"Pewnego dnia odwiedziłam dziadka" (Wydawnictwo Świetlik)
Przed nami bardzo wyjątkowy czas. Za niespełna dwa tygodnie dzień Wszystkich Świętych, a zaraz po nim Dzień Zaduszny. Czas, kiedy odwiedzamy cmentarze i wspominamy naszych bliskich. Opowiadamy o nich naszym dzieciom, czyli tym, którzy osób spoczywających na cmentarzach mogą nie pamiętać. To piękna tradycja, którą warto kultywować. Przypomina o tym jedna z jesiennych nowości, którą trudno przeczytać bez wzruszenia...
Główną bohaterką książki Barbary Supeł jest sześcioletnia Halusia. Sympatyczna dziewczynka o niebieskich oczach. Te oczy podobno odziedziczyła po dziadku Józefie. Niestety, nie może tego sprawdzić i potwierdzić, bo dziadek nie żyje od ośmiu albo dziesięciu lat (co do tego Halusia nie ma pewności). Musi uwierzyć słowom innych i ich wspomnieniom. Najwięcej wspomnień związanych z dziadkiem ma oczywiście babcia Wiera. To właśnie ona zabiera Halusię na cmentarz. Razem z nimi idzie również Bączek - ukochany czworonóg babcia. Dla Halusi wizyta na cmentarzu to bardzo wielkie przeżycie. Z treści książki można wywnioskować, że nigdy wcześniej tam nie była. Dlatego zadaje wiele pytań, wszystko bacnie obserwuje i zapamiętuje. Przygląda się jak babcia kupuje kwiaty, próbuje razem z babcią zapalić znicze. Pomaga grabić liście, patrzy na Bączka, który leży obok grobu dziadka i smacznie śpi. Wygląda jakby leżał na kolanach człowieka. Przygląda się też nagrobkowi dziadka i zastanawia, co mogłoby być tam napisane, oprócz imienia i nazwiska. Babcia bardzo cierpliwie odpowiada na wszystkie pytania Halusi i opowiada jej o dziadku oraz zwyczajach panujących na cmentarzach. Od razu widać, że relacja łącząca babcię i wnuczkę jest naprawdę wyjątkowa.
Tosia jest już znacznie starsza od Halusi. Na cmentarze chodzi od dawna, wie dlaczego to robimy i jest to dla niej rzecz oczywista. Dlatego taka książka nie jest nam potrzebna. A jednak, kiedy zobaczyłam ją w zapowiedziach, wiedziałam, że chcę i muszę ją kupić. Takiej książki jeszcze nie było. Piękna, bardzo wzruszająca opowieść przepełniona wspomnieniami i sentymentem. Opowieść o pamięci. O rodzinie, która się zmienia, bo jedni odchodzą, inni dopiero przychodzą na świat. Halusia i jej dziadek nie mieli szansy się spotkać. Dziewczynka poznaje dziadka przez opowieści innych członków rodziny. On, pewnie patrzy nią z góry i dumny jest z takiej wnuczki. Niesamowicie wzruszyła mnie ta książka. Mnóstwo w niej mądrych i ważnych zdań. Powinna trafić do każdego domu. To jedna z tych historii, które warto przeczytać dziecku i potem z nim o niej porozmawiać. O rodzinnych relacjach, o relacjach międzypokoleniowych, o tęsknocie za tymi, których nie ma. O tym wszystkim, co czasem wydaje się oczywiste, ale dla najmłodszych oczywiste nie jest. Dzięki tej książce na pewno łatwiej będzie im to zrozumieć.
Pewnego dnia odwiedziłam dziadka
Barbara Supeł
ilustracje Gerard Frydrych
Wydawnictwo Świetlik 2024
https://www.wydawnictwokobiece.pl/marka/swietlik/
super :D
OdpowiedzUsuńPiękna książka z pięknym przesłaniem, kochajmy Dziadków dopóki żyją i pamiętajmy o nich, kiedy odejdą,, bo to nasza Rodzina, Tradycja i przeszlość...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się zamysł na tę książkę, piękne przeslanie! Nie spotkałam się dotąd z taką propozycją dla dzieci
OdpowiedzUsuńI takie przesłania są na wagę złota, książka dopełni to, o czym rozmawia się z dziećmi, przynajmniej powinno, świadomość cyklu życia i dorosłym sprawia trudność w przyswojeniu. Izabela Bookendorfina
OdpowiedzUsuń