Rodzinka Hardych w akcji
Rodzicom zależy na tym, żeby ich dzieci czytały mądre książki, które niosą ze sobą ważne przesłanie. Sama chcę, żeby Tosia takie czytała. Dlatego wybieram dla niej przede wszystkim takie książki. Są jednak i takie, które wybiera sama. Mogą mi się one podobać albo nie. Jednak, kiedy widzę, że ona czyta je z zainteresowaniem i wielkim uśmiechem na ustach wiem, że są to dobre książki. Co więcej, często okazuje się, że i one pod pozorem banalnej historii kryją w sobie mądre przesłanie.
Tak jest z serią książek o rodzince Hardych. Jakiś czas temu przeczytałyśmy trzeci (i jak na razie ostatni) tom ich przygód (KLIK). Teraz przyszedł czas na poznanie genezy ich przygód. Czytałyśmy ją głównie razem, śmiejąc się głośno przy opisach perypetii bardzo oryginalnej rodziny. Na tle innych wyróżnia ich przede wszystkim to, że są hienami! Nie żyją jednak ani w zoo, ani w rezerwacie dzikich zwierząt. Nie żyją również w swoim naturalnym środowisku. Hardzi mieszkają w normalnym domu i żyją jak ludzie! Najstarsi członkowie rodziny urodzili się co prawda w Afryce, ale kiedy pewnego dnia zobaczyli jak krokodyle pożerają młode małżeństwo, nie zastanawiali się długo, tylko zabrali ich ubrania, dokumenty i wrócili do Anglii z nadzieją na rozpoczęcie nowego, ciekawszego życia! Szybko opanowali chodzenie na dwóch nogach, ludzką mowę i ludzkie zachowania. Problemem nie było dla nich nawet znalezienie pracy. Pani Harda robiła i sprzedawała nakrycia głowy, a pan Hardy wymyślał żarty do bożonarodzeniowych hukawek. Doczekali się nawet dzieci. Bliźniaki Bobby i Betty wychowywane były tak, żeby umiały poradzić sobie w ludzkim świecie. Poszły nawet do szkoły, gdzie szczególnie zaprzyjaźniły się z jedną dziewczynką. To ona, jako jedyna poznała ich największy sekret. I pewnie Hardzi żyliby szczęśliwie i spokojnie, gdyby nie sąsiad, pan McDurniak. Mężczyzna nie lubił swoich sąsiadów, bacznie im się przyglądał podejrzewając, że ci muszą coś ukrywać. Hardzi starali się schodzić mu z drogi. Te jednak miały się wkrótce zejść, ponieważ do domu hien wprowadzili się nowi lokatorzy. Stary Tony, hiena uratowana z zoo safari oraz Miranda, małpka, która nie wyobrażała sobie życia bez Tony'ego. Pewne wydarzenia sprawiły, że ich drogi, zupełnie niespodziewanie się spotkały...
W drugim tomie przygód Hardych na ich drodze stanęli kolejni bohaterowie. Po świecie zwierząt rozniosła się wieść o uratowanych Tonym i Mirandzie. Inni, potrzebujący ratunku albo marzący o jakiejś zmianie w życiu, zaczęli kolejno przybywać do domu Hardych z prośbą o ratunek. Pierwsza była krokodylica Sheila, po niej przybyli między innymi baran, pudel, a nawet dwa konie wyścigowe! Wszyscy oni znaleźli w domu Hardych azyl. Tak naprawdę dom hien miał być dla nich etapem przejściowym przed rozpoczęciem samodzielnego życia w świecie ludzi. Nauka nie przebiegała lekko, łatwo i przyjemnie. Każdemu zwierzęciu coś innego sprawiało trudność. Każdy miał kłopoty z opanowaniem innych kwestii. Bywało wesoło, bywało niebezpiecznie. Pojawiła się nawet policja. Ale nie z takimi kłopotami Hardzi sobie radzili!
Seria książek, którą napisał Julian Clary, to chyba najśmieszniejsza seria jaką czytałyśmy. Na początku drugiego tomu autor wyjaśnia, dlaczego tych książek nie powinni czytać dorośli. Ja powiedziałabym inaczej, tych książek nie powinni czytać ludzie, którzy nie mają poczucia humoru. Oni Hardych na pewno nie polubią. Wszyscy inni pokochają ich tak samo jak my. Za odwagę, sposób bycia, ciekawość świata i dobro, które rozsiewali wokół siebie. Hardzi mają to, czego nam ludziom często brakuje - życzliwość. Oni nikogo nie oceniają, nikogo nie odrzucają, każdemu chcą pomóc, wszystkim dają to, co mają najlepszego! Po prostu wzór do naśladowania. Może nie w niektórych kwestiach obyczajowych, ale w głębi duszy Hardzi zawsze pozostaną zwierzętami, więc to można im wybaczyć i po prostu zaakceptować serdecznie się do nich uśmiechając.
Seria o przygodach Hardych to doskonała propozycja dla dzieci w wieku szkolnym. Zainteresuje zarówno tych, którzy czytać lubią, jak i tych, którzy od książek uciekają. Tekst jest interesujący, historia wciąga. A w książce nie brakuje ilustracji. Mniejsze, większe i równie zabawne, jak tekst, który obrazują. Na nich zobaczymy wszystkich bohaterów, tam też znajdziemy słynne dowcipy pana Hardego. Niektóre naprawdę warto zapamiętać, bo rozbawią nawet najbardziej pochmurne towarzystwo!
Rodzinka Hardych
Rodzinka Hardych na ratunek
Julian Clary
ilustracje David Roberts
tłumaczenie Natalia Wiśniewska
Nie słyszałam wcześniej o tych książkach, ale muszę przyznać, że mnie zainteresowały.
OdpowiedzUsuńW sam raz dla mojego dziewięciolatka :)
OdpowiedzUsuńo kurczę, no to juz jest prawdziwa ksiazka :) jest co czytac, nie same obrazki :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej serii książek. Trzeba przyznać, że teraz książkowe oferty dla dzieci są naprawdę różnorodne i często można się zgubić w tej masie książek :) Dzięki za czytelniczą wskazówkę!
OdpowiedzUsuńTe ilustracje zdecydowanie przykuwają uwagę! ;) Całkowicie w stylu mojego Olka ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że warto będzie poznać tę rodzinkę, przyjemne czytanie się zapowiada. :)
OdpowiedzUsuń