Jesienne numery magazynu "Świerszczyk" i "Świerszczyk Reporter"

Ze "Świerszczykiem" polubiliśmy się już jakiś czas temu. Zapałaliśmy sympatią do publikowanych tam opowiadań, artykułów, wierszy, krzyżówek i propozycji różnych zabaw. Nigdy się nie zawiedliśmy, zawsze polecamy. Jestem przekonana, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. 

 

Każdy numer ma inny temat przewodni. W przypadku numeru wrześniowego jest związany z cyfrowym światem. Żyjemy w nim wszyscy i trudno jest od niego uciec. Od początku pandemii nowe technologie stały się nam nie tylko bliższe, ale przede wszystkim niezbędne do pracy i nauki. Przez pewien czas mogło nam się nawet wydawać, że wirtualna rzeczywistość i nowe technologie mogą zastąpić nam wszystko. Szybko okazało się, że są tylko zamiennikiem. Pomocnym, ale jednak tylko zamiennikiem. Udowadniają to opowiadania opublikowane we wrześniowym numerze. O teleprzyjaźni i przyjemności jaką dają rozmowy twarzą w twarz. O komunikacji, która możliwa jest bez słów, ale tylko wtedy, kiedy się ze sobą spotykamy i o wirtualnym świecie, z którego warto czasem uciec do tego prawdziwego. Autorzy nie negują nowych technologii, ale pokazują, że warto patrzeć szerzej i widzieć świat poza nimi.





We wrześniu ukazał się również trzeci numer magazynu "Świerszczyk Reporter". Jego bohaterem jest koala. To on króluje niemal na każdej stronie, ale przedstawienie koali nie byłoby pewne, gdyby obok niego nie pojawili się inni mieszkańcy australijskiej ziemi. Kangury, dziobaki, emu, dingo i kolczatki. Dla wszystkich znalazło się miejsce, nikt nie został pominięty. Jest artykuł o kangurzym sierocińcu, w którym ludzie niosą pomoc małym zwierzętom, nauka rysowania dziobaka i gra poświęcona australijskiej przyrodzie. Zwierzęta to ważna, ale jednak tylko część, Australii. Na tym kontynencie żyją również ludzie. Przeczytacie więc o Aborygenach, rdzennej ludności Australii. Dowiecie się jak żyli przed przybyciem do Australii Anglików, jakie mają zwyczaje i tradycje. To bardzo ciekawa lektura, pokazująca ten kontynent z niezwykle interesującej strony. Na rozwiązanie czekają dwie krzyżówki z Australią w tle oraz zabawa w wyszukiwanie różnic.




 

Myślę, że każdy z Was przynajmniej raz słyszał o "Świerszczyku". Wielu pamięta go pewnie z własnego dzieciństwa. Upływający czas "Świerszczykowi" wyszedł na dobre. Magazyn ani trochę się nie zestarzał. Ba! Z wiekiem jest coraz lepszy. Cały czas bliski dzieciom, ich pasjom i zainteresowaniom. Czytać można go głośno, można też na nim uczyć się czytać. Teksty są ciekawe, niedługie, wartościowe i bardzo dobrze napisane. Trudno się od nich oderwać, ponieważ piszą je najlepsi z najlepszych. Podobnie jak ilustracje. Tworzą je najlepsi polscy ilustratorzy, znacie ich pewnie z książek dla dzieci. Krótko mówiąc, "Świerszczyk" to magazyn na naprawdę wysokim poziomie.

Komentarze

  1. Ale super, że wciąż są jeszcze takie gazety. Pamiętam, jak ja wyczekiwałam swoich, a dodam, że mieszkała na wsi oddalonej o 10 km od najbliższego sklepu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy byłam mała, to uwielbiałam sięgać po takie numery :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam, jak jako dziecko czytałam Świerszczyka, a teraz czyta go mój syn :) Super, ze gazetka nadal trzyma poziom :D

    OdpowiedzUsuń
  4. muszę w końcu zainwestować w prenumeratę, najwyższy czas, dzieciaki są już wystarczająco duże ;-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz