"Seria niefortunnych zdarzeń" (Wydawnictwo Harper Kids)
Człowiek jest istotą z natury przekorną. Właśnie z powodu tej wrodzonej przekory tak bardzo wciągnęły nas książki z cyklu "Seria niefortunnych zdarzeń". Od pierwszej strony autor w dość specyficzny sposób zniechęca czytelników do czytania. Co robi? Cały czas zaznacza, że to historie smutne, pełne złych emocji, wydarzeń, które dalekie są od radosnych i bohaterów, którzy nie są wzorami do naśladowania. Dlaczego więc postanowiłyśmy te książki przeczytać? Bo są tam również bohaterowie, którzy od początku zaskarbiają sobie sympatię czytelników!
Ci bohaterowie to rodzeństwo Baudelaire. Dwie siostry i brat. Najstarsza z rodzeństwa jest czternastoletnia Wioletka, miłośniczka wynalazków i eksperymentów. Jedyny chłopak, dwunastoletni Klaus, kocha książki. Najmłodsza dziewczynka nosi piękne imię Słoneczko i spośród wszystkich dziecięcych aktywności najbardziej kocha gryzienie! Dzieci mają szczęśliwe życie. Nie muszą się o nic martwić. Rodzice zaspokajają ich wszystkie potrzeby. Rodzeństwo ma czas (i chęci), żeby poświęcić się całkowicie zdobywaniu wiedzy. Do dnia, w którym w domu wybucha pożar, w którym giną ich rodzice. Od tej pory życie dzieci całkowicie się zmienia. Najpierw opiekę nad nimi przejmują sąsiedzi, ale to tylko sytuacja przejściowa, na czas szukania krewnych. Tych udaje się znaleźć dość szybko i spełniają podstawowe wymaganie postawione przez rodziców w testamencie. Rodzicom zależało na tym, żeby w przypadku ich śmierci dzieci mogły nadal mieszkać w mieście. Hrabia Olaf to wymaganie spełnia. Nie spełnia jednak wielu innych wymagań jakie każdy rodzic postawiłby przed potencjalnym opiekunem swojego dziecka. Przygarnięcie rodzeństwa ma być dla Hrabiego Olafa szansą na wzbogacenie się. Dzieci są dziedzicami fortuny, a mężczyzna ma nadzieję, że uda mu się położyć na niej ręce. Losem Baudelair'ów niespecjalnie się przejmuje. Traktuje dzieci jak służących. Zleca im prace ponad ich siły i umiejętności. W żaden sposób nie próbuje również zaspokoić choćby najbardziej podstawowych potrzeb rodzeństwa. Dzieci muszą nie tylko mieszkać w jednym pokoju (co nie byłoby aż taką tragedią), ale także spać w jednym łóżku! Choć o wspólnym spaniu raczej nie ma mowy, bo łóżko jest za wąskie, więc śpią w nim na zmianę.
Brzmi strasznie? Autor od początku uczciwie uprzedzał czytelników, że książka nie jest optymistyczna. Czy puszczał w ten sposób oko do czytelnika? Trochę na pewno tak. Licząc na jego przekorę i to, że skuszony takimi mrocznymi zapowiedziami czytelnik, zdecyduje się po tę książkę sięgnąć. Myślę, że i bez tego każdy dałby się w tę historię wciągnąć. Opowieść o rodzeństwie Baudelair'ów wciąga jak najlepszy kryminał i powieść przygodowa. Trzyma w napięciu od początku do końca. Czytelnikom nawet do głowy nie przyjdzie jakie kolejne "niefortunne zdarzenia" spotkają dzieci. A autorowi przyszły do głowy! Powstały z tego książki wciągające i przepełnione czarnym humorem. Lektury, które niemal same się czytają, bo pochłaniają czytelnika do tego stopnia, że nawet nie zauważa jak przechodzi przez kolejne strony tych opowieści. Nic dziwnego, że na jej podstawie powstał serial telewizyjny, który (jeśli go nie znacie) polecamy równie gorąco jak książkę. Ale oczywiście najpierw czytamy, dopiero potem oglądamy!
Książki z cyklu
"Seria niefortunnych zdarzeń"
znajdziecie na
Czyli rzecz, sądząc po nazwiskach, dzieje się we Francji?
OdpowiedzUsuńCzy to dobra książka dla 9-latki? I czy jest jedna część czy jest ich więcej?
Siostra czytała te dwie części i z niecierpliwością czeka na więcej.
OdpowiedzUsuń