"Dziennik Anny Frank. Powieść graficzna" (Wydawnictwo Stapis)
Są książki, które nie zawsze zostają w naszej pamięci. I choć trudno mi, ze wszystkich przeczytanych do tej pory książek, wybrać ulubioną, to bez problemu potrafię wymienić te, których nigdy nie zapomnę. Dziennik Anny Frank jest jedną z nich. Po raz pierwszy przeczytałam ją w ósmej klasie szkoły podstawowej. Miała to być moje wakacyjna lektura. Krótką wzmiankę o niej przeczytałam chyba w "Cogito" (magazynie dla przyszłych licealistów). Niestety nie było jej w żadnej z okolicznych bibliotek, dlatego z przeczytaniem jej musiałam poczekać do początku roku szkolnego. Stare wydanie znalazłam w bibliotece szkolnej. Przeczytałam, przemyślałam i zapamiętałam na zawsze. Od tej pory marzyłam o tym, żeby mieć egzemplarz tej książki na własność. Do dziś pamiętam, w której księgarni kupiłam nowe wydanie Dziennika. Do dziś pamiętam emocje, które towarzyszyły kolejnemu spotkaniu z tą niezwykłą historią.
Właśnie dlatego wzbraniałam się przed kupieniem graficznej wersji tej opowieści. Wydawało mi się, że komiksowa wersja autentycznego i niezwykle przejmującego dziennika z czasów II wojny światowej w formie komiksu, nie ma szansy się sprawdzić. Po długich wewnętrznych bojach postanowiłam ją w końcu zamówić i wyrobić sobie na jej temat zdanie. To, co przeżyłam czytając ją trudno ująć w słowa.
Historię żydowskiej dziewczynki, która od lipca 1942 do sierpnia 1944 roku, razem z rodzicami i siostrą ukrywa się w oficynie jednego z domów w Amsterdamie znam niemal na pamięć. Zapiski Anne są w mojej pamięci od kilkunastu lat, nie powinny więc niczym mnie zaskakiwać. A jednak czytając tę nową wersję przeżyłam tę historię na nowo. Być może to kwestia wieku, innych doświadczeń życiowych, większej wiedzy o świecie i o ludziach. Czułam, że czytam historię, którą dobrze znam, a jednak poznaję ją na nowo. Emocje, które buzowały w autorce Dziennika bardzo mi się udzieliły. Odkryłam tę historię na nowo. I zupełnie nie przeszkadzała mi nowa forma jej wydania. Choć fanką komiksów nie jestem, to ten przeczytałam z zainteresowaniem, doceniając pomysł autorów. W książce zgrabnie połączono fragmenty komiksowe, które nawiązują do zapisków Anne z autentycznymi fragmentami Dziennika. Zachowano niepowtarzalny styl tej historii, nie zbanalizowano jej, potraktowano z należnym szacunkiem.
Przerobienie Dziennika Anne Frank na komiks wydawało mi się pomysłem szalonym i zupełnie niepotrzebnym. A jednak ta historia, w tej formie, okazała się równie mocna, jak dobrze znane zapiski, które stanowiły podstawę do powstania powieści graficznej. Mam nadzieję, że nowe wydanie tej książki przyczyni się do zwiększenia grona osób, które ją znają. Jest to jedna z tych historii, które znać się powinno. Lektura obowiązkowa nie tylko dla miłośników historii, ale dla wszystkich mądrych ludzi.
Dziennik Anne Frank
adaptacja Ari Folman
ilustracje David Polonsky
tłumaczenie Kamil Budziarz
Wydawnictwo Stapis 2019
Wstyd się przyznać, że jeszcze nie czytałam "Dziennika" Anne Frank... Przymierzam się od jakiegoś czasu, ale jakos nadal nie wpadła mi w ręce. Czas to zmienić, a może przy okazji sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńCiekawa forma przedstawienia na nowo znanej treści. Godne uwagi
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki. Myślę, że taka forma bardzo zachęci młodych czytelników do sięgnięcia po nią.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i dla mnie jest świetna. Czekam na kolejny twój wpis :)
OdpowiedzUsuńOryginalny pomysł na przedstawienie tej historii w zupełnie innym świetle, myślę, że wiele osób, zwłaszcza młodych chętniej sięgnie po taką wersję ��
OdpowiedzUsuńRyzykowny pomysł by przerabiać coś na komiks. Aczkolwiek do niektórych to przemawia
OdpowiedzUsuńLektura obowiązkowa w jakimkolwiek wydaniu. Do mnie komiksy przemawiają, chętnie więc bym przeczytała, zwłaszcza że i przesłanie jest ważne.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że to dobry pomysł, wielu młodych ludzi nie przeczyta Dziennika, a w tej formie jego przekazania szybciej trafią do świadomości odbiorcy.
OdpowiedzUsuńMając na względzie to, że czytamy mniej niż kiedyś, to samo rozwiązanie jest dobre, może zachęcać do dalszego czytania. I dobrze, jeśli grafika jest piękna, przejmująca. Chętnie zerknę, gdy będę w księgarni i jeśli będę miała okazję kupować jakiś prezent, to będzie to ta książka, jeśli będzie pasowała do wieku osoby :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością ten tytuł musi znaleźć się w mojej biblioteczce.
OdpowiedzUsuńNa pewno skorzystamy z tej podpowiedzi, zapowiada się super
OdpowiedzUsuńWow, wygląda to fenomenalnie. Myślę, że ktoś to zrobił naprawdę z głową. Taka inicjatywa się chwali!
OdpowiedzUsuń