"12 miesięcy ze Św. Mikołajem, czyli trawnik pełen reniferów" (Prószyński i S-ka)
Wielu czekało dziś na jego przybycie. Wielu będzie czekać na niego 24 grudnia. Bez niego trudno wyobrazić sobie Boże Narodzenie. Jego przybycie jest nieodłącznym elementem każdego grudnia. Bo czy ktoś wyobraża sobie święta bez prezentów? Czy ktoś wyobraża sobie święta bez Mikołaja? Kiedy przychodzi obładowany paczkami, wszyscy marzą o tym, że byłoby wspaniale, gdyby mógł przychodzić częściej, a najlepiej codziennie. A gdyby tak został na stałe?
Taką sytuację wyobrazić sobie trudno. Bo przecież Mikołaj ma swój dom na Biegunie Północnym i opuszcza go tylko w czasie świąt. Poza tym jaki miałby być powód dla którego Mikołaj chciałby opuścić swój dom? Rodzina Lotty nigdy na pewno nigdy nie zadawała sobie takich pytań, bo to, że Mikołaj mieszka w swoim domu było dla nich oczywiste. A jednak spotkało ich spore zaskoczenie. Pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia ktoś zadzwonił do ich drzwi. Wszyscy myśleli, że to kolega brata Lotty. Prawda okazała się jednak inna, za drzwiami stał ŚWIĘTY MIKOŁAJ! Ten sam, który jeszcze kilka godzin wcześniej objeżdżał świat rozwożąc prezenty. Czyżby się zgubił? Nie! On przyjechał do nich celowo. Ba! On ten przyjazd zaplanował. Co więcej, nawet zawiadomił ich o swoim przybyciu. Kto zawiódł? Oczywiście poczta (jak widać, w każdym kraju działa dość podobnie). List dotarł po Nowym Roku, kiedy Mikołaj był u nowej rodziny dość dobrze zadomowiony. Okazało się bowiem, że jego przyjazd zaplanowany był w najdrobniejszych szczegółach, a sam pobyt miał trwać okrągły rok! Przez ten czas rodzina goszcząca Mikołaja miała ten fakt utrzymywać w ścisłej tajemnicy. Ich dom miał zostać dostosowany do potrzeb świętego oraz towarzyszącego mu zastępu reniferów... Oj, przed nimi niełatwe zadanie. A kiedy w domu pojawią się skrzaty i, co miesiąc będą się tam odbywać "zebranie robocze" nie pozostanie nic innego, jak tylko się rozpłakać (tego bliska była mama) albo korzystać z zaistniałej sytuacji i cieszyć się obecnością tak niezwykłych gości (to oczywiście dzieci).
Książek o Bożym Narodzeniu przeczytałam wiele, ale tak zabawna nie była chyba żadna z nich. Roczny pobyt Świętego Mikołaja w domu całkiem zwyczajnej rodziny musi prowokować niezwykłe sytuacje. Bo jak tu z takim gościem rozmawiać? Czy można mu powiedzieć, żeby nie rozrzucał w korytarzu mokrych ubrań? Czy można zmusić go do wyprania jego nieodłącznej czerwonej kurtki? Co zrobić, kiedy Mikołaj (podając się za wujka sąsiadów) zaczyna zbyt często odwiedzać sąsiadkę? Oj, nie jest łatwo mieszkać z nim pod jednym dachem. Bohaterowie tej książki nie mieli wyboru, a jak z tego całego zamieszania wybrnęli? Odpowiedzi należy szukać w książce.
Przeczytajcie ją albo zaproponujcie do przeczytania jeszcze przed Bożym Narodzeniem. A może połóżcie ją pod choinką? To świetna lektura do czytania po świątecznym obżarstwie. Dwanaście niedługich rozdziałów, dwanaście miesięcy wypełnionych przygodami. Lektura w sam raz na długie zimowe wieczory i chandrę, która w tym czasie często nas łapie!
12 miesięcy ze Św. Mikołajem,
czyli trawnik pełen reniferów
Friedbert Stonher
ilustracje Katrin Engelking
tłumaczenie Bartosz Nowacki
Historia wydaje się bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńMoja córka ją czytała i była bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńKolejna książka wpisująca się w świąteczny nastrój.
OdpowiedzUsuńUmieściłam tą książkę na jednej z list z pomysłami na prezent bo uważam że jest świetna
OdpowiedzUsuńMusimy się zaopatrzyć w ten tytuł, bo wygląda super :)
OdpowiedzUsuńCudowna ksiazka. Ja zamówiłam List od M. I może jeszcze się skuzę na coś świątecznego.
OdpowiedzUsuń