Gra(my) w piątki: "Goblin Coaster" (Wydawnictwo EGMONT)
Gry planszowe z czasów mojego dzieciństwa kojarzą mi się z emocjonującymi, ale jednak (z czasem) powszedniejącymi rozgrywkami. Niewiele z nich dawało szansę na różnorodne rozgrywki i tworzenie różnych scenariuszy gry. Gry, które pamiętam z dzieciństwa ograniczały się najczęściej do rzucania kostką i przesuwania pionków po kolejnych polach planszy. Nie jest to oczywiście nic złego. Uwielbiałam te gry i wiele z nich do dziś wspominam z sentymentem. Ale czasy się zmieniły i zmieniły się także gry.
Ci, którzy je lubią i chętnie poznają nowe. Wybór mają duży, bo nowe gry ukazują się regularnie. Zawsze zaskakuje (i zachwyca) mnie to, jak bardzo te gry się od siebie różnią. Nie trafiłyśmy jeszcze ani razu na dwie takie same gry. Nie trafiłyśmy na gry, które byłyby do siebie bardzo podobne. Różnice między nimi są widoczne gołym okiem. A kiedy zaczynamy czytać instrukcje i przyglądać się wszystkim elementom, widzimy jak wiele pracy twórcy musieli włożyć w ich stworzenie. Kiedy po raz pierwszy otworzyła pudełko gry Goblin Coster nie mogłam przestać się nią zachwycać. Gra robi wrażenie od samego początku. Zaskakuje mnogość elementów, zachwyca staranność ich wykonania i piękna grafika. W pudełku znajdują się różne kafelki, które są fragmentami torów, kafelki z narzędziami, które będą potrzebne w trakcie rozgrywki, znaki bezpieczeństwa i dwie klepsydry. Zanim rozpoczniemy grę trzeba je wszystkie wyjąć i przygotować. Na początek układamy na stole kafelek rampy start-meta (na nim stawiamy klepsydrę) oraz początkowy fragment torów. W tym momencie musimy podjąć decyzję, w który wariant gry chcemy grać. Od tego zależy, które klocki będziecie musieli umieścić w woreczku, a które odłożyć na bok. W pierwszym, najprostszym wariancie gry potrzeba ich najmniej. Myślę, że właśnie od niego dobrze jest zacząć, żeby najlepiej zrozumieć zasady tej gry. Te są dość proste, chodzi o to, żeby zbudować Goblińską Kolejkę Górską. Do jej stworzenia potrzebne są tory. Te znajdują się w woreczku, z którego gracze będą wyjmować kolejne elementy. Proste? Tylko na pierwszy rzut oka. Kafelki torów przypominają puzzle. Żeby znaleźć ten właściwy trzeba się czasem długo naszukać. Czy to źle? Oczywiście, że nie. To tylko czyni całą zabawę jeszcze ciekawszą i bardziej emocjonującą. A jeśli komuś emocji będzie mało, może zacząć grać w kolejne warianty Goblin Coaster. Jest ich aż 5. Każdy kolejny jest trudniejszy i bardziej wymagający.
Różnorodność wariantów tej gry sprawia, że trudno się nią znudzić. Z tego samego powodu jest dobrą propozycją i dla dzieci, i dla dorosłych. Ani mali, ani duzi nie będą się przy niej nudzić. Rozgrywka jest ciekawa i emocjonująca. A element przypadkowości i zaskoczenia sprawia, że każda rozgrywka jest inna. Trudno w niej cokolwiek przewidzieć i zaplanować. Gra uczy współdziałania, bo Goblińską Kolejkę Górską buduje się wspólnie. Wygrywa albo przegrywa cała grupa. Ważny jest cel i wybudowanie kolejki. To można zrobić jedynie w grupie. Dzięki tym zasadom Goblin Coaster jest prawdziwą grą drużynową. W tej drużynie dla każdego znajdzie się miejsce i każdy gracz będzie niezbędny. To świetna lekcja współdziałania. I świetny prezent dla rodzeństwa z okazji nadchodzących Świąt. Gra adresowana jest do dzieci od ósmego roku życia, więc jeśli macie takie dzieci w rodzinie i nie wiecie, co im podarować, przyjrzyjcie się dokładnie tej grze. Jestem pewna, że prezent okaże się trafiony!
Goblin Coaster
liczba graczy: 2-6
czas rozgrywki: 20 minut
wiek graczy: 8-108 lat
EGMONT 2024
https://egmont.pl/
zdecydowanie sporo poszły do przodu planszówki, widzę że ta ma całkiem sporą rozpiętość wiekową dla uczestników.
OdpowiedzUsuńPaleta współczesnych gier jest bardzo szeroka, co mnie bardzo cieszy, zarówno od strony tematycznej, stylu gry, a nawet koncepcji na zabawę. Każdy znajdzie coś dla siebie, w wielu wariantach. Izabela Bookendorfina
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubiłam też te gry kiedy rzucało się kostką.
OdpowiedzUsuń