"Szkoła magicznych zwierząt" (Wydawnictwo Debit)
Wakacje za pasem, w głowie morze, góry albo jeziora, a ja przychodzę do Was z książką, która opowiada o początku roku szkolnego! Czy można czytać o szkole w czasie wakacji? A czy ktoś powiedział, że nie można? Jeśli książka jest dobra, to sprawdzi się w każdych okolicznościach. A ta dobra jest!
Głównymi bohaterami Szkoły magicznych zwierząt są Ida i Benni. Ona właśnie się przeprowadziła i dołącza do nowej klasy. On uchodzi za klasową niezdarę. Los łączy drogi tych dwojga i, kiedy czytelnik jest pewien, że tak będzie już zawsze, a oni staną się najlepszymi przyjaciółmi, ona zapomina o tym, że on zaprosił ją na urodziny i nie przychodzi na przyjęcie. To bardzo komplikuje ich relacje i sprawia, że ewentualna przyjaźń staje pod dużym znakiem zapytania. Relacje między nimi są tak napięte, że na jakąkolwiek poprawę trudno mieć nadzieję. Pomóc mogłaby jedynie magia, ale o tę w codziennym życiu raczej trudno. Chyba że... Chyba że jest się bohaterem książki, im wszystko może się przytrafić. Wtedy do Twojej klasy przychodzi tajemniczy gość. Może być nim Mortimer Morrison, właściciel sklepu z magicznymi zwierzętami. Ów człowiek opowiada uczniom o magicznych zwierzętach, które rozmawiają ze swoimi opiekunami. Ale tylko z nimi, bo innym mogą się wydawać zwyczajną figurką albo pluszową zabawką. Tego samego dnia dzieci dowiadują się, że już niedługo kilkoro z nich otrzyma swoje magiczne zwierzę...
Jak się łatwo domyślić, pierwsze zwierzaki trafiają po opiekę Idy i Benniego. Ona dostaje lisa, on - żółwia (co patrząc na jego temperament wydaje się idealnym wyborem). Pierwsze dni wspólnego życia nie są łatwe, dzieciom zdarzają się wpadki, a i zwierzaki pozwalają sobie na zbyt wiele. A prawdziwe kłopoty, które zaczną nękać całą szkołę, dopiero nadejdą. Czy Ida i Benni zjednoczą swoje siły, żeby pomóc dyrekcji, nauczycielom i uczniom? Chyba będą musieli!
Pierwszy tom przygód Idy, Benniego i magicznych zwierząt zapowiada nową, bardzo interesującą dla młodych czytelników serię. Zwłaszcza dla tych, którzy jak Tosia, uwielbiają opowieści ze szczyptą magii. Celowo nie piszę o tym, że lubią książki o zwierzętach, bo te lubią chyba wszyscy. Tutaj oprócz zwierząt i magii, mamy jeszcze bardzo ciekawą i mądrą opowieść o relacjach międzyludzkich. Każde dziecko doświadcza uczuć podobnych do tych, z którymi borykali się główni bohaterowie, więc potencjalny czytelnik łatwo się z nimi zidentyfikuje. A może potem ewentualne przemyślenia na temat opisanych relacji międzyludzkich, przeniesie na własne życie. Nam ta książka przypadła do gustu, myślę, że Wam i Waszym dzieciom również się spodoba. Przeczytajcie ją szybko, bo w księgarniach na nas wszystkich czeka już drugi tom!
Szkoła magicznych zwierząt
Margit Auer
ilustracje Nina Dulleck
tłumaczenie Agata Janiszewska
Wydawnictwo Debit 2019
Tak mi przyszło do głowy, że to świetna lektura, żeby dzieci nie zapomniały o szkole w wakacje ;)
OdpowiedzUsuńTa książka wydaje się idealna dla dzieci :) moje rodzeństwo uwielbia książki, w których są zwierzęta
OdpowiedzUsuńMożna czytać i w wakacje, chociaż czy ja wiem ?? :-)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mi się podoba!Lubię takie czarno-białe ilustracje :) przypominają mi się książki mojego dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńMojego 3-latka na razie interesują krótsze bajki, tylko wczoraj kupiłam mu 4 kolejne, jego ulubione książeczki :)
OdpowiedzUsuńLubię takie książki dla dzieci. Wezmę pod uwagę gdy przeczytamy te co już mamy. :)
OdpowiedzUsuńFajne wydania, które zaciekawią każdego malucha ;)
OdpowiedzUsuń