"Dziewczynka z atramentu i gwiazd" (Wydawnictwo Literackie)
- Jesteś chłopcem. I co z tego? Dziewczyny tez mogą
jeździć na wyprawy i przeżywać przygody.
- Słyszałaś kiedyś, żeby jakaś dziewczyna przeżyła przygodę?
Uderzyły mnie te słowa. Wypowiedziała je główna bohaterka książki Dziewczynka z atramentu i gwiazd oraz jej kolega. Tymczasem ona wykazała się odwagą, której pozazdrościć mógłby jej nie tylko rówieśnik, ale i dorosły mężczyzna. Odważyła się wyruszyć na niebezpieczną wyprawę i przeżyła największą przygodę swojego życia.
Isabella ma trzynaście lat i mieszka na wyspie Moya razem ze swoim ojcem, który zajmuje się kartografią. Ich życie nie jest usłane różami, ale miejsce, w którym przyszło im żyć, można nazwać szczęśliwym. Na wyspie Moya każdy czuł się bezpiecznie, wyspą nie targały wojny, a mieszkańcy żyli w zgodzie. Do czasu... Kiedy poznajemy bohaterów szczęście, które do tej pory im towarzyszyło, zaczyna powoli znikać. A na wyspie mają miejsce straszne wydarzenia. Ginie jedna z koleżanek Isabelli, a córka rządzącego wyspą Moya Gubernatora znika bez śladu. To właśnie zniknięcie Lupe staje się przyczynkiem do niezwykłych przygód, które staną się udziałem Isabelli. Dziewczyna założy ubrania swojego zmarłego brata, przejmie jego tożsamość i jako młody mężczyzna dołączy do misji poszukiwawczej. Tam czyhać będzie na nią wiele niebezpieczeństw, będzie musiała nie tylko dbać o to, żeby nikt nie zorientował się, że jest dziewczyną, ale przede wszystkim będzie musiała uważać na swoje zdrowie i życie. Szybko okaże się, że nie będzie to tylko wyprawa mająca na clu ratowanie Lupe, ale również, a może przede wszystkim, uratowanie całej wysypy Moya i wszystkich jej mieszkańców. Jeśli misja się nie powiedzie Moya zło zwycięży.
Powieść Kiran Millwood Hargrave totalnie mnie zauroczyła. Piękna, magiczna narracja sprawiła, że szybko poczułam się nie czytelnikiem, ale współuczestnikiem wydarzeń. Czułam, jakbym znalazła się na wyspie Moya, jakbym przyglądała się mapom tworzonym przez ojca Isabelli, a może nawet jakbym sama próbowała narysować własną mapę. Bałam się tego, czego bali się bohaterowie i cieszyłam się w sytuacjach, w których na ich twarzach pojawiał się uśmiech. Chciałam stać się częścią tej opowieści. Tej pięknej historii o przyjaźni, zaufaniu, poświęceniu i odwadze. Pięknie opowiedzianych wydarzeń wypełnionych magią. Uczestniczką przygód, których pewnie nigdy nie przeżyję. Bo w tej książce tyle samo jest niebezpieczeństwa, co magii. Odważna, pewna siebie i zdeterminowana Isabella nie boi się marzyć i ufa swoim uczuciom. Jej postawa udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych. Udowadnia również, że wielkie przygody może przeżyć każdy, bez względu na to, czy urodził się chłopakiem, czy dziewczyną.
Ta niezwykła historia zyskała równie niezwykłą szatę graficzną. Uwagę potencjalnego czytelnika od razu zwróci piękna, ale i bardzo tajemnicza okładka. Jeszcze większe zaskoczenie czeka wewnątrz książki. Każda strona ozdobiona jest małymi grafikami związanymi ze sztuką kartografii oraz przygodami, które przeżywa Isabella. Długo nie mogłam przestać się zachwycać tą oprawą graficzną. Te bardzo subtelne grafiki w pełni rekompensują (jeśli ktoś mógłby takiej rekompensaty potrzebować) brak dużych ilustracji.
Dziewczynka z atramentu i gwiazd to książka absolutnie piękna i warta przeczytania. Lektura dla małych i dużych miłośników przygód. Dla dziewczynek i ich mam. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie, każdy się przy niej wzruszy, zamyśli i uśmiechnie. Dlatego każdy powinien ją przeczytać.
Dziewczynka z atramentu i gwiazd
Kiran Millwood Hagrave
tłumaczenie Maria Jaszczurowska
Wydawnictwo Literackie 2019
Ciekawa propozycja dla dzieci i młodzieży :-)
OdpowiedzUsuńjeszcze nie dla nas- ale widze bardzo ciekawa propozycja
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i również polecam! Piękna historia :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się mocna rzecz
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji sama z chęcią bym przeczytała tą książke, musi być bardzo wartościowa
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, w jaki sposób opisałaś te publikacje. Z chęcią sięgnę po książkę.
OdpowiedzUsuńChyba Jaś jeszcze ciut za mały na tą książkę, jednak zerknę na nią w księgarni. Chcę się jej przyjrzeć z bliska.
OdpowiedzUsuńCzy mogłabyś pokazywać mniej fajnych książek - ja tu bankrutuje po Twoich postach
OdpowiedzUsuńNie mogę, mam misję;)
UsuńTo, że wielkie przygody przeżywają tylko chłopcy to stereotyp, w który już mało kto wierzy. A po przeczytaniu twojego postu książka wydaje mię interesująca.
OdpowiedzUsuńWow ale mnie zaintrygowałaś. Wiem, że jestem juz duża, ale bardzo chce przeczytać.
OdpowiedzUsuńA myślisz, że ja jestem mała? A czytałam i też z zainteresowaniem :)
UsuńPiękna! Choć się już z nią spotkałam na sklepowych półkach to dopiero teraz mam ochotę ją kupić.
OdpowiedzUsuńTo coś dla starszych i pewnie też dorosłym się spodoba, co? :-)
OdpowiedzUsuńDla synka za wcześnie, ale dla mnie niekoniecznie ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna okładka. Ale moim zdaniem powinnaś raczej napisać, że to książka dla dziewczynek i chłopców, dla mam i ojców. Określenie "Dla dziewczynek i ich mam", zasmuca i wyklucza tym razem w tą drugą stronę...
OdpowiedzUsuńMyślisz, że jeśli polecę tę książkę chłopcom, a ona ich nie zainteresuje, to będzie lepiej? Przecież czytanie książek, które do nas nie trafiają, mogą wielu do czytania zniechęcić.
Usuń