"Gdzie jest lodziarz?" (Wydawnictwo Nisza)
Z czym kojarzą Wam się ciepłe dni? Na pewno ze spacerami, kolorowymi kwiatami, lekkimi ubraniami i oczywiście LODAMI! Wyobrażacie sobie wakacje bez lodów? Ja nie! Ba! Jeden z naszych wakacyjnych kierunków wybieraliśmy właśnie ze względu na lody, które w swojej maleńkiej lodziarni serwował bardzo sympatyczny lodziarz. Niestety lodziarnia od dwóch lat jest zamknięta i smaku dzieciństwa nigdy już nie poczuje. Właśnie dlatego czytając tę książkę czułam ukłucie w sercu, bo trochę to opowieść o nas...
Jej bohaterowie cieszą się pierwszymi cieplejszymi dniami i wyglądając przez okno uważnie nasłuchują. Na co czekają? Na dźwięk furgonetki, którą co roku przyjeżdżał lodziarz. Niestety znajomego dźwięku nikt nie słyszy...
Ding-dong, ding-dong! - tak dzwonek wołał.
Tłum w okamgnieniu gęstniał dokoła.
Każdy miał bardzo ważne powody,
by wszystko rzucić i biec po lody.
W tym roku będzie jednak inaczej. Lodziarza nie ma i nikt nie wie co się z nim stało. Każdy ma za to własną teorię! Jedni twierdzą, że lodziarz pewnie wcale nie lubił pracować w upale, dlatego zmienił zawód. Ktoś inny jest przekonany, że lodziarz wyjechał na biegun. Są również teorie znacznie mroczniejsze, jak na przykład ta, że lodziarz wpadł do jeziora albo zatrzasnął się w zamrażarce! Upał i brak lodów działają na wyobraźnię spragnionych klientów.
Lecz w parku cisza. Gdzie melodyjka?
Każdemu marzy się choć porcyjka.
Co to za lato jest bez lodziarza?!
Tego nikt sobie nie wyobraża!
Jesteście ciekawi, co stało się z lodziarzem? Dlaczego nie przyjechał do parku? Chcielibyście wiedzieć, jak z tą sytuacją poradzili sobie dotychczasowi klienci? Na to sposób jest tylko jeden! Musicie przeczytać książkę Zuzanny Fruby!
Gdzie jest lodziarz? to książka bardzo niepozorna. Niewielki format, prosta okładka, a na niej kolaż z liter. Ilustracje wewnątrz książki to również kolaże. Trochę przypominają mi gazety, które pamiętam z własnego dzieciństwa. Przenoszą one czytelnika do innego świata, pokazują mu to opustoszałe osiedle, na które nie przyjechał lodziarz i jego porzuconych klientów. Oprócz ilustracji jest tu oczywiście również tekst. Genialnie zrymowany, pełny ciekawych odniesień, rodzicom przypominający czasy ich dzieciństwa. Ta książka doskonale nadaje się do czytania na głos! Naprawdę trudno stwierdzić mi, której z nas lektura tej książki sprawiła większą przyjemność. Tosia spore fragmenty tekstu zna już na pamięć. Nic dziwnego, bo czytamy ją codziennie. Szkoda tylko, że na nasze osiedle takich lodziarz nie przyjeżdża...
Gdzie jest lodziarz?
Zuzanna Fruba
Wydawnictwo Nisza, 2018
ciekawe czy moje trzyletnie dziecko by się podekscytowało tak ciekawą pozycją:)?
OdpowiedzUsuńTen rymowany tekst tak szybko wpada w ucho, że spodoba się każdemu!
UsuńJa wolę lody zima niż latem :) latem lubie sorbety owocowe :) ale ksiazka o lodach jest dobra na kazda pore roku :)
OdpowiedzUsuńPiękna i beztroska :)
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja, jeszcze o niej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńTo chyba propozycja dla młodszych dzieci, ale bardzo ciekawa. Podoba mi się strona graficzna tej książeczki.
OdpowiedzUsuńTosia ma ponad sześć lat i jest nią zachwycona :)
UsuńZapowiada się bardzo fajnie, moim chłopakom się spodoba, szczególnie opcja zatrzaśnięcia w zamrażarce :)
OdpowiedzUsuńMojego syna na pewno zainteresowałaby ta tematyka :D
OdpowiedzUsuńKsiążeczka bardzo na czasie :)
OdpowiedzUsuńLubię takie rymowane opowieści. Ta na dodatek ma naprawdę fajny humor
OdpowiedzUsuńBardzo fajne są takie kolorowe książki!
OdpowiedzUsuńAle fajna opcja na prezent dla dzieciaków! :)
OdpowiedzUsuńFajna książka. Ja do dziś pamiętam melodię z samochodu lodziarza z czasów mojego dzieciństwa. Szkoda, że lodziarzy już prawie nie ma.
OdpowiedzUsuńAch, sama nabrałam ochoty na lody od lodziarza :)
OdpowiedzUsuńooo nie znałam książek tego wydawnictwa
OdpowiedzUsuń