"Pozdrowienia z Uchatkowej Wyspy" (Wydawnictwo Dwie Siostry)

Piszecie jeszcze listy? Myślę, że nie. Zapisywane drobnym maczkiem strony, zastąpiły już nie tylko maile, ale przede wszystkim sms-y i rozmowy prowadzone za pomocą przeróżnych komunikatorów. Coraz częściej tekst pisany zastępują w tych komunikatorach nagrywane wiadomości głosowe. Znak czasów? Na pewno, ale przyznam szczerze, że jest to jedna z tych zmian, którą bardzo trudno mi zaakceptować. Doskonale pamiętam jak wyjeżdżając z kolonii wymienialiśmy się adresami. Na wiele listów nigdy nie dostałam odpowiedzi, ale były też takie, które udawało się wymieniać przez wiele lat. Do teraz wspominam z uśmiechem niecierpliwe oczekiwanie na kolejny list, radość z jego czytania i emocje towarzyszące pisania odpowiedzi.

Czułam się jak Uchatek i Wieloryś, bohaterowie książki Pozdrowienia z Uchatkowej Wyspy. Rozdzieleni morzem bohaterowie nie chcieli zrywać łączącej ich więzi. Dlatego zaczęli pisać do siebie listy. Niedługie, ale pełne emocji i opowiadające o tym, co się u każdego z nich dzieje. Doręczał je Foczek, młody, ale bardzo ambitny listonosz. Pływanie między Wielorybim Przylądkiem a Uchatkową Wyspą było jego pierwszą zawodową misją, z którą bardzo dobrze sobie radził. W nagrodę otrzymał odpowiedni certyfikat i stał się prawdziwym listonoszem. Niestety, niedługo po tych szczęśliwych chwilach wpadł w bardzo poważne tarapaty. Mówiąc precyzyjniej, wpada w wir! I nie jest wir pracy, ale wir wodny. Ma wtedy przy sobie mnóstwo listów, które gubi. Nie chce wrócić bez nich, więc musi je odnaleźć. Czy mu się to uda? Nie będzie łatwo, ale ktoś zadba o to, żeby Foczek się nie poddał.



Pozdrowienia z Uchatkowej Wyspy to trzeci tom pięknej serii o przyjaźni, która nie zna żadnych granic. Książki są świetną lekturą dla czytelników z pierwszych klas szkól podstawowych, którzy dopiero uczą się czytać. Tekstu na stronie nie ma wiele, a litery są duże. Na każdej stronie znajduje się również ilustracja. Jedne są mniejsze, inne większe, ale wszystkie świetnie wpasowują się w historię, do której zostały stworzone. Dzieci na pewno będą je z przyjemnością oglądać. Ja sama się na ich widok uśmiecham, bo są urocze. I trudno się nimi nie zachwycić. Podobnie jest z historią opisaną w książce. Choć adresowana do nieco młodszych czytelników, to zachwyciła nas obie i sprawiła, że w towarzystwie tych wszystkich morskich stworzeń spędziłyśmy bardzo miłe popołudnie!



 

Pozdrowienia z Uchatkowej Wyspy

Megumi Iwasa

ilustracje Jorg Muhle

tłumaczenie Anna Zalewska

Dwie Siostry 2023


 https://wydawnictwodwiesiostry.pl/

Komentarze

  1. Całkiem ciekawa ksiżeczka. Napewno nie jeden by chciał zobaczyć tą wyspę

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite, ale wciąż piszę tradycyjne listy, wielką radość sprawia mi ich otrzymywanie, ale również pisanie - na ładnym papierze, wiecznym piórem, ze staranną kaligrafią. Ginący gatunek jestem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie piszę już listów dobre kilka lat temu przestałam. Za wiadomościami głosowymi też nie przepadam. Wolę smsy i kontakt na Facebooku, ale nade wszystko cenię sobie kontakt na żywo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super historia! Ja również ostatnio napisałam moją pierwszą w życiu powieść i jestem w trakcie jej wydania. W przyszłości mam także w planach przetłumaczenie jej na inne języki, dlatego obecnie jestem w trakcie poszukiwań firmy, która zajmuje się tłumaczeniem książek.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz