"Królowa wody" (Instytut Wydawniczy Latarnik)
To byłoby doskonałe miejsce na wakacje. Stary dom, otoczony dużym ogrodem, park pełen drzew i staw. W tym miejscu jest kiepski zasięg, szwankuje internet, jest problem z telefonami. Spędzone tam wakacje mogłyby być doskonałą formą wypoczynku. Podobną do tych, które my pamiętamy z własnego dzieciństwa i wyjazdów do dziadków. Niestety, Aga nie jedzie do dziadków, ale razem z mamą, jej partnerem i jego synem, musi się do takiego domu przeprowadzić!
Dziewczyna jest załamana. Nowy dom jest okropny, stary i zniszczony. Nie czuje się w nim dobrze. Nie cieszy jej perspektywa mieszkania z (prawie) obcymi dla niej ludźmi. Przede wszystkim perspektywa mieszkania z Alexem, czyli synem Pawła, partnera mamy. Nie ma między nimi nawet najcieńszej nici sympatii, są wzajemne docinki i nieustające kłótnie. Aga z przerażeniem myśli o tym, że będzie musiała dzielić z nim niemal wszystko. Dlatego nawet jeśli cokolwiek w tym miejscu wzbudziło jej zainteresowanie (bo o zachwycie nie może być mowy), to nie powie o tym ani mamie, ani nikomu innemu. Mają być przekonani, że Aga jest w tym domu nieszczęśliwa.
Jednak już po kilku dniach coś przykuwa uwagę dziewczyny. W domu słyszy dziwne szepty i jakieś tajemnicze dźwięki. Na bramach otaczających ogród dostrzega intrygujące napisy. Kiedy próbuje rozmawiać o tym z Pawłem, mężczyzna nie udziela jej żadnych odpowiedzi. Niewiele na ten temat mówi również pomagająca im sąsiadka. Kobieta wspomina o jakimś długu wdzięczności wobec rodziny Pawła. Aga nie wie co o tym wszystkim myśleć, nie wie jak połączyć elementy układanki. Nie wie jak dopasować do niej fioletowe róże, które rosną w ogrodzie, ale których nie można zrywać, bo podobno zapewniają domowi bezpieczeństwo. Nie wie, co myśleć o obrazach przedstawiających trzynaście dziewczynek i jednym portrecie pięknej kobiety, które znalazła w skrytce oddzielającej jej pokój od pokoju Alexa. To wszystko jest ogromnie tajemnicze, a Aga nie może przejść nad tymi sekretami do porządku dziennego. Chce je wszystkie rozwikłać. Chce wiedzieć, co wspólnego mają z tym wszystkim śmierci trzynastu zaginionych przez lata dziewczynek. Jedną z nich była siostra Pawła. Mężczyzna nie chce wracać do tych wspomnień, więc Aga musi szukać odpowiedzi sama.
Nie przesadzę, jeśli napiszę, że Marcin Szczygielski to ulubiony pisarz Tosi. Zaczęło się od cyklu książek od Mai, potem przyszedł czas na kolejne historie. Jeszcze niedawno wydawało mi się, że na wiele z nich jest jeszcze za mała. Okazało się, że nie jest. Przeciwnie, pochłaniamy jego książki jedna po drugiej i każda budzi jej zachwyt. Królowa wody była pierwszą, którą Tosia przeczytała sama. Próbowałam ją przekonać, żebyśmy dokończyły tę, którą wtedy czytałyśmy i potem razem przeczytały Królową wody razem. Nie udało mi się. Tosia dostała ją z okazji zakończenia roku szkolnego i już pierwszego dnia przeczytała kilka rozdziałów, co chwilę wykrzykując jaka to wspaniała książka. Zachwycało ją wszystko, intrygowały nawiązania do mitologii słowiańskiej, interesowały przedstawione w Królowej wody relacje rodzinne. Wielki zachwyt wzbudziły niebanalne i bardzo piękne ilustracje. Nie mogłam więc i ja przeczytać tej książki. Zachwyt Tosi był do tego najlepszą rekomendację. Czy moje dziecko przesadzało? Absolutnie nie. Ta książka jest fantastyczna! Czytałam ją z takim samym zainteresowaniem jak ona. To powieść doskonała! Trzyma w emocjach od początku do końca. A zakończenie pozwala mieć nadzieję, że może kiedyś doczeka się kontynuacji. Jeśli tak będzie, to pierwsze pobiegniemy do księgarni, żeby ją kupić.
Królowa wody
Marcin Szczygielski
Instytut Wydawniczy Latarnik 2019
Zapowiada się całkiem zacnie czytadło, zwłaszcza, że nasz dom jest jak z tej opowieści 😂
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że Twoja recenzja jest intrygująca i choć to ksiązka dla dzieci, sama bym ją chętnie przeczytała :)
OdpowiedzUsuńokładka i ilustracje są cudowne! fabułą też mnie bardzo skusiła, chętnie sama bym przeczytała
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale może być ciekawa
OdpowiedzUsuńHistoria intrygująca, chętnie poznam ją do końca. Marcin Szczygielski potrafi zbudować napięcie.
OdpowiedzUsuńPrzygoda czytelnicza, która powinna zainteresować moją córkę, bardzo ciekawie się zapowiada, zatem tytuł podsunę pod rozwagę. :)
OdpowiedzUsuń