"Dom cioci Lusi" (Wydawnictwo ADAMADA)

W biblioteczce Tosi jest wiele książek podejmujących temat II wojny światowej. Wiele z nich przeczytałyśmy jedynie we fragmentach. Słowo wojna budzi w Tosi strach i niepokój, więc musimy uważać co na jej temat mówimy. Trudno jednak uniknąć tego tematu spacerując po krakowskim Kazimierzu albo zwiedzając Muzeum Polin. Dlatego powoli i w dostosowany do jej wieku i dojrzałości emocjonalnej sposób staramy się z nią o tym rozmawiać.


Dom cioci Lusi opowiada historię pewnej dziewczynki. Widzimy ją na pierwszej stronie książki. W pierwszych słowach książki dziewczynka przedstawia się czytelnikom. Zamiast jednego imienia podaje trzy. Jest Wandą, Zosią i Basią jednocześnie. Jak to możliwe? Dlaczego jedna dziewczynka nosi trzy imiona? Najpierw miała jedno, była Wandzią. Miała rodziców i czarnego kota. Byli szczęśliwi. Wszystko zmieniło się w 1939 roku, kiedy wybuchła wojna. Wandzia i jej rodzice byli Żydami, więc musieli opuścić swój dom i przenieść się do getta.

Było strasznie - smutno, głodno, niebezpiecznie.
Panowały choroby. Za próbę ucieczki groziły
straszne kary. 

Rodzicom Wandzi udało się uratować córkę z getta. Wandzia wyjechała stamtąd ukryta w skrzyni. Zamieszkała w domu kobiety, która mówiła o sobie "ciocia Lusia". Nie była tam sama, były inne dzieci, zajmowała się nimi wszystkimi ciocia Lusia. To ona dbała o nich, pocieszała kiedy płakały, ona również nadała im nowe imiona, nazwiska, nauczyła nowych historii rodzinnych, nauczyła je również modlitw. Te różniły się od tych, które dzieci znały ze swoich domów. Tylko w ten sposób mogła zapewnić im bezpieczeństwo... To jednak się nie udało, Wandzia znowu musiała uciekać. Trafiła do kolejnego domu i dostała tam kolejne, imię. Na szczęście przeżyła, założyła własną rodzinę i ma jedno wielkie marzenie. Żeby jej historia nigdy się nie powtórzyła.



Nigdy nie zdradzam całości fabuły, bo chcę, żebyście byli zaskoczeni. Tu nie miałam zahamowań, ta książka nie ma zaskakiwać, ona ma uczyć, skłaniać do refleksji, zachęcać do rozmowy. Rozmowy niełatwej, ale ważnej i potrzebnej. Dom cioci Lusi nie straszy, on opowiada historię. Trudną i bolesną, ale również taką, która nigdy nie powinna zostać zapomniana. 


Czy książki o wojnie można nazywać pięknymi? To pewnie nie jest odpowiednie słowo, ale innego znaleźć nie umiem. Książkę Krzysztofa Stręciocha na pewno warto poznać i przeczytać z własnym dzieckiem. To bardzo ważna opowieść, która nie straszy, nie niepokoi, w której przemoc związana z wojną nie jest przedstawiona wprost. Dzięki temu dzieci powinny zrozumieć jej sens, nie popadając jednocześnie w przerażenie. I to w tej książce, oprócz odwagi autora chcącego zmierzyć się z tym niełatwym tematem, bardzo cenię.



Dom cioci Lusi
Krzysztof Stręcioch
Wydawnictwo ADAMADA, 2018
wiek 5+


 

Komentarze

  1. Mój syn jest jeszcze za mały na tego typu książki, ale kiedy będzie już starszy na pewno ta książka pomoże mi opowiedzieć mu o wojnie i o tym, co wówczas się działo

    OdpowiedzUsuń
  2. Też kiedyś czytałysmy z córką podobną książkę,ważne jest aby dzieci pomalutku oswajac z taką wiedzą

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna książka. Ważne wydarzenia opowiedziane w ciekawy i przystępny dla dziecka sposób!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że powstają tego typu książki dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  5. To bardzo ciężki temat i dobrze, że są ludzie i publikację, które w delikatny sposób opowiadają o tych wydarzeniach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie ksiażki również są potrzebne dzieciom, bo mogą stanowić idealne uzupełnienie naszej rozmowy z dzieckiem na trudne tematy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam póki co dzieci, ale wyobrażam sobie, że nie jest łatwo wyjaśnić im czym jest zło tego świata, więc to dobrze, że są książki, które to ułatwiają :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książeczka prezentuje się pięknie i porusza bardzo ważną tematykę. Cieszę się, że wydaje się teraz taką literaturę dla najmłodszych :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To wspaniałe, że powstają takie książeczki dla dzieci, które w niesamowity sposób opowiadają o historii... Cenię takie lektury :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz