierzęta, choć nie potrafią mówić, to sygnalizują swoje potrzeby i, co najważniejsze czują, dlatego nie można ich krzywdzić. Choć mam nadzieję, że o tym wiedziała już wcześniej.
Za nami pierwsza lektura tych książek, ale wiem, że będziemy do nich wracać. Każda z części kryje w sobie trzy opowiadania. Ogromnym atutem przygód Misi są przepiękne, kolorowe ilustracje. Widzimy na nich uśmiechniętą rudowłosą dziewczynkę, jej białego pieska i oczywiście zwierzęta, które potrzebują pomocy. Niektórym dziewczynka pomaga w swojej klinice, innym w miejscu, w którym je znalazła. Tak było na przykład z małą sową, której Misia pomogła w lesie. To bardzo ważny rozdział, bo często nie wiemy, co zrobić, kiedy na naszej drodze spotykamy pisklaka w potrzebie. A takich zwierząt nie możn
a nigdzie zabierać, żeby nie zostały potem odrzucone przez swoje stado. Misia doskonale o tym wie, a teraz uczy tego także swoich czytelników.
a nigdzie zabierać, żeby nie zostały potem odrzucone przez swoje stado. Misia doskonale o tym wie, a teraz uczy tego także swoich czytelników.
Przygody "Weterynarz z Lipowej Kliniki" spodobają się wszystkim dzieciom, które interesują się zwierzętami. Dla niektórych z nich może będzie to początek wielkich marzeń o własnej klinice weterynaryjnej, może to być również wstęp do rozmów o posiadaniu własnego zwierzaka i związanych z tym obowiązków. Rozmowy, którą każdy powinien odbyć ze swoją pociechą, zanim do domu trafi czworonóg.
Weterynarz z Lipowej Kliniki
Niespodziewani goście
(seria Misia i jej mali pacjenci)
Aniela Cholewińska-Szkolik
ilustracje Agnieszka Filipowska
Wydawnictwo Zielona Sowa, 2017
Wiek 4+
http://www.zielonasowa.pl/
Weterynarz z Lipowej Kliniki
Niespodziewani goście
(seria Misia i jej mali pacjenci)
Aniela Cholewińska-Szkolik
ilustracje Agnieszka Filipowska
Wydawnictwo Zielona Sowa, 2017
Wiek 4+
Jeszcze nie usłyszałam, że chce być weterynarzem, ale jesteśmy zachywcone tą nową serią :)
OdpowiedzUsuńJest wspaniała!
UsuńPiękne ilustracje, sowa jest mega! :)
OdpowiedzUsuńOj tak! Ilustracje są niesamowite!
Usuńśliczne książeczki!!!
OdpowiedzUsuńTak, są piękne:)
UsuńPrześliczne ilustracje. Ja chciałam być weterynarzem bo od zawsze kocham zwierzęta. Opiekowałsm się kotami i psami. Z lodówki wyciągalam kiełbasę a jak rodzice pytali gdzie jest robilam minę niewiniątka.Z biologii mialam same 5 nawet maturę z niej zdawalam. Jednak matematyka szla mi slabo chemia i fozyla rownież. Dlatego te marzenia porzucilam bo wiedzislam że gdybym wybrała te przedmioty na maturze nie poradziłabym sobie. Jestem humanistka.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja!
UsuńSeria cudowna... u nas juz przeczytana i są powroty :) ilustracje? Jestem zakochana w nich! Dawno nie widziałam tak pięknie ilustrowanej książeczki dla dzieci... Córka jest tego samego zdania... ciekawe czy będą kolejne części...
OdpowiedzUsuńBędą, będą :)
UsuńWspaniałe ilustracje ;) nie słyszałam o tej seri ale brzmi interesująco ;)
OdpowiedzUsuńBo to nowość:)
UsuńŁadne ilustracje a i ciekawa fabuła!
OdpowiedzUsuńTak, całość jest bardzo interesująca.
UsuńJa nigdy nie marzyłam aby zostać weterynarzem :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO! Myślałam, że każdy choć przez chwilę o tym marzył;)
UsuńJa w dzieciństwie chciałam być zakonnicą lub sprzątaczką i również te plany życie zweryfikowało na całe szczescie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
O byciu zakonnicą albo księdzem marzyło w dzieciństwie wielu:)
UsuńPamietam, jak sama chcialam zostac lekarzem weterynarii :D wtedy wydawalo mi sie to przyjemna,lekka praca ze zwierzetami ;D teraz, od mojej kuzynki- studentki weterynarii- slysze, jak ciezko jest na studiach, a co dopiero mowic o pracy w zawodzie! niemniej jednak, taka praca na pewno daje duzo satysfakcji ;)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńNie tylko ludzie chorują, nasi pupile również. Jest taka choroba białe oko u psa . W takich przypadkach dobry specjalista jest nieoceniony. Dobrze, że tacy są w naszym kraju.
OdpowiedzUsuń