"Zombiaczek. Zawsze głodny"/"Czarownica Zora. Zakazana biblioteka" (Wydawnictwo EGMONT)

Nagłe nadejście jesieni zaskoczyło chyba wszystkich. Dopiero co narzekaliśmy na upały i martwiliśmy się coraz niższym stanem polskich rzek. Teraz z niepokojem spoglądamy w niebo i niepokoją nas ulewne deszcze. Być może lato nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa, ale prawda jest taka, że powoli powinniśmy szukać rzeczy, które umilą nam jesień i zimę. Wszystkim przydadzą się książki. Długie powieści, pięknie wydane albumy, tomiki poezji albo komiksy. To, co lubimy czytać. To, czego czytanie sprawia nam przyjemność. Każdy ma przecież inne upodobania. I nikomu nic do tego.

 

Ja pokażę Wam dziś coś dla miłośników komiksów i historii z dreszczykiem jednocześnie. Dwa komiksy, które powinny zainteresować czytelników w wieku szkolnym. Pierwszy z nich Zombiaczek to tom inaugurujący nową komiksową serię na polskim rynku wydawniczym. Tytułowy bohater mieszka na cmentarzu. Wiedzie tu szczęśliwe, choć mroczne życie. Nie ma zmartwień do chwili, kiedy zaczyna brakować mu jedzenia. Kiedy głód zagląda Zombiaczkowi w oczy, przestaje być miło... Ten mały amator jedzenia, kiedy nie ma swoich ulubionych przysmaków, zaczyna być naprawdę upiorny. Jak poradzi z tym sobie Margotka? Ta zafascynowana zombiakami dziewczyna chce napisać książkę, której bohaterem będzie Zombiaczek. Pierwszy i jak na razie jedyny, który od urodzenia jest zombie! Po prostu strach się bać... 




 

Przy czytaniu drugiego komiksu również będzie Wam towarzyszył dreszczyk emocji. Spotkacie w nim Zorę. To nasze kolejne spotkanie z tą bohaterką, bo Zakazana biblioteka to kontynuacja serii "Czarownica Zora". Znowu towarzyszymy tej niesfornej czarownicy w świecie pozbawionym magii. Trafiła do niego za karę i musi się nauczyć sobie w nim radzić. Nie jest to łatwe, rówieśnicy bacznie się Zorze przyglądają. Wielu podejrzewa, że dziewczynka czymś się od nich różni. Zwracają uwagę na jej ubrania i nietypowe zachowanie. Zora musi zachować czujność, a w kryzysowych sytuacjach będzie mogła liczyć na babcię. Tylko czy babcia nie wpędzi ją w jeszcze większe kłopoty?




Dwie różne historie, dwa zupełnie inne komiksy. Każdy z nich znajdzie swoich miłośników. Czyta się je z zainteresowaniem. Opisane wydarzenia wielokrotnie zaskakują, a bohaterowie budzą sympatię. Pewnie takie wydarzenia nikogo z nas nie spotkają, ale wiele sytuacji opisanych w tych komiksach można próbować interpretować przez pryzmat tego, co każdy z nas doświadcza. Czytelnikom na pewno spodobają się komiksowe ilustracje. Nie można odmówić im charakteru, są oryginalne i jedyne w swoim rodzaju. Moje serce podbiły od razu, mimo swojej mroczności i tajemniczości. Nie da się oderwać od nich wzroku. Podobnie jak nie da się oderwać od tych komiksów. Chce się jak najszybciej przeczytać je do końca, a potem czekać na kolejne tomy przygód tych wspaniałych bohaterów.

Te i inne komiksy znajdziecie na


 https://egmont.pl/

"Pan Słowik. O Julianie Tuwimie dla dzieci" (Wydawnictwo Zygzaki)

Wiersze tego poety zna chyba każdy. Nie wierzę, że jest jakiś dorosły, który nigdy nie przeczytał żadnego wiersza jego autorstwa. Nie wierzę, że mogłoby istnieć dziecko, które w przedszkolu albo szkole nie zetknęłoby się z wierszami Juliana Tuwima. Wszyscy znają Ptasie radio, Lokomotywę i Abecadło. Wiersze, które na stałe wpisały się w polską literaturę dziecięcą. Wiersze, które zdają się nie starzeć i cały czas zachwycać. A czy wszyscy znają jego biografię? Myślę, że nie.

Oczywiście znajomość życia poety nie jest obowiązkowa, ale może ułatwić rozumienie ich wierszy. Dotyczy to przede wszystkim autorów tworzących dla dorosłych. Jednak także w przypadku tych, którzy piszą dla najmłodszych mogą (a nawet muszą) mieć ciekawe życiorysy. Tak było również w przypadku Juliana Tuwima, poety, który nigdy nie przestał zachwycać się światem. Poety, który na zawsze zachował w sobie cząstkę dziecka. Nigdy nie zatracił tej niezwykłej dziecięcej ciekawości, która pozwala nam odkrywać świat i nieustannie się nim zachwycać. Przez całe życie miał wiele pasji, interesował się różnymi rzeczami, większości z nich oddawał się całkowicie. Mały Julek interesował się zwierzętami, przeprowadzał eksperymenty chemiczne (jeden z nich zakończył się wybuchem), pasjonowały go rośliny i słowa. Bardzo lubił poznawać inne języki. To wszystkie pasje zaprowadziły go do świata poezji. Julian Tuwim zaczął pisać wiersze. Nie były to jednak od razu wiersze dla dzieci. Zaczął od pisania wierszy dla dorosłych. Szybko zyskał sławę i stał się ważną postacią polskiego życia literackiego. Potem zaczął tworzyć wiersze dla dzieci. I zaskarbił sobie ich sympatię na długie lata...




Pan Słowik. O Julianie Tuwimie to druga, po Szaliku. O Wisławie Szymborskiej dla dzieci biografia znanego poety autorstwa Michała Rusinka. Od biografii Szymborskiej nie mogłyśmy się oderwać, z Panem Słowikiem było tak samo. Julian Tuwim był niezwykle barwną postacią, więc historię jego życia czyta się z wypiekam na twarzy. Z zachwytem ogląda się także przepiękne ilustracje Joanny Rusinek. Kolaże i rysunki jej autorstwa stanowią integralną część tej książki. Bez niej ta książka nie byłaby aż tak niezwykła. Dzięki współpracy rodzeństwa Rusinków powstała wspaniała książka dla małych i dużych. Doskonała lektura do czytania w rodzinnym gronie. Pełna ciekawostek i humoru. Książka tak radosna, że na twarzy każdego czytelnika wywoła uśmiech. A każdego dorosłego przeniesie do czasów dzieciństwa. I przypomni, że warto zachować w sobie cząstkę dziecka, że nie trzeba się jej wstydzić. Julian Tuwim nigdy się jej nie pozbył. I przez całe życie tworzył rzeczy piękne! Wiersze, które do dziś dają innym radość.




 

Pan Słowik. O Julianie Tuwimie dla dzieci

Michał Rusinek

ilustracje Joanna Rusinek

Zygzaki 2024


 https://www.zygzaki.pl/

"Introwertyczka w głośnym świecie" (Wydawnictwo Nasza Księgarnia)

Mówi się, że każdy może żyć jak chce. Dopóki nie robimy krzywdy drugiemu człowiekowi nikt nie powinien krytykować tego, co robimy. Dobrze wiemy, że bywa jednak inaczej, że brakuje nam wyrozumiałości, że nie jesteśmy aż tak tolerancyjni jak mówimy. Zwłaszcza, jeśli zachowanie drugiej osoby bardzo odbiega od naszego...

W takiej sytuacji źle czuje się zarówno ta druga osoba, jak i my. Trudno się dogadać, trudno nawiązać nić porozumienia, kiedy nie szanujemy swoich granic i różnic, które są między nami. Żeby się porozumieć i zrozumieć musimy się poznać, musimy spojrzeć na świat oczami drugiej osoby. Często bowiem nie zdajemy sobie sprawy, że rzeczy, które są dla nas całkowicie naturalne, mogą sprawiać innym duży kłopot. Uświadomią to sobie wszyscy, którzy przeczytają powieść graficzną Introwertyczka w głośnym świecie. Jej autorka i zarazem główna bohaterka opisuje swoje zmagania z tytułowym "głośnym światem". Światem, na pierwszy rzut oka, całkiem zwyczajnym, jednak dla introwertyków nad wyraz hałaśliwym. Trudno im odnaleźć się w wielu sytuacjach. Trudno zabrać głos na zajęciach, czuć się dobrze na spotkaniu ze znajomymi, pójść w nowe miejsce i poznawać nowych ludzi. Sprawia im to tak wielką trudność, że z tego powodu rezygnują z wielu aktywności. Regularnie szukają wymówek, żeby wielu rzeczy nie robić. Tak właśnie wyglądała codzienność Debbie. Prawie wszystko budziło w niej strach albo niechęć. Co jej pomagało? Raczej kto. Pomagali jej życzliwi ludzie. Ci, którzy zdobyli jej zaufanie. Nie było to łatwe, ale udało się! 




Nigdy nie miałam problemów z nawiązywaniem kontaktów z ludźmi. Wchodzenie w nowe towarzystwo i do nowych miejsc nie było może bezstresowe, ale towarzyszące im emocje na pewno mnie nie paraliżowały. Miałam szczęście, życie głównej bohaterki tej książki wyglądało zupełnie inaczej. Z podobnymi problemami borykają się ludzie na całym świecie. Pewnie wielu z nas zna kogoś takiego. Czy łatwo nam ich zrozumieć? Różnie z tym bywa. Na pewno trudno rozumieć coś, czego się nie zna. Trudno wczuć się w sytuację introwertyków, kiedy sami nie mamy problemów z nawiązywaniem kontaktów, przebywaniem w zatłoczonych pomieszczeniach i uczestnictwie w wydarzeniach, które gromadzą duże grupy ludzi. Ta książka otwiera oczy. Pokazuje życie innych ludzi. Wpuszcza czytelników do ich wnętrza. Pomaga tym, którzy chcieliby introwertyków zrozumieć. Dodaje otuchy introwertykom, którzy zobaczą, że nie są sami! Dlatego dobrze byłoby, gdyby przeczytali ją wszyscy, bo to wartościowa książka, którą każdy może (a nawet powinien przeczytać).

 




*współpraca barterowa z wydawnictwem

Introwertyczka w głośnym świecie

Debbie Tung

tłumaczenie Joanna Kończak

Nasza Księgarnia 2024

wiek 14+



"Dziś opowiem wam o anakondzie" (Wydawnictwo Dwie Siostry)

Gdyby zebrać wszystkie książki o zwierzętach, które mamy w domowej biblioteczce, uzbierałaby się z tego całkiem spora półka. Są ta zarówno książki popularnonaukowe, jak i powieści, których bohaterami są zwierzęta. To bardzo wdzięczny materiał literacki. Książki, od których trudno się oderwać. Książki, z których zawsze można dowiedzieć się czegoś nowego i ciekawego. W każdej z nich, oprócz zwierząt znanych i lubianych pojawiają się takie, których wcześniej nie znałyśmy albo wiedziałyśmy o nich niewiele. Dlatego każdej nowości uważnie się przyglądamy.

Ostatnio zainteresowała nas dwusiostrzana nowość Dziś opowiem wam o anakondzie. Czy to książka napisana z myślą o miłośnikach węży? I tak, i nie. Zgodnie z tytułem, wąż się w tej książce pojawia, ale nie jest on jedynym jej bohaterem. Oprócz tytułowej anakondy spotkacie tu między innymi koalę, panterę śnieżną, kolibra, diabła tasmańskiego i trzewikodzioba. Całą galerię mniej i bardziej znanych zwierząt. Każde z nich ma jakieś ciekawe albo wyjątkowe cechy, które odróżniają je od innych gatunków. Poznacie je dzięki bardzo wyjątkowym opowieścią. Snują je inne zwierzęta, bo w tej książce zwierzęta opowiadają o sobie nawzajem. Osioł nubijski snuje opowieść o rudawce, dżdżownica zdradza sekrety anakondy. Kret przygotował prezentację o koziułce warzywnej, a zebra przybliża czytelnikom czarno-białe zwierzęta. Co mówią? Tu właśnie mam pewien problem. Bardzo chciałabym Wam streścić te opowieści, ale jest coś takiego jak ochrona własności intelektualnej. Powinnam ją chronić i o nią dbać. Każdy mówca przygotował świetne wystąpienie. Nie chciałabym ich streszczać, bo na pewno zrobię to gorzej od twórców. Musicie, więc każde z tych wystąpień przeczytać sami!




Czym książka Dziś opowiem wam o anakondzie różni się od wszystkich innych, które mamy w swojej biblioteczce? Przede wszystkim tym, że głos oddano w niej zwierzętom. To bardzo interesujący i oryginalny koncept, który świetnie się sprawdził i dodał tej książce uroku. Czyta się ją z przyjemnością, wyłapując kolejne ciekawostki, których tu nie brakuje. Niektórym kontrowersyjne wydać mogą się ilustracje. Bardzo proste i schematyczne. Są tacy, którym nie przypadną do gustu. Ja je polubiłam, moim zdaniem doskonale dopełniły tę książkę i razem z tekstem stworzyły spójną całość. Naprawdę nie mam się do czego doczepić. Mogę zrobić tylko jedno. Polecać tę książkę młodym czytelnikom i ich rodzicom.




 

Dziś opowiem wam o anakondzie

Bibi Dumon Tak

ilustracje Annemarie van Haeringen

tłumaczenie Jadwiga Jędryas

Dwie Siostry 2024


 https://wydawnictwodwiesiostry.pl/

Gra(my) w piątki: "Ubongo Junior" (Wydawnictwo EGMONT)

Lato walczy dzielnie. Nie ma na razie ochoty się z nami żegnać. Krótkie rękawy jeszcze długo nie trafią do najdalszych zakamarków szafy. Co prawda dni stają się coraz krótsze, ale popołudnia nadal można spędzać na zewnątrz.  Czy jest to więc czas na odkrywanie nowych gier? Oczywiście, że tak! Bo na gry zawsze jest odpowiedni czas.

Coraz dłuższe wieczory chętnie spędzamy w rodzinnym gronie. To dobry czas, żeby nadrobić zaległości w oglądaniu filmów, czytaniu książek i graniu w planszówki. We wszystkim, czego być może nie robiliśmy korzystając z pięknej pogody i uroków różnych odwiedzanych miejsc. Można oglądać, grać i czytać to, co znamy i lubimy. Można odkrywać nowości. Ja pokażę Wam dziś grę, która te dwie cechy łączy. To Ubongo Junior, najmłodsze dziecko autora kultowej gry. Gry, którą znają chyba wszyscy. Gry, która niesamowicie się rozwija i cały czas zaskakuje. Teraz wersją dla młodszych graczy. W Ubongo Junior grać mogą już czterolatki. Czy tak małe dzieci poradzą sobie z tą grą? Tak! I powiem więcej, myślę, że szybko stanie się jedną z ich ulubionych gier. W pudełku znajdziecie (prawie) wszystkie elementy, które znamy z pierwotnej wersji tej gry. Są dwustronne plansze, na których układa się kafelki, są diamenty, które dostaje się w nagrodę i klepsydra, która odlicza czas rozgrywki. 

 




Kafelki różnią się od tych, które znamy, bo w zależności od koloru widnieją na nich różne zwierzęta. Grać w Ubongo Junior będziemy z bawołami, zebrami, strusiami, żyrafami i przedstawicielami pięciu innych gatunków. Przed rozpoczęciem gry każdy gracz wybiera siedem planszetek. Wszyscy ustalają, w którą (prostszą czy trudniejszą) wersję gry grają. Prostsza wymaga użycia tylko dwóch kafelków, do ułożenia trudniejszej potrzebne będą trzy. Kolejne kroki nie różnią się od etapów gry w tradycyjne Ubongo. Osoba, która jako pierwsza ułoży kafelki w odpowiedniej konfiguracji musi krzyknąć "Ubongo" i wylosować z woreczka odpowiednią liczbę kryształków. Gra kończy się po siedmiu rundach, wygrywa ten, kto zgromadził najwięcej kryształków.



Bardzo lubię Ubongo. To na pewno jedna z najoryginalniejszych, najciekawszych i najbardziej rozwijających gier. Nie jestem mistrzynią tej gry (Tosia jest ode mnie zdecydowanie lepsza), ale lubię w nią grać. Cenię ją za to, że wymaga ode mnie zastanowienia się, że muszę pomyśleć, trochę się zastanowić i dopiero wtedy układać właściwy wzór. Lubię w nią grać, nawet wtedy, kiedy po raz kolejny przegrywam i moje dziecko okazuje się lepsze ode mnie. Taka to już gra. Niekoniecznie starsi muszą mieć przewagę. Przewagę ma ten, kto szybciej zrozumie i opanuje zasady tej gry. Może wygrywać także ten, kto częściej próbuje grać w Ubongo samodzielnie. My często próbowałyśmy takich samodzielnych rozgrywek przed pierwszą wspólną grą. Ot, taka forma treningu. Jeśli jeszcze nie znacie tej gry, to musicie ją koniecznie poznać. Jestem pewna, że znajdziecie taką jej wersję, która spodoba Wam się najbardziej. Ta, którą pokazałam Wam dzisiaj to gra stworzona z myślą o najmłodszych i początkujących graczach. Świetne wprowadzenie w świat tych gier. I pierwsza gra z tej serii, która trafi do Waszych domów. Pierwsza, bo na jednej na pewno się nie skończy. Ubongo naprawdę uzależnia!



Ubongo Junior

Grzegorz Rejchtman

wiek graczy 4-104 lat

liczba graczy 1-4

czas rozgrywki 20 minut

EGMONT 2024 


 https://egmont.pl/