"Detektyw Erik Vogler" (Wydawnictwo Akapit Press)
Zaczęło się od przygód Olivera i Tiril z Biura Detektywistycznego nr 2 albo od przygód Lassego i Mai z Biura Detektywistycznego Lassego i Mai. Potem pojawili się inni, którzy podążali przetartym przez nich szlakiem. Czasem byli dziećmi, tak jak ich poprzednicy. Zdarzało się, że mieli cztery nogi, futra i ogony. Wszyscy zachwycali, budzili emocje i sympatię. Żadnego nie dało się nie lubić. Można było tylko doceniać bystry umysł, spostrzegawczość, poczucie humoru i umiejętność poradzenia sobie w najtrudniejszych sytuacjach. To wszystko było, bo nadszedł dzień, w którym okazało się, że czytelnik urósł i musi szukać nowych bohaterów, których przygodami będzie się emocjonował.
My ten przełomowy moment mamy jeszcze przed sobą. Tosia na razie zadowala się tymi samymi książkami detektywistycznymi, które czytała dwa lata temu. Jednocześnie coraz częściej zagląda na wyższe półki domowych regałów i wypytuje o stojące tam książki. Zapas historii detektywistyczno-kryminalnych dla młodych czytelników mamy spory. Cały czas dołączają do nich kolejne, bo dobrych książek reprezentujących ten gatunek nie brakuje. Niedawno pojawiły się kolejne. Okładki książek z serii "Detektyw Erik Vogler" tak mnie zaintrygowały, że nie mogłam ich nie przeczytać.
Bohaterem serii jest bardzo nietypowy nastolatek. Erik to absolutny perfekcjonista. Jeden z tych, którzy swoim perfekcjonizmem mogą doprowadzić do szału najcierpliwszych ludzi. Nie lubi, kiedy coś dzieje się nie po jego myśli. Każdy dzień, tydzień, miesiąc ma dokładnie zaplanowany. Nic więc dziwnego, że kiedy okazuje się, że planowany od dawna wyjazd do Nowego Jorku nie dojdzie do skutku, jest załamany. Na dodatek pojedzie tam jego ojciec, a on będzie na czas jego nieobecności wyjechać do babci. Z babcią Erik ma niewiele wspólnego, nie potrafi się z nią dogadać, dlatego szuka okazji, żeby wyjść z jej domu. Poszukiwanie rozrywek (choć w przypadku Erika trudno mówić o tradycyjnych rozrywkach nastolatków) sprawia, że chłopak wpada w kłopoty. Wszystko przez dziwne sny, niepokojące wydarzenia i serię morderstw, które wstrząsnęły całym krajem. Wszystkie ofiary musiało coś łączyć. Erik próbuje rozwikłać tę zagadkę i wpada w bardzo poważne tarapaty.
Równie poważnie jest w drugim tomie jego przygód. Erik razem z babcią i jej nastoletnim sąsiadem udaje się do luksusowego uzdrowiska. Ma tam odpocząć po tym wszystkim, co spotkało go wcześniej. Niestety, o odpoczynek będzie naprawdę trudno. Erik stanie się świadkiem morderstwa. Morderstwa, którego (jak wszystko wskazuje), nie było. Starszej pani, która została zamordowana, nikt nie widział. Pracownicy hotelu twierdzą, że nikt taki nie był u nich zameldowany. Jednak Erik ją widział, widział, że została zamordowana. Na dodatek ma coś, co należało do kobiety i z tego powodu ktoś zaczyna mu grozić...
Jak widzicie Erik Vogler nie ma łatwego życia. Wszędzie czyhają na niego kłopoty. Tym razem zanosi się na to, że nigdzie nie będzie musiał jechać. Jego ojciec zabiera swoją matkę, czyli babcię Erika na narty. Chłopak w tym czasie zostanie w domu i będzie cieszył się ciszą i spokojem. Niestety, tata i babcia ulegają wypadkowi na nartach, a do Erika dociera wiadomość o śmierci ukochanego wujka. Nastolatek będzie musiał pojechać na pogrzeb aż do Irlandii i, pod nieobecność ojca i babci, reprezentować tam całą rodzinę. Towarzyszyć będzie mu sąsiad babci Albert. Chłopcy razem staną przed kolejnym trudnym zadaniem i nową sprawą do rozwiązania. Okaże się bowiem, że uznawana za przypadkową śmierć wuja, wcale przypadkowa nie jest...
Seria o "Detektywie Eriku Voglerze" to ciekawa propozycja dla nieco starszych czytelników. Dzieci w wieku Tosi są na nią jeszcze za małe. Tosia przejrzała wszystkie trzy tomy, wypytała o niektóre elementy fabuły i stwierdziła, że jeszcze trochę poczeka z czytaniem. Na razie te trzy książki pochłonęłam ja. Słowo pochłonęłam doskonale oddaje to, co się wydarzyło. Opowieści o ekscentrycznym nastolatku, który zupełnie przypadkowo zostaje wciągnięty w sam środek zagadek kryminalnych, wciągną każdego. Myślę, że nawet dorośli będą tymi historiami zachwyceni i będą podczytywać te książki swoim dzieciom. Tym klimatycznym historiom i bardzo nietypowemu, totalnie aspołecznemu bohaterowi, naprawdę trudno się oprzeć. Proponuję, więc w ogóle się nie opierać, tylko czytać, czytać i czytać.
Książki z serii "Detektyw Erik Vogler"
znajdziecie na
po fabule rzeczywiście widzę, że to dla nieco starszych dzieci :) ale wydaje się naprawdę świetne :)
OdpowiedzUsuńWidać, że to książka dla starszych dzieci, ale myślę, że bardzo dla nich interesująca.
OdpowiedzUsuńOjej, kolejna ciekawa ksiazka (i seria) dla dzieci, chyba nie nadazymy z nimi, jest w czym wybierac! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo ciekawie. Myślę, że i młodsi, i starsi będą zadowoleni.
OdpowiedzUsuńDobrze napisana recenzja.
OdpowiedzUsuńHm... Myślę że książki w wakacje mogą rozwijać mózg, ale trzeba pamiętać że wakacje są po to by odpocząć. Więc może warto sięgnąć po tę książkę czy serię we wrześniu. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZnam takich, co właśnie z książką odpoczywają :)
UsuńBardzo przyjemna w odbiorze recenzja :-) lubię takie powieści, w dzieciństwie wręcz chłonęłam
OdpowiedzUsuńTe książki wyglądają bardzo ciekawie. Okładki przyciągają uwagę.
OdpowiedzUsuńSeria znana mi, ale jeszcze nie czytana, ale to dobrze, bo widzę, ze bedzie dobra zabawa 😉
OdpowiedzUsuń