"Jano i Wito uczą mówić R" (Wydawnictwo Mamania)
Słyszałam o tej serii wiele dobrego. Nigdy jednak nie planowałam jej dołączyć do naszej biblioteczki, bo wiedziałam, że Tosia jest na nią za dużo. Tym razem jednak dałam się skusić. I nie żałuję.
Jano i Wito uczą mówić R przypomniało mi czasy, kiedy prowadziłam grupę teatralną dla dzieci i na każdym ze spotkań, w ramach rozgrzewki, robiłam z dziećmi ćwiczenia dykcyjne i logopedyczne. Zazwyczaj były to krótsze i dłuższe wierszyki, w których eksponowane były trudne do wymówienia wyrazy. Często sami wymyślaliśmy do nich jakieś inscenizacje. Gdybym wtedy miała pod ręką tę książkę, inscenizacja byłaby gotowa. Bo Wiola Wołoszyn, w tej książce, nie tylko pomaga dzieciom doskonalić wymowę "r", ale również opowiada ciekawą historię. W domu bohaterów trwa wielkie zamieszanie i niecierpliwe odliczanie. To Wito przygotowuje się do swoich urodzin. Ma być przyjęcie, tort i oczywiście prezent. Tym ostatnim będzie wymarzony rower. Rodzice robią wszystko, żeby ukryć prezent przed synem, karton trafia do garażu, ale Wito pozostaje czujny. Robi to, co zrobiłby każdy jego rówieśnik, czyli zagląda do garażu. Potrzebnie? Raczej nie, bo tylko psuje sobie humor. Karton, w którym jest rower ma kolor różowy. A to musi oznaczać, że rower też będzie miał taki kolor! Dramat! Jak chłopak będzie wyglądał na różowym rowerze? Czy z tej sytuacji da się wyjść z twarzą? Wito musi coś zrobić, ale pole manewru ma dość ograniczone.
Jak ta cała historia łączy się z "r"? Spieszę wytłumaczyć. Tekst książki zapisano łącząc słowa i obrazki. Te drugie dzieci muszą wymówić same. Dzięki temu ćwiczyć wymowę "r" mogą nie tylko dzieci, które potrafią czytać, ale także młodsze, której tej umiejętności jeszcze nie opanowały. Bawić się przy tym dobrze będą wszystkie dzieci. Zazwyczaj ćwiczenia logopedyczne nie są specjalnie emocjonujące. Niektóre dzieci zachęcić do nich bardzo trudno (i szczerze mówiąc, trudno się również ich niechęci dziwić). Ta książka może to ułatwić. Z braćmi, którzy są jej bohaterami bardzo łatwo się zidentyfikować. Ich przygody przypominają te, które może przeżyć każdy czytelnik, więc i czytanie tej książki jest przyjemnością i ciekawym doświadczeniem. Miła dla ucha historia, miłe dla oka ilustracje Przemka Liputa, to wszystko tworzy spójną całość, która przypadnie do gustu także tym, którzy z "R" nie mają żadnych kłopotów.
Jano i Wito uczą mówić R
Wiola Wołoszyn
ilustracje Przemek Liput
Mamania 2020
Jak zwykle wpadam tu na chwilkę i znajduję piękną książkę, co do której żałuję, że nie miałam jej jak byłam dzieckiem. Tym bardziej, że "r" nie wymawiam do dzisiaj :) Co za ilustracje, co za projekt!
OdpowiedzUsuńUwielbiam serię Jano i Wito. Mamy wszystkie i cieszę się, że są nowe dla starszaków, bo mi już dziecko zaczynało wyrastać z tych książeczek :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie zupełnie nie mogę się przekonać do tej serii. Te ilustracje w ogóle mi nie leżą. Wręcz mnie odpychają.:(
OdpowiedzUsuńFajnie, że w książce są wplecione ćwiczenia logopedyczne.
Jednak jeśli chodzi o historię, nie podoba mi się znów piętnowanie tego nieszczęsnego koloru różowego. Wg mnie ludzie dosłownie powariowali na każdym kroku wmawiając chłopcom, że różowy to nie jest kolor dla nich. W biblioteczne moich dzieci są książeczki, które wręcz przeciwnie mówią o tym, że wszystkie kolory tęczy są zarówno dla chłopców jak i dla dziewczynek. I że problem mają dorośli nie rozumiejąc tego. ;) Polecam książkę "Różowa walizka".
Lubimy z synem serię o Jano I Wito. Świetne historyjki dla najmłodszych :)
OdpowiedzUsuńProwadziłaś grupę teatralną, ale fajnie. Może zrobisz o tym post ? Na zajęciach z kultury języka mówionego miałam trochę ćwiczeń na dykcję.
OdpowiedzUsuńPS. Masz małą literówkę powinno być a zamiast o :Słyszałam o tej serii wiele dobrego. bo wiedziałam, że Tosia jest na nią za dużo.
Jan i Wito to jedna z fajniejszych serii jaka znam
OdpowiedzUsuńMój syn zawsze lubił książki z takimi obrazkami, a ta w dodatku uczy wymowy "r" - super!
OdpowiedzUsuń