"Wesołe przypadki kociej gromadki" (Wydawnictwo Zielona Sowa)
Lubicie koty? My bardzo. Własnego nie mamy (może to kiedyś się zmieni), ale wszystkie inne darzymy wielką sympatią. Ja najbardziej lubię w kotach ich niezależność. Książka Agnieszki Stelmaszyk uświadomiła mi jednak, że mogą z tej niezależności wyniknąć spore kłopoty.
Rodzice małego Krzysia również bardzo lubili koty. Cenili je do tego stopnia, że kiedy ich syn przyniósł znalezione w Wigilię na ulicy kolejne trzy kociaki, przyjęli je pod swój dach. Maleńkimi kociakami miał opiekować się Krzyś. Chłopiec ze swojego zadania wywiązywał się świetnie, ale kiedy skończyła się przerwa świąteczna i trzeba było wrócić do szkoły, okazało się, że życie z nowymi lokatorami nie będzie łatwe. Ale po kolei... Do uszu wracającego do domu Krzysia dochodzą dziwne dźwięki. Chłopiec ze zdziwieniem odkrywa, że wydają je koty! Tak, tak! Ani jemu, ani Wam nic się nie przewidziało. Te koty mówią, oglądają telewizję i... to, co w niej zobaczą wcielają w życie. Na przykład postanawiają zacząć handlować drewnem i nie wahają się ani chwili widząc przed oczami dębowy stół stojący w domu rodziców Krzysia. Telewizja inspiruje je również do zajęcia się malarstwem, a nawet do urządzania eleganckich herbatek... Oj, nie będzie miał chłopiec tymi kotami łatwo. Jednocześnie na pewno nie będzie się przy nich nudził. Bo koty, kiedy tylko jedna rzecz im nie wyjdzie albo po prostu się znudzi, szybko biorą się za coś nowego. A chłopiec musi wszystkie ich wybryki ukrywać przed swoimi rodzicami.
Humoru odmówić tej książce nie można. Zanim przeczytałam ją z Tosią, postanowiłam zapoznać się z nią sama. Nie udało się. Tosia czytała mi ją przez ramię, zaśmiewając się do łez. Lekturę kontynuowałam już z nią. Ja byłam zachwycona! A ona? Oczywiście też. Bo Wesołe przypadki kociej gromadki to książka, której nikt się nie oprze. To świetna lektura na chandrę, nie tylko dla tych, którzy kochają koty. To opowieści dla wszystkich, którzy lubią zwariowane historie. To również książka dla tych, którzy cenią piękne ilustracje. Koty narysowała Marta Kurczewska, ich portrety są równie zabawne, jak przeżywane przez nie przygody. Przeczytajcie, bo warto!
Wesołe przypadki kociej gromadki
Agnieszka Stelmaszyk
ilustracje Marta Kurczewska
Zielona Sowa 2018
wiek 4+
Znam pewnego pięciolatka, który kocha koty. Będzie bardzo szczęśliwy, kiedy dostanie ta książkę 😉
OdpowiedzUsuńMam dwie kociary w domu i w sumie sama nią jestem więc ta książka to jak dla mnie 10!!zwariowane historię koty..coż można więcej chcieć:)Zielona Sowa jak zawsze jest świetna!!
OdpowiedzUsuńDobrze, że mój kot tak nie dokazuje.
OdpowiedzUsuńJako że mam w domu dwoje kociolubnych dzieci, to taka książka byłaby super!
OdpowiedzUsuńUwielbiam koty, jestem kociarą, w domu mamy kotkę więc książki o tej tematyce jak najbardziej są dla nas atrakcyjne. Podoba mi się ta ksiazkk. Ilustracje są bardzo zabawne :)
OdpowiedzUsuńHaha, świetne te koty przy stole, taka kocia mafia jak się patrzy :)
OdpowiedzUsuńpodobaja mi sie ilustracje, dzieci zapamiętaja obrazki i emocje z nimi związane
OdpowiedzUsuńW przypadku książek o kotach, zawsze jestem na "tak" :)
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za realnymi kotami, ale za tymi książkowymi i owszem :-)
OdpowiedzUsuńKolejna fajna książka o kotach, my jesteśmy na tak
OdpowiedzUsuńJa za kotami nie przepadam, ale syn uwielbia wszystkie zwierzątka i lubi o nich czytać książki, tak więc historia dla niego jak znalazł :)
OdpowiedzUsuń