"Z pozdrowieniami, Żyrafa" (Wydawnictwo Dwie Siostry)
Pamiętacie czasy sprzed ery wszechobecnego internetu? Pamiętacie anonse zamieszczane w młodzieżowych czasopismach albo telegazecie? Dziś wydaje się to prehistorią. Podejrzewam, że Tosia mogłaby mi nie uwierzyć w to, że kiedyś dzieciaki z całej Polski nawiązywały znajomości za pomocą listów. Ba! Dla niej wysłanie listu albo kartki pocztowej jest pewnego rodzaju świętem. Ona, jeśli chce utrzymać kontakt z mieszkającą daleko koleżanką, może wziąć do ręki telefon albo skorzystać z internetowego komunikatora. Dzięki nim ma szansę nie tylko ze swoimi znajomymi rozmawiać, ale również się widzieć. Moje opowieści o pisaniu listów są dla niej opowieściami, którym trudno dać wiarę. Po przeczytaniu książki Z pozdrowieniami, Żyrafa uwierzyć jest jej nieco łatwiej.
Bardzo podobnej do tych, które moje pokolenie zawierało albo podtrzymywało z rówieśnikami poznanymi, na przykład na wakacjach. Czy z tego powodu dla dzisiejszych dzieci ta historia może nie być atrakcyjna? Moim zdaniem nie. Przeciwnie! Historia, choć bardzo prosta, trzyma w napięciu od początku do końca. Czytelnik kibicuje bohaterom. Chce, żeby ich listy jak najszybciej docierały do adresatów. Obserwowanie rodzącej się między zwierzętami przyjaźni daje czytającym tę książkę ogromną przyjemność. Doskonale czyta się ją głośno, w rodzinnym gronie. Równie dobrze czyta się ją po cichu, pod kocem, w jesienny wieczór. Duże litery, stosunkowa niewielka ilość tekstu, sprawiają, że poradzić sobie z czytaniem mogą nawet niezbyt wprawieni czytelnicy. Wszystkich, bez względu, na zaawansowanie czytelnicze, urzeką ilustracje. Bardzo subtelne, niesamowicie urocze, zachwycające. Wspaniale uzupełniają tę opowieść i czynią czytanie tej książki jeszcze przyjemniejszą. Książki, którą warto podarować swojemu najlepszemu przyjacielowi. Bo jest to jedna z najpiękniejszych, choć nie najbardziej oczywistych, opowieści o przyjaźni, jakie miałam okazję czytać.
Megumi Iwasa
ilustracje Jorg Muhle
tłumaczenie Anna Zalewsa
Dwie Siostry 2020
Oj tak,doskonale pamiętam te czasy ;) Samej zdarzało mi się nawiązywać i utrzymywać takie korespondencyjne znajomości - więc cieszę się,że powstają książeczki,które promują ten nieco zapomniany i "niemodny" zwyczaj :)
OdpowiedzUsuńŚwietna książeczka jak widać. Myślę, że spodobałaby się moim chłopcom :)
OdpowiedzUsuńWygląda na świetnie przygotowaną lekturę dla młodego człowieka ;)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej wcześniej, jednak czuję się niebywale zainteresowana.
OdpowiedzUsuńBardzo mądra opowieść, zresztą jak wiele książek wydanych przez to wydawnictwo :)
OdpowiedzUsuńMoje dzieci też przecierają oczy ze zdumienia, a ja dalej mam listy, które dostawałam od Kasi. Kasię poznałam na koloniach w '92 roku, pisywałyśmy do ciebie chyba do 2000 roku :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie ilustracje w książeczkach dla najmłodszych :)
OdpowiedzUsuń