"Ja, Kosmo" (Wydawnictwo Wilga)
Nigdy nie miałam psa i pewnie nigdy mieć psa nie będę. Do psów mam taki stosunek raczej obojętny. Wzrusza mnie historia chorego czworonoga, porusza opowieść o psie, który czekał na zmarłego właściciela, złoszczą mnie liczne artykuły o psach porzucanych w lesie. Czasem zdarza mi się pogłaskać psa znajomych, ale równie dobrze mogę będąc w odwiedzinach u kogoś, kto ma psa nie pogłaskać go przez całą wizytę. Tosia ma podobnie. Nie ufa nieznanym zwierzętom, nie próbuje głaskać psów sąsiadów. Jednak żadnej z nas nie przeszkadza to w czytaniu książek o psach. Te uwielbiamy, czytamy z zapałem i wielką przyjemnością. Niedawno do naszej psiej biblioteczki dołączyła kolejna książka, którą musimy Wam polecić!
Bohaterem Ja, Kosmo jest trzynastoletni golden retriver. Nie można nazwać go inaczej, jak tylko pełnoprawnym członkiem rodziny. Kosmo jest z nimi od zawsze i czuje się za nich odpowiedzialny. Wiemy to, ponieważ to właśnie pies jest narratorem tej historii. Opowiada o Maxie i Emmaline, dziećmi, z którymi się bawi i, których pilnuje. Mówi o mamie i tacie, którzy stworzyli tę wyjątkową rodzinę. Niestety, jak to często bywa i tych bohaterów dotykają problemy. Trwająca przez trzynaście lat sielanka zostaje zakłócona przez coraz częstsze spory, które rodzą się między rodzicami. Trudno im się porozumieć, pojawiają się drobne uszczypliwości, z czasem wybuchają większe konflikty. To martwi nie tylko dzieci, ale również psa. Stary Kosmo jest mocno zaniepokojony tym, co się dzieje. Nie chce, żeby dorośli się kłócili, żeby cierpiały na tym dzieci, a w końcu i on sam. Kosmo musi coś zrobić. Tylko co może zrobić trzynastoletni, coraz bardziej schorowany pies? Niby niewiele. A jednak Kosmo odkrywa w sobie pokłady sił i talenty, o które nigdy się nie podejrzewał! Kosmo chce zacząć tańczyć! Ma nadzieję, że wygrana w konkursie odmieni losy wszystkich bliskich mu osób.
Ja, Kosmo wzrusza i bawi. Ta piękna opowieść o wielkiej przyjaźni, która połączyła człowieka i psa. Od razu przypomniały nam się historie Hachiko i Dżoka, którzy przez długi czas czekali na swoich zmarłych właścicieli. Kosmo, na szczęście, nie musiał mierzyć się z odejściem właściciela, ale pokazał jak bardzo kocha tych, którzy przez tyle lat byli blisko niego. Nie chce, żeby dzieci chodziły smutne. Nie chce, żeby dorośli spierali się ze sobą. Gotów jest poświęcić dla nich wszystko. Rezygnuje ze spokojnego leżenia na kanapie albo dywanie. Zbiera wszystkie swoje siły, pokonuje wszystkie ograniczenia i robi coś naprawdę wyjątkowego! Czytelnicy kibicują Kosmo ze wszystkich sił, chcą, żeby wszystko skończyło się dobrze. A jak to wszystko się skończy? O tym musicie przeczytać sami! W książce, która spodoba się nie tylko miłośnikom psów.
Ja, Kosmo
Carlie Sorosiak
tłumaczenie Ewa Kleszcz
Wydawnictwo Wilga 2020
wiek 9+
Z pewnością jest to świetna lektura dla dzieci.
OdpowiedzUsuńA ja kocham takie książki i moja corka także :) U nas pies ma w domu takie same prawa jak reszta rodziny :) No może poza jedzeniem ze stołu :)
OdpowiedzUsuńW prawdzie sama psa nie mam, kocham zwierzęta, ale boje się że nie poradziłabym sobie z rozstaniem...
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym streszczeniem, teraz chce się dowiedzieć jak sobie kosmo poradził.
Na razie jesteśmy na etapie książek z dużą ilością ilustracji, więc na razie propozycja nie do końca dla nas :) A szkoda, bo z checią bym poznała przygody tego psiaka :)
OdpowiedzUsuńNie znam sie na książkach dla maluchów, ale chyba im sie spodoba, ja lubiłem o zwierzątkach,a o psach to już najbardziej
OdpowiedzUsuńKsiążki uwielbiane przede wszystkim przez najmłodsze pokolenie. Super książka podoba mi się.
OdpowiedzUsuń