BABARYBA razy 3!
To, że książki są fajne staram się udowadniać każdego dnia. Mam nadzieję, że jest na świecie kilka osób, które udało mi się do tego przekonać i chętnie sięgają razem ze swoimi dziećmi po książki. Gdyby jednak ktoś miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, spieszę z kolejnymi propozycjami.
Od razu zaznaczam, że nie są to nowości, ale wszystkie trzy tytuły są tak interesujące, że po prostu grzechem byłoby ich Wam nie pokazać! Wydało je wydawnictwo BABARYBA, które specjalizuje się w niebanalnych, miłych dla oka i wartościowych pozycjach. To oni przygotowali dla dzieci niesamowitą książkę Naciśnij mnie!, która dla wielu maluchów jest znacznie atrakcyjniejsza od smartfonów i tabletów. Miastonauci może nie są aż tak interaktywni jak książka Tulleta, ale gwarantuję Wam, że miłośników książek obrazkowych pochłonie na długie godziny. Tytus Brzozowski zabiera dzieci w podróż po mieście, a właściwie po miastach. Bo na każdej rozkładówce ukryły się budynki dobrze znane z różnych polskich miast. Zobaczyć tam można między innymi gdański Kościół Mariacki i Zamek Królewski w Warszawie. Ich wyszukiwanie to świetna zabawa dla całej rodziny, można je oglądać, podziwiać, a także wymyślać nowe kierunki wspólnych podróży. Może ktoś ruszy na wyprawę szlakiem bohaterów tej książki, czyli chłopca i pingwina. Oni przeżyli rzeczy bardzo wyjątkowe, których każdy może im zazdrościć...
Zazdrościć można również umiejętności, które inni już posiedli. Na przykład umiejętności liczenia. Bo przecież, kiedy kilkulatek umie liczyć do 100, to wszyscy są pełni zachwytu. A liczyć można się uczyć na wiele sposobów, na przykład z książką. Najczęściej trafiamy na książki, które obejmowały liczby od 1 do 20. Książka Babaryby znacząco się na tym tle wyróżnia, bo ona uczy liczyć do 100! Robi to oczywiście przez zabawę, bo każda strona to inna historia i inne zwierzęta/przedmioty/zjawiska do wypatrzenia. Trzeba na ilustracjach znaleźć na przykład 13 miauczących kotów (choć tego czy miauczą nie słyszymy). Trzeba policzyć czy nalano już 40 łyżeczek soku i sprawdzić, czy w pięciu samolotach zmieściło się 63 pasażerów. Oglądanie tej książki to świetna zabawa, która wspaniale łączy naukę z zabawą. Myślę, że większość czytelników tej książki nawet nie zauważy, kiedy tytułowe liczenie do 100 opanuje. I to jest w tym wszystkim najlepsze!
Ostatnią publikacją, o której chciałam Wam dziś opowiedzieć jest audiobook. W ostatnim czasie Tosia stała się ich wielką zwolenniczką. Nie ma dnia, żeby czegoś nowego nie słuchała. Pupy ogonki i kuperki bardzo się na tym tle wyróżniają. Dlaczego? Bo audiobooki to najczęściej są nagraniami baśni, powieści albo wierszyków. A tu mamy do czynienia z książką popularnonaukową. Z 31 rozdziałów dowiedzieć się można wiele na temat tytułowych pup. Jest rozdział o śmierdzącym skunksie, o czerwonej pupie pawiana i o jętce, która pupą oddycha. To doskonała propozycja dla wszystkich ciekawych świata maluchów. Wysłuchanie całości gwarantuje, że od tej pory dzieci będą Was częstować różnymi smaczkami dotyczącymi tylnej części ciała różnych gatunków. A czy ja już pisałam kto tę książkę czyta?! Oczywiście, że nie! A musicie wiedzieć, że robi to Wiktor Zborowski, więc jej słuchanie to nie tylko uczta dla umysłu, ale również dla ucha!
Mam nadzieję, że nikogo nie muszę przekonywać, że czytanie książek to wielka przygoda. Różnorodność tytułów dostępnych na rynku wydawniczym sprawia, że łatwo się w tym zagubić. Trzy zaprezentowane przeze mnie książki, to tak zwane pewniaki. Adresowane do dzieci w różnym wieku, więc jeśli tylko dobrze dopasować wiek dziecka do tytułu, można mieć pewność, że prezent będzie trafiony w dziesiątkę i wzbudzi w obdarowanym zachwyt. A o to przecież w prezentach chodzi!
Te i inne książki znajdziecie na stronie wydawnictwa
Mamy te książki i audiobook i bardzo je lubimy
OdpowiedzUsuńTen audiobook jest super!
OdpowiedzUsuńPupy w wersji DVD? O, tego jeszcze nie grali!
OdpowiedzUsuńTo jest audiobook na CD :)
UsuńMamy te tytuły w domu, ale chyba czas przekazać je młodszym dzieciom :)
OdpowiedzUsuńNie umiem się przekonać do tego typu ilustracji, wydają mi się zbyt abstrakcyjne, ale wielu się one podobają :)
OdpowiedzUsuń