"Doktor Proktor i niemal ostatnie święta" (Wydawnictwo Dolnośląskie)
To najlepszy moment na czytanie tego typu książek. Właśnie teraz smakują najlepiej, bo opowiadają o wydarzeniach, których niedługo będziemy uczestnikami. I o tych, w których już uczestniczymy. O przedświątecznej bieganinie, o pakowaniu prezentów i czekaniu na przyjście Mikołaja. Są jednak i takie, książki, które opowiadają o tym, czego nikt przed Bożym Narodzeniem nie chciałby doświadczyć.
Taką historię opowiada książka Doktor Proktor i niemal ostatnie święta. Już sam tytuł brzmi niepokojąco, bo co miałyby oznaczać te "niemal ostatnie święta". Tego dowiadujemy się z książki. Jej bohaterowie Bulek, Lisa i doktor Proktor. Każdy ma wobec tych wyjątkowych dni wyjątkowe plany i oczekiwania. Niestety, wkrótce okazuje się, że w tym roku Boże Narodzenie może się w ogóle nie odbyć. Choć nie, będąc precyzyjną, powinnam napisać, że święta odbędą się, ale obchodzić je będą mogli jedynie wybrani! Na jakiej podstawie zostaną wyłonieni? Świętować będą ci, którzy wydadzą na prezenty dziesięć tysięcy koron. Kto wpadł na tak "genialny" pomysł? Jego autorem jest pan Thrane, właściciel domów handlowych. Osoby, które zrobią zakupy za określoną przez niego kwotę zostaną wpisane na listę uczestników świąt. Czy ma on do tego prawo? Ma! Bo, jak się okazuje, kupił od króla prawo do organizowania świąt. Dlaczego król je sprzedał? Ano dlatego, że jakiś czas wcześniej pojawił się u niego tajemniczy mężczyzna, który oznajmił, że w piwnicach zamku pojawił się grzyb. Jego usunięcie kosztować będzie masę pieniędzy, a tych król nie ma. I tu do akacji wkracza pan Thrane...
Na likwidację Bożego Narodzenia nie godzą się główni bohaterowie książki Jo Nesbo. Bulek, Lisa i doktor Proktor muszą zrobić wszystko, aby pokrzyżować plany właściciela domów handlowych. Na ich drodze stają jednak jego synowie, wredni bliźniacy, którzy pilnują, żeby nikt nie odważył się złamać zakazu wymyślonego przez ich ojca. Do akcji wkroczy ktoś jeszcze. Ktoś kto z Bożym Narodzeniem ma bardzo dużo wspólnego. Chyba domyślacie się o kim mowa...
Nie wiedziałam, że Jo Nesbo pisze również książki dla dzieci. Nie umiem ich jednak porównać z tymi dla dorosłych, bo tych ostatnich nigdy nie czytałam. Ale jeśli pisze je tak samo dobrze, jak te o Doktorze Proktorze, to czuję się zachęcona. Emocjonująca, bardzo interesująca i doskonale skonstruowana książka to dobra lektura na Boże Narodzenie i nie tylko. Szalony wynalazca i jego młodzi przyjaciele szybko zaskarbią sobie sympatię czytelników, którzy na pewno będą im kibicować w zmaganiach z przeciwnikami. Emocji nie zabraknie, bo czy potraficie wyobrazić sobie sytuację, w której ktoś ustala limit wydatków, od którego można zacząć obchodzić Boże Narodzenie? Ja nie. Z drugiej strony, czytając tę książkę, cały czas zadawałam sobie pytanie, czy nie jest to trochę opowieść o naszym konsumpcjonizmie? O dzikiej pogoni za prezentami, o robieniu gigantycznych zakupów spożywczych, a potem wyrzucaniu wielu produktów do śmieci. Patrząc na to, co dzieje się w centrach handlowych, kwota wymyślona przez pana Thrane, dla wielu nie byłaby trudna do osiągnięcia. Dla bohaterów tej książki ważne było coś innego, chodziło o samo obchodzenie Bożego Narodzenia, a nie o pogoń za zakupami. Ta książka to udowadnia, tylko czy odważymy się zrezygnować z buszowania w galeriach handlowych? Czy uwierzymy, że bez stołów uginających się od przysmaków i góry prezentów pod choinką święta i tak się odbędą? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam...
Doktor Proktor i niemal ostatnie święta
Jo Nesbo
ilustracje Per Dybvig
tłumaczenie Iwona Zimnicka
Wydawnictwo Dolnośląskie, 2018
wiek 12+
Jeszcze takiej bajki nie czytałam, ciekawa opowieść :-)
OdpowiedzUsuńTak, w tym okresie książki i filmy o tematyce świątecznej smakują najlepiej. Dziś polecana bardzo ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńCiekawostka, obca mi pozycja. Wydanie też całkiem atrakcyjne.
OdpowiedzUsuńSuper się zapowiada!
OdpowiedzUsuńNiezła intryga! podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńW grudniu staramy się głównie czytać książki w klimacie świątecznym
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tym ze pisze on bajki dla dzieci :)
OdpowiedzUsuń