Czy ktoś ma ochotę na kawałek tortu? "Gdzie jest tort?" (EneDueRabe)
Długo nie było u nas książek z tego wydawnictwa, a prawda jest taka, że wydają niewiele, ale kiedy już ukazuje się jakaś nowość, można być pewnym, że w nasze ręce trafi prawdziwa perełka. W końcu to EneDueRabe wydaje książki duetu Julia Donaldson-Alex Scheffler, czyli naszego ukochanego Gruffalo i uwielbiane przez Tosię Miejsce na miotle. To EneDueRabe wydało niezwykle mądrą Huśtawkę i przepiękną książkę Gdzie jest moja siostra?, która jest z nami od prawie czterech lat i cały czas odkrywamy w niej coś nowego.
Piękne ilustracje, wspaniałe historie to coś, co charakteryzuje gdańskie wydawnictwo. Czasem wydają książki, w których historia choć wspaniała i mądra nie została zapisana słowami. Musimy opowiedzieć ją po swojemu, bo w książce są tylko ilustracje. Jedną z takich książek jest Gdzie jest tort? Opowieść o, jak wskazuje tytuł, znikającym torcie.
Gdyby tort zniknął z cukierni, nie byłoby problemu. Pod warunkiem, oczywiście, że nie byłby to wypiek przygotowany na specjalne zamówienie klienta. Ten skradziono ze stołu znajdującego się przed domem Państwa Psytulińskich! Czytelnicy wiedzą, kto to zrobił, bo widzą, jak dwie myszy w czarnych garniturkach wyciągają małe łapki po cukiernicze cudo! Tak, to one go ukradły, a następnie uciekły z nim do lasu. Widzi to wiele zwierząt, ale nikomu nie udaje się złapać złodziejaszków. Wielka pogoń trwa kilka stron, dołącza do niej coraz więcej zwierząt i kończy się w... To pozostanie tajemnicą, ale finał będzie szczęśliwy i smaczny!
Kiedyś wspominałam o tym, że Tosia nigdy nie była fanką książek bez słów. Zawsze zastanawiałam się jaki jest powód. Uwielbiała (i uwielbia nadal) wspomnianą już przeze mnie książkę Gdzie jest moja siostra? Tajemniczą i niezwykle szczegółową. Przede wszystkim zaś niesamowicie zilustrowaną. Tu jest podobnie. Na obrazkach dzieje się sporo, ale nie można powiedzieć, żeby panował na nich chaos. Przede wszystkim to pewnie kwestia stonowanych kolorów, na ilustracjach dominuje zieleń, nie ma się czemu dziwić, bo rzecz dzieje się w lesie. Jest za to na tych obrazkach wszystko, co dzieci lubią. Zwierzęta, zagadka do rozwiązania, ciekawostki do wypatrzenia i historie do opowiedzenia. Czy to książka na jeden wieczór? Nie, to książka przynajmniej na całą zimę!
Gdzie jest tort?
The Tjong-Khing
EneDueRabe, 2017
Piękne ilustracje pobudzające dziecięcą wyobraźnię :-)
OdpowiedzUsuńKolejna perełka
OdpowiedzUsuńMy jakiś czas temu "czytałyśmy" "Wielki piknik". Wtedy maluchowi się podobało. Musimy teraz ponownie sięgnąć po te książki, bo są świetne - wątek kryminalny bez słów :-) http://rozanedziecinstwo.blogspot.com/2016/03/wielki-piknik-ksiazka-obrazkowa-z.html?m=1
OdpowiedzUsuńJako dziecko uwielbiałam książki bez słów. Barwne ilustracje pobudzają wyobraźnię dziecka i nakłaniają do wyruszenia w podróż po świecie fantazji :)
OdpowiedzUsuńA jakie ładne ilustracje! Lubię takie, na których dużo się dzieje :)
OdpowiedzUsuńOd dzieciństwa uwielbiam czytać, ale o książkach bez słów jeszcze nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńMy lubimy zarówno książeczki z dużą ilością tekstu, jak i te obrazkowe. Myślę, że ta też przypadłaby nam do gustu :)
OdpowiedzUsuńMyślisz, że 4 latce spodoba się ta pozycja? Czy to jeszcze za wcześnie?
OdpowiedzUsuńZdecydowanie się spodoba!
UsuńTwoja recenzja sprawia, że mam ochotę sięgnąć po tę książkę. Razem z synem uwielbiamy takie lektury, które poza wartościowym tekstem czarują też przepięknymi ilustracjami, a tych, jak widzę, tutaj nie brakuje... :-)
OdpowiedzUsuń