Poznajemy historię i zasady piłki nożnej z "Kieszonkowcem futbolowym" + KONKURS
Podobno nie ma złej pogody, są tylko nieodpowiednie ubrania. Są jednak złe pory dnia. Teraz, kiedy na dworze szybko robi się ciemno po powrocie ze szkoły nie wychodzimy już nigdzie. Wiąże się to jednak z tym, że musimy zorganizować sobie (a przede wszystkim Tosi) popołudnia i wieczory w zupełnie inny sposób.
Na szczęście Gwiazdor doskonale zna zainteresowania Tosi i oprócz lalek oraz książek podarował jej również gry. Niedługo pokażę je wszystkie na blogu, dziś gra, która dotarła do niej po Bożym Narodzeniu, ale spodobała się jej na tyle, że bardzo chętnie po nią sięga.
Może to dziwić, bo jest to gra pełna zagadek dotyczących piłki nożnej! A jednak, miłość do Łukasza Piszczka wygrała i Tosia zaczęła zgłębiać historię i zasady piłki nożnej. Z pomocą przyszła znana jej już seria "KIESZONKOWIEC". W najnowszej odsłonie dzieci zmierzą się w karcianym quizie poświęconym gwiazdom futbolu, kultowym klubom i najważniejszym piłkarskim imprezom. Żeby zwyciężyć trzeba wiedzieć nie tylko z jakiej odległości wykonywany jest rzut karny i w którym roku Polska razem z Ukrainą zorganizowały piłkarskie mistrzostwa Europy. Są pytania znacznie trudniejsze. Na przykład o to ile razy Alessandro del Piero wygrał z Juventusem Turyn Ligę Mistrzów albo kiedy miała miejsce pierwsza telewizyjna transmisja meczu piłkarskiego. W jednym z pytań pojawia się również uwielbiany przez Tosię Łukasz Piszczek:)
Pytań jest sporo, bo aż 162 (na każdej karcie znajdują się trzy, więc talia składa się z 54 kart) i pojawia się w nich wszystko, co każdy kibic wiedzieć powinien. Zabawa z tymi kartami jest naprawdę fantastyczna, a przy okazji zabawy można się sporo nauczyć. Pytania dotyczą bardzo różnych piłkarskich epok, pojawiają się nazwiska piłkarzy sprzed kilkudziesięciu lat i tych, którzy największe sukcesy odnoszą dzisiaj. Dzięki temu "Kieszonkowiec futbolowy" może łączyć pokolenia i doskonale sprawdzić się w zabawie wnuków i dziadków:) Polecam chłopcom (ale i dziewczynkom) zaopatrzyć się w tego "Kieszonkowca" i wybrać się z nim do dziadka w dniu jego święta. Będziecie się na pewno świetnie bawić:) A wspólnie spędzony czas, to przecież najlepszy prezent.
Lubię "Kieszonkowce" za ich niewielki format, interesujące pytania, miłą dla oka grafikę i staranne wydanie. Można je zabrać ze sobą w podróż, do szkoły (oczywiście, żeby korzystać z nich na przerwach albo w świetlicy) i do lekarza. Wszędzie tam, gdzie będzie nam potrzebne coś do umilenia czasu:) Możecie je kupić na stronie wydawnictwa (KLIK), w salonach Empik i większych księgarniach.
Jednak zanim pobiegniecie je kupić, możecie je u mnie wygrać!
Wystarczy odpowiedzieć na pytanie:
W jaki sposób umilacie dzieciom zimowe wieczory?
Na odpowiedzi czekam do czwartku 11 stycznia.
Nagrodzone zostaną dwie osoby, które będą otrzymają
wybrany przez siebie egzemplarz "Kieszonkowca".
WYNIKI!
Nagrody wędrują do Olgi Pacholczyk i Zreserowani.pl.
Proszę o wiadomość z adresem i nazwą wybranego Kieszonkowca!
WYNIKI!
Nagrody wędrują do Olgi Pacholczyk i Zreserowani.pl.
Proszę o wiadomość z adresem i nazwą wybranego Kieszonkowca!
Gratuluję!
Jeszcze więcej o serii dowiecie się tutaj
Ja nie znoszę piłki nożnej, ale syn, jak każdy chłopak jest oczywiście bardzo wkręcony w temat ;)
OdpowiedzUsuńA jak umilamy zimowe wieczory? Odpoczynkiem, po całym dniu zimowych szaleństw ;)
My też po zmroku raczej nie wychodzimy- wolimy ciepłe mieszkanie :)
OdpowiedzUsuńA wieczorami... dzieciaki już śpią. Między 18 a 19 kładą się do łóżka ;) A ja mam wolny wieczór dla siebie, który zazwyczaj spędzam z książką. Później wstają między 5 a 6, więc umilać musimy sobie zimowe, ciemne poranki. Na szczęście uwielbiają klocki i budują z nich wszystko co się da :)
To coś dla mojej córki! uwielbia grać w piłkę, ale lubi tez różne nowinki ze świata piłkarskiego :)
OdpowiedzUsuńO! W sam raz dla mojej córki. Sądzę, że dam jej trochę czasu jeszcze ale na lato to pozycja obowiązkowa.
OdpowiedzUsuńMój syn niestety nie interesuje się piłką nożną.
OdpowiedzUsuńZa piłką nożną nie przepadam, ale nasz Bąbel lubi czasem razem z tatą rzucić okiem na mecz. Taka gra pewnie by mu się spodobała w przyszłości.
OdpowiedzUsuńA my na razie nie zmieniamy przyzwyczajeń. Zima jeszcze nie przyszła, więc tak jak do tej pory chodzimy na długie spacery po zakończonych zajęciach przedszkolu. No może tylko staramy się ominąć plac zabaw, bo zmrożone albo mokre zjeżdżalnie nie są zachęcające ;) bawimy się za to w samochody, które jeżdżą po chodniku i muszą co jakiś czas zatrzymać się na tankowanie albo na prysznic w myjni. Albo klasycznie wyścigi samochodowe. A potem w domu czytanie książeczek albo jazda różnymi pojazdami po torach. Pogoda nam niegroźna!
OdpowiedzUsuńRewelacyjna gra! Nasz syn, zagorzały piłkarz byłby zachwycony :D a jak spędzamy czas? Ostatnio mamy etap rysowania. Codziennie cała nasza czwórka siada do stołu z kredkami, bierzemy książke, czytamy jedno zdanie z pierwszej wylosowanej strony i rysujemy to :) zadanie wcale nie łatwe, ale jakże rozwijające wyobraźnię i wciągające :) my uwielbiamy to... :)
OdpowiedzUsuńU nas fascynacja piłką na całego. Przeraża mnie to trochę, że za chwilę zostanę taxi mama :)
OdpowiedzUsuńMy umilamy sobie zimowe wieczory zabawą. Najczęściej wyciągamy pluszaki i odgrywamy różne scenki typu poszukiwacze skarbów albo konkurs kotów i rysujemy bez końca Monikaha
OdpowiedzUsuńU nas najczęściej w zimowe wieczory planszówki: eurobusines, był sobie człowiek lub karty uno i Double. Ale tak najbardziej to lubimy się przytulać bo razem (w te ponure wieczory) jest o wiele lepiej :)
OdpowiedzUsuń