"Bapu, opowieść o dobrym maharadży" (Wydawnictwo Literatura)

- Czy to wszystko wydarzyło się naprawdę? - szepnęła Nehal.

- Niestety tak - opowiedziałam. 

 

Wojna to nie jest temat lekki, łatwy i przyjemny. Kiedy opisujemy wojnę z perspektywy dzieci jest jeszcze trudniej. Kiedy piszemy o wojnie dla dzieci bywa równie trudno. Wojna to temat trudny. Jeszcze niedawno wydawało nam się, że bardzo odległy. Niestety, ponad dwa lata temu świat się zmienił. Wojna wybuchła tuż obok nas. Widzieliśmy wtedy uciekających przed nią ludzi. Dorosłych i dzieci. Widzieliśmy, jak bardzo cierpią ci, których wojna dotknęła. A nasze dzieci zaczęły o wojnę pytać. I musieliśmy, jako dorośli, na te pytania odpowiadać. Dotyczyły one wojny, która toczy się obok nas, ale również tej, która kilkadziesiąt lat temu dotknęła nas. Czasów, kiedy to my byliśmy uchodźcami, kiedy nas wysiedlano i przesiedlano.

O tych właśnie czasach opowiada książka Bapu, opowieść o dobrym maharadży. Kolejna książka wydana w ramach serii "Wojny dorosłych - historie dzieci". Teraz, razem z jej bohaterami, ruszamy do dalekich Indii. Kraju, w którym schronienie znalazły dzieci deportowane wcześniej do Kazachstanu. Przed głodem, chłodem i ciężką pracą uratował je najprawdziwszy maharadża, który zaprosił grupę polskich dzieci do swojego kraju. Dzieci znalazły tam spokój i mogły robić to, co powinno robić każde dziecko. Bawić się i uczyć. Dzieci zaaklimatyzowały się w nowym miejscu. Stopniowo poznawały panujące w nim zwyczaje i kulturę. Czytelnicy poznają tę niezwykłą historię dzięki Kophal, hinduskiej dziewczynce, która razem z rodziną spędza wakacje w willi, która kiedyś należała do maharadży. Kophal zaczyna poznawać historię tego miejsca i dzieli się nią ze swoimi bliskimi. A przy okazji również z każdym, kto sięgnie po tę książkę.




Wydaje mi się, że historia polskich dzieci, które w czasie II wojny światowej trafiły do Indii kiedyś obiła mi się o uszy. Nie znałam jej jednak dokładnie, a szczegółów musiałabym szukać w najgłębszych zakątkach pamięci. Myślę, że wiele osób w ogóle o tym nie słyszało. Książka Moniki Kowaleczko-Szumowskiej to szansa na usunięcie białej plamy i poznanie naprawdę wyjątkowej historii. I bardzo wyjątkowego bohatera historycznego. Władca księstwa Nawangaru zdecydował się pomóc zupełnie obcym dzieciom. Dzieciom z drugiego końca świata. Dał im to, czego im brakowało. Uratował je. I to dwukrotnie. Po raz pierwszy w czasie wojny, po raz drugi - po jej zakończeniu. Wtedy adoptował wszystkie dzieci, żeby uchronić je przed powrotem do komunistycznej Polski. Dziś niewiele osób o tym pamięta. Dlatego bardzo się cieszę, że ta książka się ukazała i przypomniała tego niezwykłego maharadżę i dzieci, które wziął pod swoją opiekę. Przeczytajcie ją koniecznie. To naprawdę lektura obowiązkowa.




Bapu, opowieść o dobrym maharadży

Monika Kowaleczko-Szumowska

ilustracje Marcin Minor

Wydawnictwo Literatura 2024

wiek 8+


 https://wydawnictwoliteratura.pl/

Komentarze

  1. Wojna to straszny temat niewyobrażalny ogrom cierpienia dzieci i wojna to starach pomyśleć... aż łzy lecą

    OdpowiedzUsuń
  2. Z wielkim zainteresowaniem przeczytam, gdyż zdecydowanie za mało wiem na ten temat, polecę również mojej młodszej młodzieży. Izabela Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  3. Może być interesująca. Myślę że książka będzie miała swoich wielbicieli.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz