"Zwieruszek. Baśń skandynawska" (Wydawnictwo Nasza Księgarnia)

Czy książki dla dzieci muszą kipieć kolorami? Jedni powiedzą, że tak. Dla innych nie będzie to wyznacznikiem atrakcyjności lektury. Nie można jednak zaprzeczyć, że w książkach dla dzieci, ilustracje pełnią bardzo ważną rolę. Dzieci, które nie umieją jeszcze samodzielnie czytać, przywiązują do nich dużą wagę i chętniej wybierają te, których oprawa graficzna im się podoba. Wydawcy zdają sobie z tego sprawę i dbają o ilustracje, stawiają na utalentowanych artystów, którzy swoimi pracami doskonale dopełniają książki dla najmłodszych. Coraz częściej jest to nie tylko dopełnienie, ale nieodłączna część książki. Coś bez czego na pewno byłyby one niekompletne.

Jedną z naszych ulubionych ilustratorek jest Emilia Dziubak. Po raz pierwszy spotkałyśmy się z jej pracami i niezwykłym talentem przy okazji książki Zielony wędrowiec. Pięknej opowieści, którą czytałyśmy, gdy Tosia była przedszkolakiem. Od tej pory z zainteresowaniem śledzimy i z zapartym tchem oglądamy kolejne książki, do których Emilia Dziubak tworzy ilustracje. Nie mogłyśmy więc nie kupić Zawieruszka. Najnowszej książki, rodem prosto ze Skandynawii, do której ilustracje stworzyła Emilia Dziubak. Okładka jest bardzo stonowana. Nie zobaczymy na niej krzykliwych kolorów. Czuć bijący od niej spokój. Kiedy zaglądamy do środka spokój nas nie opuszcza. Na każdej rozkładówce jedna ze stron to kolejna część historii, druga - piękna, duża ilustracja. Na początku poznajemy głównych bohaterów tej historii. Starsze małżeństwo - Pera i Tove oraz małego chłopca, którego pewnego dnia znaleźli. Per i Tove nie szukali jego rodziców, zaopiekowali się nim i przygarnęli pod swój dach. Byli szczęśliwi i Vilmar (bo tak zaczęli go nazywać) również był szczęśliwy. Chłopiec lubił czytać, rzeźbić w drewnie i pomagać w kuchni. Nie miał kolegów, spędzał czas tylko ze swoimi opiekunami. Aż do pewnych świąt, kiedy wszyscy troje wybrali się nad morze i spotkali jednego ze swoich sąsiadów. To spotkanie otworzyło wszystkim oczy. To spotkanie wszystko zmieniło...




Zawieruszek. Baśń skandynawska to historia przepełniona magią i tajemnicą. To historia, która otula jak ciepły koc. Historia, w którą można się zanurzyć i się w niej zatracić. Tą przepiękną, pełną ciepła opowieścią trudno się nie zachwycić. Toczy się własnym, niespiesznym rytmem. Poznajemy ją stopniowo, zagadka zostaje rozwiązana na samym końcu. Trudno byłoby się tą książką, tą historią i tymi ilustracjami nie zachwycić. To naprawdę magiczna historia. Niezbyt długa, ale na długo zapadająca w pamięć. Taka, która zostaje na zawsze. Z całego serca Wam tę książkę polecam. Przeczytajcie koniecznie tę piękną opowieść o bezinteresownej pomocy i otwieraniu się na drugiego człowieka. Obejrzyjcie wyjątkowe ilustracje, które zostały do niej stworzone. Nie będziecie umieli od nich oderwać wzroku. Obejrzyjcie ją koniecznie, koniecznie ją przeczytajcie. Ta książka naprawdę jest tego warta!

 





Zawieruszek. Baśń skandynawska

Kai Luftner

ilustracje Emilia Dziubak

tłumaczenie Małgorzata Słabicka-Turpeinen

Nasza Księgarnia 2024

https://nk.com.pl/
 

"Wszy. Rodzinne przeprowadzki z głowy na głowę. Akademia Mądrego Dziecka. Chcę wiedzieć" (Wydawnictwo HarperKids)

O wszach mówić nie lubimy. Z wszami borykała się chyba każdy, kto ma dzieci. Chodzenie do przedszkola albo szkoły daje niemal całkowitą pewność, że pewnego dnia dziecko przyniesie do domu wszy. To oznacza rozpoczęcie walki (czasem nierównej i w pierwszym starciu przegranej). Wiedzy o najlepszych patentach na pozbycie się wszy szukamy w internecie albo u tych, którzy już z tym problemem się zmagali. Teraz informacji na temat wszy szukać można również w książce.

Wszy stały się głównymi (choć niechlubnymi) bohaterami kolejnej książki z serii "Akademia Mądrego Dziecka". Świat i życie wszy poznajemy dzięki Piotrusiowi Weszołkowi. Wygląda nawet sympatycznie, ale nikt nie miałby chyba ochoty się z nim zaprzyjaźniać. Kiedy go poznajemy właśnie przygotowuje się do przeprowadzki. Cała jego rodzina jest już spakowana do drogi. Piotruś również wziął najpotrzebniejsze rzeczy i z niebieskim plecakiem na plecach zaraz ruszy w drogę. Dokąd? Na kolejną głowę! Wbrew obiegowym opiniom i powtarzanym mitom, wszy nie można przenieść w czapce ani na ręczniku. Nie żyją one w pościeli ani w kurtce. Wszy żyją tylko i wyłącznie na ludzkiej głowie. Jeśli z niej spadną, zostają pozbawione dostępu do pożywienia, tracą kolor i umierają. Takich ciekawostek jest w tej książce znacznie więcej. Sama czytałam ją z wypiekami na twarzy, bo jak się okazuje wokół wszy narosło mnóstwo mitów. Może gdybyśmy je wszystkie obalili, łatwiej byłoby z wszami walczyć. Łatwiej byłoby też przestać się ich wstydzić. Mogą przecież dopaść każdego.





 

Znowu będę chwalić "Akademię Mądrego Dziecka". Jest to seria, którą znać powinien każdy maluch. Świetnie tłumacząca nawet najbardziej skomplikowane kwestie. Oswajająca z tym, co może spotkać każdego z nas. Wszy świetnie wpisują się w charakter tej serii. Zainteresują każdego malucha, zainteresują każdego dorosłego. To bardzo dobra książka do czytania w rodzinnym gronie. To doskonała książka do czytania w przedszkolach i szkołach. Książka, która może złamać tabu. Która sprawi, że o wszach zacznie się mówić głośno i przestanie się ich wstydzić. Myślę, że ta książka (choć komuś może wydać się to kontrowersyjne) będzie świetnym prezentem dla każdego dziecka. Kupujcie, czytajcie i nie zaprzyjaźniajcie się wszami. Poznajcie je jednak dobrze, bo swojego wroga zawsze warto znać!




 

Tę i inne książki z serii "Akademia Mądrego Dziecka"

znajdziecie na


 https://harpercollins.pl/


Film: "Leonardo. Odkrywca"

Nadchodzi jesień, czyli najlepszy czas na nadrabianie kinowych zaległości. Latem nie ciągnęło nas do kinowych sal. Zresztą lato nie jest też czasem, kiedy na afiszach pojawiają się najbardziej oczekiwane nowości. Te pojawiają się właśnie teraz i warto już planowć, co będziemy oglądać w najbliższych tygodniach. My zaczęliśmy od filmu Leonardo. Odkrywca, który zobaczyliśmy dzięki uprzejmości Best Film.

Bohaterem filmu jest Leonardo da Vinci. Genialny twórca, którego chyba nikomu nie muszę przedstawiać. Człowiek żyjący w latach 1452-1519, który z powodzeniem mógłby się równać z tymi, którzy dziś wymyślają rzeczy, które zmieniają świat. Leonardo da Vinci również to robił. Był człowiekiem wielu talentów. Znamy go jako malarza i wynalazcę. Ale był również rzeźbiarzem, architektem, inżynierem. Zajmował się anatomią, geologią i filozofią. Z łatwością można go nazwać człowiekiem renesansu (i to nie tylko dlatego, że właśnie w tej epoce historycznej przyszło mu żyć). Był po prostu wszechstronny, interesowało go bardzo wiele rzeczy. Nieustannie zadawał sobie pytania, na które szukał odpowiedzi. To często spotykało się z niezrozumieniem otoczenia. I o tym właśnie opowiada film Leonardo. Odkrywca. Widzimy w nim zmagania wynalazcy z papieżem i innymi możnymi ówczesnego świata, którzy w kolejnych odkryciach naukowca widzieli zagrożenie dla porządku świata, swojej władzy i wpływów. Dlatego Leonardo opuścił rodzinne Włochy i wyjechał do Francji, gdzie czekał na niego nowy patron i nowe możliwości. Widzowie śledzą jego podróż i nowe wyzwanie, które przed sobą postawił. Leonardo da Vinci chce stworzyć idealne miasto! Czy to mu się uda czy ten plan pozostanie jedynie utopijną wizją? 

Leonardo. Odkrywca to film, który wymaga skupienia. Akcja toczy się bardzo niespiesznym tempem. Niektórym może być trudno się w nie wczuć, ale nie trzeba się zniechęcać. Film jest ciekawy, a podjęty przez jego twórców ważny, więc warto go obejrzeć. Obejrzeć i przemyśleć. Zastanowić się nad swoimi marzeniami, nad tym ile jesteśmy gotowi poświęcić, żeby je zrealizować. To ważna kwestia nie tylko dla dzieci, ale również dla dorosłych. Polską wersję Leonarda. Odkrywcy warto obejrzeć również ze względu na dubbing. W polskiej wersji językowej głównemu bohaterowi głosu udzielił Tomasz Kot. Gwarantuje on niezwykłą przyjemność oglądania. My przy tym filmie naprawdę miło spędziliśmy czas, więc zapraszamy Was do kin i życzymy miłego seansu!

"Zombiaczek. Zawsze głodny"/"Czarownica Zora. Zakazana biblioteka" (Wydawnictwo EGMONT)

Nagłe nadejście jesieni zaskoczyło chyba wszystkich. Dopiero co narzekaliśmy na upały i martwiliśmy się coraz niższym stanem polskich rzek. Teraz z niepokojem spoglądamy w niebo i niepokoją nas ulewne deszcze. Być może lato nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa, ale prawda jest taka, że powoli powinniśmy szukać rzeczy, które umilą nam jesień i zimę. Wszystkim przydadzą się książki. Długie powieści, pięknie wydane albumy, tomiki poezji albo komiksy. To, co lubimy czytać. To, czego czytanie sprawia nam przyjemność. Każdy ma przecież inne upodobania. I nikomu nic do tego.

 

Ja pokażę Wam dziś coś dla miłośników komiksów i historii z dreszczykiem jednocześnie. Dwa komiksy, które powinny zainteresować czytelników w wieku szkolnym. Pierwszy z nich Zombiaczek to tom inaugurujący nową komiksową serię na polskim rynku wydawniczym. Tytułowy bohater mieszka na cmentarzu. Wiedzie tu szczęśliwe, choć mroczne życie. Nie ma zmartwień do chwili, kiedy zaczyna brakować mu jedzenia. Kiedy głód zagląda Zombiaczkowi w oczy, przestaje być miło... Ten mały amator jedzenia, kiedy nie ma swoich ulubionych przysmaków, zaczyna być naprawdę upiorny. Jak poradzi z tym sobie Margotka? Ta zafascynowana zombiakami dziewczyna chce napisać książkę, której bohaterem będzie Zombiaczek. Pierwszy i jak na razie jedyny, który od urodzenia jest zombie! Po prostu strach się bać... 




 

Przy czytaniu drugiego komiksu również będzie Wam towarzyszył dreszczyk emocji. Spotkacie w nim Zorę. To nasze kolejne spotkanie z tą bohaterką, bo Zakazana biblioteka to kontynuacja serii "Czarownica Zora". Znowu towarzyszymy tej niesfornej czarownicy w świecie pozbawionym magii. Trafiła do niego za karę i musi się nauczyć sobie w nim radzić. Nie jest to łatwe, rówieśnicy bacznie się Zorze przyglądają. Wielu podejrzewa, że dziewczynka czymś się od nich różni. Zwracają uwagę na jej ubrania i nietypowe zachowanie. Zora musi zachować czujność, a w kryzysowych sytuacjach będzie mogła liczyć na babcię. Tylko czy babcia nie wpędzi ją w jeszcze większe kłopoty?




Dwie różne historie, dwa zupełnie inne komiksy. Każdy z nich znajdzie swoich miłośników. Czyta się je z zainteresowaniem. Opisane wydarzenia wielokrotnie zaskakują, a bohaterowie budzą sympatię. Pewnie takie wydarzenia nikogo z nas nie spotkają, ale wiele sytuacji opisanych w tych komiksach można próbować interpretować przez pryzmat tego, co każdy z nas doświadcza. Czytelnikom na pewno spodobają się komiksowe ilustracje. Nie można odmówić im charakteru, są oryginalne i jedyne w swoim rodzaju. Moje serce podbiły od razu, mimo swojej mroczności i tajemniczości. Nie da się oderwać od nich wzroku. Podobnie jak nie da się oderwać od tych komiksów. Chce się jak najszybciej przeczytać je do końca, a potem czekać na kolejne tomy przygód tych wspaniałych bohaterów.

Te i inne komiksy znajdziecie na


 https://egmont.pl/

"Pan Słowik. O Julianie Tuwimie dla dzieci" (Wydawnictwo Zygzaki)

Wiersze tego poety zna chyba każdy. Nie wierzę, że jest jakiś dorosły, który nigdy nie przeczytał żadnego wiersza jego autorstwa. Nie wierzę, że mogłoby istnieć dziecko, które w przedszkolu albo szkole nie zetknęłoby się z wierszami Juliana Tuwima. Wszyscy znają Ptasie radio, Lokomotywę i Abecadło. Wiersze, które na stałe wpisały się w polską literaturę dziecięcą. Wiersze, które zdają się nie starzeć i cały czas zachwycać. A czy wszyscy znają jego biografię? Myślę, że nie.

Oczywiście znajomość życia poety nie jest obowiązkowa, ale może ułatwić rozumienie ich wierszy. Dotyczy to przede wszystkim autorów tworzących dla dorosłych. Jednak także w przypadku tych, którzy piszą dla najmłodszych mogą (a nawet muszą) mieć ciekawe życiorysy. Tak było również w przypadku Juliana Tuwima, poety, który nigdy nie przestał zachwycać się światem. Poety, który na zawsze zachował w sobie cząstkę dziecka. Nigdy nie zatracił tej niezwykłej dziecięcej ciekawości, która pozwala nam odkrywać świat i nieustannie się nim zachwycać. Przez całe życie miał wiele pasji, interesował się różnymi rzeczami, większości z nich oddawał się całkowicie. Mały Julek interesował się zwierzętami, przeprowadzał eksperymenty chemiczne (jeden z nich zakończył się wybuchem), pasjonowały go rośliny i słowa. Bardzo lubił poznawać inne języki. To wszystkie pasje zaprowadziły go do świata poezji. Julian Tuwim zaczął pisać wiersze. Nie były to jednak od razu wiersze dla dzieci. Zaczął od pisania wierszy dla dorosłych. Szybko zyskał sławę i stał się ważną postacią polskiego życia literackiego. Potem zaczął tworzyć wiersze dla dzieci. I zaskarbił sobie ich sympatię na długie lata...




Pan Słowik. O Julianie Tuwimie to druga, po Szaliku. O Wisławie Szymborskiej dla dzieci biografia znanego poety autorstwa Michała Rusinka. Od biografii Szymborskiej nie mogłyśmy się oderwać, z Panem Słowikiem było tak samo. Julian Tuwim był niezwykle barwną postacią, więc historię jego życia czyta się z wypiekam na twarzy. Z zachwytem ogląda się także przepiękne ilustracje Joanny Rusinek. Kolaże i rysunki jej autorstwa stanowią integralną część tej książki. Bez niej ta książka nie byłaby aż tak niezwykła. Dzięki współpracy rodzeństwa Rusinków powstała wspaniała książka dla małych i dużych. Doskonała lektura do czytania w rodzinnym gronie. Pełna ciekawostek i humoru. Książka tak radosna, że na twarzy każdego czytelnika wywoła uśmiech. A każdego dorosłego przeniesie do czasów dzieciństwa. I przypomni, że warto zachować w sobie cząstkę dziecka, że nie trzeba się jej wstydzić. Julian Tuwim nigdy się jej nie pozbył. I przez całe życie tworzył rzeczy piękne! Wiersze, które do dziś dają innym radość.




 

Pan Słowik. O Julianie Tuwimie dla dzieci

Michał Rusinek

ilustracje Joanna Rusinek

Zygzaki 2024


 https://www.zygzaki.pl/

"Introwertyczka w głośnym świecie" (Wydawnictwo Nasza Księgarnia)

Mówi się, że każdy może żyć jak chce. Dopóki nie robimy krzywdy drugiemu człowiekowi nikt nie powinien krytykować tego, co robimy. Dobrze wiemy, że bywa jednak inaczej, że brakuje nam wyrozumiałości, że nie jesteśmy aż tak tolerancyjni jak mówimy. Zwłaszcza, jeśli zachowanie drugiej osoby bardzo odbiega od naszego...

W takiej sytuacji źle czuje się zarówno ta druga osoba, jak i my. Trudno się dogadać, trudno nawiązać nić porozumienia, kiedy nie szanujemy swoich granic i różnic, które są między nami. Żeby się porozumieć i zrozumieć musimy się poznać, musimy spojrzeć na świat oczami drugiej osoby. Często bowiem nie zdajemy sobie sprawy, że rzeczy, które są dla nas całkowicie naturalne, mogą sprawiać innym duży kłopot. Uświadomią to sobie wszyscy, którzy przeczytają powieść graficzną Introwertyczka w głośnym świecie. Jej autorka i zarazem główna bohaterka opisuje swoje zmagania z tytułowym "głośnym światem". Światem, na pierwszy rzut oka, całkiem zwyczajnym, jednak dla introwertyków nad wyraz hałaśliwym. Trudno im odnaleźć się w wielu sytuacjach. Trudno zabrać głos na zajęciach, czuć się dobrze na spotkaniu ze znajomymi, pójść w nowe miejsce i poznawać nowych ludzi. Sprawia im to tak wielką trudność, że z tego powodu rezygnują z wielu aktywności. Regularnie szukają wymówek, żeby wielu rzeczy nie robić. Tak właśnie wyglądała codzienność Debbie. Prawie wszystko budziło w niej strach albo niechęć. Co jej pomagało? Raczej kto. Pomagali jej życzliwi ludzie. Ci, którzy zdobyli jej zaufanie. Nie było to łatwe, ale udało się! 




Nigdy nie miałam problemów z nawiązywaniem kontaktów z ludźmi. Wchodzenie w nowe towarzystwo i do nowych miejsc nie było może bezstresowe, ale towarzyszące im emocje na pewno mnie nie paraliżowały. Miałam szczęście, życie głównej bohaterki tej książki wyglądało zupełnie inaczej. Z podobnymi problemami borykają się ludzie na całym świecie. Pewnie wielu z nas zna kogoś takiego. Czy łatwo nam ich zrozumieć? Różnie z tym bywa. Na pewno trudno rozumieć coś, czego się nie zna. Trudno wczuć się w sytuację introwertyków, kiedy sami nie mamy problemów z nawiązywaniem kontaktów, przebywaniem w zatłoczonych pomieszczeniach i uczestnictwie w wydarzeniach, które gromadzą duże grupy ludzi. Ta książka otwiera oczy. Pokazuje życie innych ludzi. Wpuszcza czytelników do ich wnętrza. Pomaga tym, którzy chcieliby introwertyków zrozumieć. Dodaje otuchy introwertykom, którzy zobaczą, że nie są sami! Dlatego dobrze byłoby, gdyby przeczytali ją wszyscy, bo to wartościowa książka, którą każdy może (a nawet powinien przeczytać).

 




*współpraca barterowa z wydawnictwem

Introwertyczka w głośnym świecie

Debbie Tung

tłumaczenie Joanna Kończak

Nasza Księgarnia 2024

wiek 14+