"Własna sfora" (Wydawnictwo Zakamarki)
Czy samotność jest zła? Na to pytanie nie ma chyba jednoznacznej odpowiedzi. Są na pewno ludzie, którzy się w samotności odnajdują i nie potrzebują obok siebie innych. Są też tacy, którzy nie wyobrażają sobie życia w pojedynkę. Zawsze mają wokół siebie wielu znajomych i przyjaciół. Czy jedni albo drudzy znaleźli lepszy sposób na przeżycie czasu, który został im dany? Trudno powiedzieć. Każdy szuka własnej drogi i dopóki nie robi krzywdy drugiemu człowiekowi, powinniśmy mu pozwolić żyć na własnych zasadach. Nasuwa się tylko pytanie, czy każdy jest tak naprawdę szczęśliwy. Czy sposób, w jaki przyszło mu żyć, daje mu tak naprawdę szczęście? Może jednak człowiek jest istotą stadną i do osiągnięcia prawdziwego szczęścia potrzebuje drugiego człowieka?
Takie pytania zrodziły się w mojej głowie podczas czytania książki Marii Nilsson Thore Własna sfora. Jej bohaterem jest pies. Ów czworonóg nie ma żadnego przyjaciela, nie należy do żadnej sfory. Patrzy na inne psy z tęsknotą i marzy o tym, żeby kiedyś z jakimś psem się zaprzyjaźnić. Nie jest to jednak takie łatwe, jak mogłoby się wydawać. Nasz bohater ma z tym spory problem. W końcu jednak stawia wszystko na jedną kartę. Decyduje się wyjść na spacer, pójść do parku i tam stać się członkiem sfory. Zrobi to, mimo tego, że przeraża go, gdy psy obwąchują sobie pupy, sikają, gdzie popadnie i biegają na czterech łapach. Tak, pokona wszystkie swoje obawy i zrobi to! Czy mu się uda? Niestety, tego zdradzić Wam nie mogę...
Własna sfora to książka, na pierwszy rzut oka, bardzo niepozorna. Nie można jednak przechodzić obok niej obojętnie, trzeba do niej zajrzeć. A ten, kto zajrzy, na pewno się zachwyci. Płócienny grzbiet zadowoli miłośników pięknie wydanych książek. Wyklejka oczaruje tych, którzy uwielbiają psy. Piękne ilustracje podbiją serca tych, którzy nie umieją jeszcze czytać i tych, którzy cenią dobrą oprawę graficzną w literaturze dziecięcej. Można powiedzieć, że na tę książkę wystarczyłoby jedynie patrzeć. Warto jednak oderwać wzrok od przepięknych ilustracji autorki i przeczytać tę historię. Historię o poszukiwaniu przyjaźni i swojego miejsca w grupie. Czy zawsze warto robić to za wszelką cenę? To pytanie, które zadał sobie bohater tej książki, zrodzi się również w głowach czytelników. Małych i dużych. Własna sfora to książka, którą najlepiej czytać w rodzinnym gronie. Wtedy najłatwiej będzie o niej rozmawiać, a jestem pewna, że ta książka sprowokuje Was i Wasze dzieci do wielu poważnych rozmów!
Własna sfora
Maria Nilsson Thore
tłumaczenie Agnieszka Stróżyk
ZAKAMARKI 2023
Poruszony ważny temat. Lubię takie mądre książki dla dzieci
OdpowiedzUsuńChętnie zajrzę do książki, zaproponuję moim młodym czytelnikom, jak wielkie znaczenie ma przyjaźń, umiejętność jej nawiązywania i dbania o nią. Izabela Bookendorfina
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wstęp, a książka zachwyci pewnie niejednego dzieciaka. Anne 18.
OdpowiedzUsuńFaktycznie wygląda niepozornie, ale lubię sięgać po takie książki.
OdpowiedzUsuń