Czwartek z baśnią: Coś dla fanów Baśnioboru :)
Nie będę ukrywać, nigdy nie przeczytałam tylu książek fantasy, co od dnia, w którym podjęłam decyzję, że będę czytać literaturę dla dzieci i młodzieży. Wcześniej przeczytałam Opowieści z Narnii i sześć tomów przygód Harry'ego Pottera. Nie uległam czarowi książek Tolkiena. Próbowałam przeczytać Hobbita, ale poległam po kilku stronach. Próbowałam oglądać Władcę Pierścieni, ale mimo kilkunastu podejść nie obejrzałam żadnej części od początku do końca i nadal mylę imiona głównych bohaterów.
Jakby wbrew temu, co napisałam wyżej, w ostatnich miesiącach przeczytałam więcej książek fantasy, niż przez całe swoje życie. I okazuje się, że...
...mogą być równie interesujące, co literatura obyczajowa. W tym przekonaniu utwierdziła mnie najnowsza przeczytana przeze mnie książka. Smocza straż to kontynuacja kultowej serii Baśniobór. W nowej książce powracają dobrze znani czytelnikom bohaterowie. Rodzeństwo Kendra i Seth Sorensonowie powracają, żeby po raz kolejny zmierzyć się z niebezpieczeństwem. Tym razem zagrożeniem są smoki. Nikt nie mógł się spodziewać, że te stworzenia zapragną opuścić azyle, w których mieszkały do tej pory i będą chciały odzyskać wolność! Kendra i Seth będą musieli wykazać się odwagą, pomysłowością i rozwagą. Ale czy uda im się zapobiec rozpoczęciu ery smoków? To trzeba sprawdzić w książce.
Nie czytałam żadnej z wcześniejszych części Baśnioboru, więc wszystko było dla mnie nowe i interesujące. Bohaterów spotkałam po raz pierwszy, ale polubiłam ich i zachwyciłam się ich odwagą. A przy okazji pozazdrościłam przygód. Ja też jako dziecko spędzałam mnóstwo czasu u babci i dziadka, ale takich przygód nie przeżyłam nigdy;) A las wcale nie był daleko!
Wydawnictwo przygotowało dla czytelników (i fanów książek Mulla) jeszcze jedną niespodziankę. Oprócz książki wydało również zeszyt kreatywny. Baśniobór. Księga wyobraźni zachęca młodych czytelników do puszczenia wodzy fantazji. Dzieci będą wymyślać pseudonimy dla działających w konspiracji opiekunów zwierząt. Będą składać z papieru Raxtusa i projektować stroje dla wróżek. Na miłośników rysowania czeka kolorowanka, fani łamigłówek będą mogli poszukiwać drogi wyjścia z labiryntu, coś dla siebie znajdą również ci, którzy lubią wyszukiwać różnice na pozornie takich samych obrazkach. Są również zadania, które w tego typu książkach pojawiają się rzadko (żeby nie powiedzieć w ogóle). Jakie? Na przykład uzupełnianie tekstu przymiotnikami i czasownikami albo pisanie ogłoszenia. Dzięki temu ta książka to nie tylko świetna zabawa, ale również nauka. Uczniom na pewno się przyda, poza tym, forma i tematyka będzie dla nich ciekawsza i przyjaźniejsza, niż to, co znają ze szkolnych podręczników.
Tak, jak napisałam wcześniej, dotąd o Baśnioborze nie wiedziałam nic, znałam jedynie tytuł tej serii. Teraz wiem, że jest to bardzo interesująca propozycja literacka dla dzieci w wieku szkolnym. Ciekawa narracja, interesujące i emocjonujące wydarzenia, uniwersalne problemy oraz uniwersalne wartości. To wszystko sprawia, że Smocza straż to nie tylko książka o fantastycznych przygodach, ale również, a może przede wszystkim, książka o życiu. I w tym tkwi jej siła!
Smocza straż
Brandon Mull
tłumaczenie Rafał Lisowski
W.A.B., 2017
Baśniobór. Księga wyobraźni
Brandon Mull
tłumaczenie Andrzej Szewczyk
W.A.B., 2017
Do mnie ten rodzaj literetury też nigdy nie przemawiał... Zresztą za filmami fantasy również nie przepadam. Za to moja Dusia chcąc nie chcąc musi się z tym gatunkiem zapoznać ponieważ w ramach lektur szkolnych czytała już Opowieści z Narnii a po nowym roku będzie miała do przerobienia Magiczne drzewo.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie sięgam po fantasy, wspaniale się przy niej relaksuję, na kilka chwil przenikam do innego świata, gdzie wyobraźnia nie ma granic. :)
OdpowiedzUsuńLubię fantastykę, ale Baśnioboru jeszcze nie czytałam. Od wielu osób słyszałam zachwyty, więc wreszcie muszę po to sięgnąć. Zeszyt kreatywny też wydaje się ciekawym pomysłem.
OdpowiedzUsuńMojej córki w ogóle nie ciągnie do książek fantastycznych. Woli inne klimaty.
OdpowiedzUsuńA ja lubie basnie i fantasy, sama czasem czytam dla odprezenia cos takiego :D
OdpowiedzUsuńrecenzja fantastyczna, jednak to nie nasz styl :)
OdpowiedzUsuńCzęsto sama sięgam po fantastyczne książki to takie odciągnięcie od świata :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do Siebie na nowy post !
Pozdrawiam
a ja nigdy nie lubiłam fantasy, jedynie Harry Potter mnie wciagnął.
OdpowiedzUsuńUwielbia Harry'ego Pottera i z fantasy to by bylo na tyle. Hibbita jeszcze przeczytalam ale przez Wladcow Pierscieni nie przebrnelam.
OdpowiedzUsuńPewnie strasznym banałem jest dziś czytanie Pratchetta, ale Świat Dysku to chyba najlepszy wstęp do fantasy również dla ludzi, którzy nie przepadają za gatunkiem :)
OdpowiedzUsuńTo akurat zupełnie nie moje klimaty - ale być może Bąbel w przyszłości polubi taką literaturę. Będę musiała się z tym pogodzić ;)
OdpowiedzUsuńMnie zawsze denerwują czarno-białe ilustracje, bo wtedy zamiast skupiać się na książce, w kółko myślę, czemu one nie są kolorowe - od dzieciństwa tak mam ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadam za fantasy ale Twoja recenzja- świetna:)
OdpowiedzUsuńMój mąż jest fanem Baśnioboru i ogólnie książek fantasy :)
OdpowiedzUsuńNiestety, tym razem to niekoniecznie nasza tematyka ;)
OdpowiedzUsuńJa nie lubię fantastyki. Fantasy i horrory to dwa gatunki, których nie czytam.
OdpowiedzUsuńJa zacząłem od baśniobòr i tak powinno się zrobić przed przeczytanie smoczek straży bo omja Cię świetna przygoda i płottwisty poza tym kiedy zaczynasz od smoczek straży brakuje Ci kontekstu. Ale ja przeczytałbym tą serię że względu na jedną wspaniale napisaną postać jaką jest sfinks.
OdpowiedzUsuń