"Oczy Michaliny" (Instytut Wydawniczy Latarnik)
Dzieci często mówią, że widzą dziwne rzeczy. Opowiadają o niezwykłych snach i zjawiskach, które rzekomo widzą za oknem. Rodzice początkowo zwracają na to uwagę, potem zaczynają takie opowieści ignorować. Bujna wyobraźnia jest, w dzieciństwie, rzeczą całkowicie normalną i w pełni akceptowalną. Michalina też widziała różne dziwne rzeczy. Początkowo nawet opowiadała o nich swoim rodzicom. Rodziców jednak te historie zaczęły mocno niepokoić, zaczęli szukać dla córki pomocy. Odwiedzili psychologa i rozpoczęli regularną terapię. Michalina nie miała ochoty na spotkania z psychologiem, dlatego w ogóle przestała mówić o tym, co widzi. Od tej pory jej najbliżsi postrzegali ją jako całkowicie zwyczajną dziewczynkę.
Pomoc będzie jej potrzebna, bo wpadnie w poważne kłopoty, a jej niezwykła umiejętność wzbudzi zainteresowanie przedstawicieli wielkiej korporacji działającej w Mieście Czterech Wiatrów. Wcześniej ziarno niepokoju w sercu dziewczynki zasieje okulistka, którą odwiedziła za radą Józefiny (kobieta wspominała o tym kilkukrotnie, po raz ostatni w napisanym przed śmiercią liście). Podczas tej wizyty dowiedziała się czegoś, co z jednej strony bardzo ją zdziwiło, z drugiej wydało jej się absolutnie nieprawdopodobne. Michalina nie ma prawa widzieć! Jak to się stało? Czy ma to jakiś związek z jej przeszłością? Dziewczynka wkrótce dowie się wszystkiego. Przeżyje również mrożącą krew w żyłach przygodę (choć nie wiem, czy słowo "przygoda" jest tu najodpowiedniejsze).
Marcin Szczygielski zdążył nas już przyzwyczaić do tego, że pisze dobre książki. Książki, które zawsze czytamy razem i każda z nas czerpie z tego taką samą przyjemność. Tym razem było tak samo. Oczy Michaliny czytało nam się znakomicie, choć jeszcze żadna książka tego autora nie dostarczyła nam aż tylu emocji. Ta powieść naprawdę trzyma w napięciu. Do ostatniego zdania ostatniego rozdziału nie byłyśmy pewne, jak ta cała historia się skończy. Druga literacka wyprawa do Miasta Czterech Wiatrów (wcześniej odwiedziłyśmy je czytając książkę Leo i czerwony automat) była dla nas niesamowitym przeżyciem. Marcin Szczygielski znowu napisał książkę, która nas zachwyciła. Rodzina, przyjaciele, rywalizacja, zazdrość, marzenia, tajemnice, oszustwa, zazdrość i rywalizacja. W Oczach Michaliny jest to i jeszcze dużo więcej. Choć akcja tej książki toczy się w fikcyjnym mieście, w bliżej nieokreślonym czasie, to cała opowieść jest bardzo bliska prawdziwemu życiu. Nie brakuje w niej sytuacji, które mogłyby bez problemu zdarzyć się w życiu każdego czytelnika. Spędziłyśmy z tą książką kilka wspaniałych wieczorów. Teraz polecamy ją wszystkim fanom prozy Marcina Szczygielskiego oraz tym, którzy jego książek jeszcze nie znają. Gwarantujemy, że będzie to dla Was prawdziwa literacka uczta. Zwróćcie uwagę na okładkę tej książki, stworzyła ją Emilia Dziubak. Ona ilustruje najlepsze książki! W tym przypadku znowu się to potwierdziło.
Oczy Michaliny
Marcin Szczygielski
Instytut Wydawniczy Latarnik 2020
OO! jaka ciekawa książka, koniecznie muszę się z nią zapoznać i pokazać córce.Dzięki za tak fajna propozycję!!!
OdpowiedzUsuńPiękna okładka :) kupiłabym ją ze względu na sam świetny wygląd w biblioteczce
OdpowiedzUsuńCiekawe ile w tym prawdy a ile fantazji, ciekawa książka :-)
OdpowiedzUsuńSzukam ostatnio ciekawych pozycji, żeby proponować je 12-letniej córce i widzę, że "Oczy Michaliny" nadadzą się świetnie. Jest wartka akcja, a bohaterka jest prawie jej rówieśniczką, a ona to lubi :) Dzięki!
OdpowiedzUsuńUwielbiam ilustracje Emilii Dziubak, książka wydaje się ciekawa, ciekawe, czy mogłaby zainteresować chłopca.
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa recenzja i chyba sama się skuszę na przeczytanie jej
OdpowiedzUsuńPrzyciąga mnie już sama okładka. Na pewno w przyszłości rozejrzę się za tym tytułem.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci że się wkrecilam, musimy mieć tę książkę 😍
OdpowiedzUsuńPiękna okładka i wyczuwam powiew magii oraz ważną tematykę. Idealna lektura na nadchodzący zimowy czas :)
OdpowiedzUsuńJestem zaintrygowana tą ksiazką. Uwielbiam lektury, które wywołują we mnie masę emocji. Okładka od razu zwróciła moją uwagę i przypomniała mi o "Narnii". 😊 Koniecznie muszę poznać lekturę.
OdpowiedzUsuń