Podróże Tosi: Jak szukaliśmy magii w Krakowie
Był taki czas w moim życiu, kiedy marzyłam o tym, żeby mieszkać w Krakowie. Wydawał mi się on idealnym miejscem do życia. Los miał jednak wobec mnie inne plany. Zaczęłam studia w rodzinnym mieście i zostałam w nim pewnie już na zawsze. Czy żałuję? Nie, bo kiedy kilka lat temu po dłuższej przerwie wróciłam do Krakowa, okazało się, że to miasto zachwyca mnie trochę mniej. Trudno było mi to przyjąć do wiadomości, dlatego staram się regularnie do Krakowa jeździć i na nowo szukać drzemiącej w tym mieście magii.
Ostatni wyjazd miał miejsce dwa tygodnie temu. Spędziliśmy w Krakowie trzy noce. Co prawda, pomysł spędzenia tam czterech dni zimą wydawał się ze względu na smog, niezbyt rozsądny, ale postanowiliśmy zaryzykować. Smog naszych planów nie pokrzyżował, dwa dni dość mocno wiało, a potem padał deszcz, więc jakość powietrza była przyzwoita i porównywalna z tym, co znamy z naszej okolicy. A czy była magia? Na pewno więcej niż w czasie kilku ostatnich wyjazdów.
Kraków znowu zaskoczył mnie tłumem turystów. Mimo chłodu i kiepskiej pogody ulice były pełne ludzi. Na tych samych ulicach zachwyciły nas świąteczne iluminacje. Te z pawimi piórami, które zawieszono nad ulicami, pokazywały krakowskie zabytki. Nie brakowało aniołów, ramki do robienia pamiątkowych zdjęć ze Smokiem Wawelskim, znaleźliśmy też Lajkonika. Największy zachwyt budziły w nas wszystkich słynne szopki krakowskie. Można było je zobaczyć w oknach wystawowych różnych sklepów i instytucji oraz w licznych gablotach stojących na ulicach. Nasz zachwyt nie miał granic. Tosia wypatrywała w nich znanych krakowskich budynków, osób zasłużonych dla polskiej historii i bohaterów krakowskich legend. Bawiła się przy tym świetnie i trudno było ją od szopek odciągnąć. Niesamowita przyjemność, wspaniały klimat. Magia w najczystszej postaci.
Magii Krakowa szukaliśmy też na wawelskim wzgórzu. Byliśmy tam nie raz, ale po raz pierwszy weszliśmy do środka. Podobało się Tosi, podobało się nam. Przechadzanie się po zamkowych komnatach, nawet wśród wielu innych turystów, było przyjemnością. Tosię szczególnie zachwyciły słynne wawelskie arrasy, o których usłyszała kilka tygodni wcześniej i bardzo chciała zobaczyć je na własne oczy. Odwiedziliśmy oczywiście Smoka Wawelskiego i wiernego psa Dżoka, który stoi nieopodal Wawelu. Nie był to jednak koniec kontaktów z historią. Kraków pełen jest takich miejsc. Nasze kroki kierowaliśmy do krakowskich kościołów. I tu znowu szukaliśmy obiektów, które chciała zobaczyć Tosia. Jak na przykład słynnego witrażu autorstwa Stanisława Wyspiańskiego Bóg Ojciec- Stań się, który można zobaczyć w kościele franciszkanów. Tosia zobaczyła go kiedyś w telewizji, zwróciła na niego uwagę i przy okazji wyjazdu do Krakowa postanowiła go odnaleźć. Chciała również zobaczyć obraz Matejki Hołd pruski, więc udaliśmy się do oddziału Muzeum Narodowego w Sukiennicach, gdzie niemal w całkowitym spokoju, mogliśmy podziwiać nie tylko dzieła Matejki. Tosia w ogóle jest dzieckiem, które muzea uwielbia, odwiedziliśmy więc również główny gmach Muzeum Narodowego, gdzie podziwialiśmy wystawę czasową Wyspiański. Skarby ze Lwowa oraz część wystaw stałych. Tosia była zadowolona i my także wyszliśmy z muzeum usatysfakcjonowani. Gdybyście jednak zapytali mnie jak zachęcić dziecko do chodzenia po muzeach, odpowiedziałabym, że nie wiem. Wszystko zależy pewnie od dziecka. Nasze zwiedzanie muzeów od zawsze wygląda tak samo. Chodzimy po nich w tempie Tosi. Część eksponatów w ogóle omijamy, bo nie budzą zainteresowania naszego dziecka. Część oglądamy długo, do niektórych wracamy. Jeśli Tosia mówi, że chce już zwiedzanie zakończyć, to to robimy i po prostu wychodzimy. Nie wiem, czy jest to sposób najlepszy. Wiem jednak, że dzięki temu, kiedy wybieramy się na wycieczkę, Tosia pyta czy są tam jakieś muzea, które moglibyśmy odwiedzić.
Ostatniego dnia zobaczyliśmy miejsce zupełnie dla nas nowe. Udało nam się w końcu zwiedzić podziemia krakowskiego rynku. Słyszeliśmy pochlebne opinie od znajomych, przeczytaliśmy kilka niepochlebnych w internecie i postanowiliśmy na własnej skórze przekonać się kto ma rację. Zarzuty krytyków dotyczyły przede wszystkim obsługi. My o obsłudze nie możemy powiedzieć złego słowa. Przyszliśmy mokrzy o deszczu, z parasolami i plecakami (bo był to ostatni dzień naszego pobytu w Krakowie). W szatni zostawiliśmy mokre ubrania, w kasie odebraliśmy darmowe bilety (zwiedzaliśmy podziemia we wtorek, kiedy wstęp jest darmowy). Dostaliśmy mapkę podziemi i rozpoczęliśmy zwiedzanie. Pracownicy nie byli nachalni, nie byli również niemili. Nikt nie narzekał, kiedy został poproszony o uruchomienie mechanizmu sterującego teatrzykiem dla dzieci. Choć pan wzniósł oczy do nieba, kiedy okazało się, że przywieziony niedawno z naprawy system znowu odmówił współpracy. Inny z pracowników sam z siebie wyjaśnił nam kwestie, które zainteresowały naszą rodzinę. Zwiedziliśmy całą wystawę i wyszliśmy zachwyceni. Możliwość zajrzenia pod ziemię, zobaczenia tego, co normalnie jest ukryte przez wzrokiem turystów, a co udało się archeologom odnaleźć było dla nas wielką przyjemnością. Tosi wystawa w podziemiach podobała się bardzo, a dla nas była to szansa na to, żeby po raz kolejny porozmawiać z nią o historii.
Jeśli Wy jeszcze nie zwiedzaliście podziemi Rynku Głównego, to koniecznie to zróbcie. Miejsce naprawdę warte jest odwiedzenia. Pamiętajcie tylko o wcześniejszej rezerwacji biletów, bo są dni, kiedy znikają bardzo szybko. A odejście z kwitkiem na pewno przyjemne nie jest.
Jeśli Wy jeszcze nie zwiedzaliście podziemi Rynku Głównego, to koniecznie to zróbcie. Miejsce naprawdę warte jest odwiedzenia. Pamiętajcie tylko o wcześniejszej rezerwacji biletów, bo są dni, kiedy znikają bardzo szybko. A odejście z kwitkiem na pewno przyjemne nie jest.
Kolejny wyjazd do Krakowa za nami. Wiemy już, że trzeba będzie wybrać się tam znowu. Tosia marzy o zobaczeniu Damy z gronostajem. Niestety, kolejki do Muzeum Czartoryskich były tak długie, że nie udało nam się tego zrobić. Mamy więc po co wracać i na pewno to zrobimy. Bo czuję, że odkryłam magię Krakowa na nowo i, że Tosia tę magię czuje, więc, mimo dzielącej nas i Kraków odległości, będziemy starać się bywać tam regularnie.
Te podziemia są zachwycające. Myślę, że następnym razem podczas pobytu w Krakowie wybierzemy sie tam. :) Bardzo ciekawa relacja i czytając mam wrażenie, że dla naszej rodziny Kraków nadal jest nieodkryty :)
OdpowiedzUsuńKraków jest przepięknym miastem, pełen historii, magii i cudownych miejsc.
OdpowiedzUsuńFajnie pokazywać je dziecku.
Ciekawa relacja-)
Pozdrawiam!
Irena
Wow. Podziemia wydają się największym zaskoczeniem, aż muszę zapisać sobie na liście! Wypad z opisu wydaje się bardzo udany :)
OdpowiedzUsuńKraków jest zdecydowanie jednym z bardziej magicznych miejsc w naszym kraju. Cudownie zwiedzać te miejsca z rodziną. Bardzo miła relacja. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKraków 15 lat temu, a Kraków dziś to jakby dwa różne miasta. Ale też i ja jestem inna niż wtedy. Kiedyś to były imprezy do rana, juwenalia, party nad Wisłą. Teraz jest tłum, wieczne budowy i korki :)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie takie same odczucia :)
UsuńUwielbiam Kraków, byłam kilka razy. Teraz planujemy zabrać Jasia na jego zwiedzanie, tak na spokojnie a nie przelotem, jak to przeważnie bywało z naszymi pomytami w tym mieście. Świetna ściąga dla nas :)
OdpowiedzUsuńW Krakowie bywam bardzo rzadko bo dla mnie to niesamowicie daleko. I jakoś nigdy mnie nie zachwycił, ale też nie poznałam go na tyle dobrze. Następnym razem jak pojadę to na pewno odwiedzę podziemia. Lubię takie tajemnicze miejsca :)
OdpowiedzUsuńKraków to bardzo ładne miasto kiedyś nawet chciałam tam studiować.
OdpowiedzUsuńNiestety, to już nie jest ten sam Kraków, co kiedyś i też już nie chciałabym tam mieszkać, choć mieszkałam 7 lat i po wyprowadzce długo tęskniłam za tym miastem i długo chciałam tam wrócić. A teraz? Nawet niespecjalnie chce mi się tam jeździć, jedynie po jakieś większe zakupy się wybieramy.
OdpowiedzUsuńMnie Kraków nie zachwyca, zaryzykowałabym, nawet stwierdzenie, że nie przepadamy za sobą, ale moim synom bardzo się podobał i chętnie tam wracają.
OdpowiedzUsuńGdybym miała zamieszkać gdzieś indziej niż dziś to byłby właśnie Kraków :) Kocham to miasto i uwielbiam wracać
OdpowiedzUsuńDla mnie Kraków, to cudowne miasto. Szkoda tylko, że nie mieszkamy bliżej. Zazdroszczę takiej pięknej podróży.
OdpowiedzUsuńW Krakowie byłem dawno temu. Czas w końcu wrócić ��
OdpowiedzUsuńTak, Kraków jest chyba jednym z najpopularniejszych miejsc wśród obcokrajowcow. Turyści z Polski zaglądają tu rzadziej, a jeśli już to niestety bywa, że ograniczają się do rynku...
OdpowiedzUsuńKraków zachwyca mnie za każdym razem, bez względu na pogodę. Kocham stary Kazimierz i mam nadzieję, że właśnie w tym roku zabierzemy tam dzieciaki
OdpowiedzUsuńParę razy byłam w Krakowie, miasto ma bardzo wiele miejsc, które warto zobaczyć, ale nigdy jakoś szczególnie nie skradło mojego serca. Wolę Warszawę, Wrocław, Trójmiasto:)
OdpowiedzUsuńMarze o tym, zeby pokazac synkowi Krakow, ktory na razie zna jedynie z legend :). Mam do tego miasta ogromny sentyment. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńWiele tutaj interesujących i ważnych informacji.
OdpowiedzUsuńKraków jest jednym z wspaniałych miast posiadających wiele miejsc do odkrycia.
OdpowiedzUsuń