"Simona" (Libra PL)
Coraz mocniej czuję świąteczny klimat. Coraz więcej pojawi się tu świątecznych książek. Dziś będzie inaczej. Nie pokażę książki świątecznej. Pokażę książkę, która może być pięknym świątecznym prezentem. Książkę, która oczaruje wszystkich miłośników przyrody i tych, którzy lubią niebanalne biografie wyjątkowych ludzi. Taką osobą była na pewno Simona Kossak i o niej właśnie opowiada ta książka.
Simona od razu zachwyca. Duży format, piękna struktura okładki i wspaniała ilustracja przedstawiająca główną bohaterkę. Obok takiej książki nie można przejść obojętnie. Zaintryguje każdego, kto lubi ładne książki. Czas jednak oderwać się od tego, co widać na pierwszy rzut oka, trzeba zajrzeć do środka i poznać główną bohaterkę tej książki. Simona Kossak to potomkini słynnych malarzy. Urodzona w Krakowie dziewczynka miała być "czwartym" Kossakiem. Niestety, zabrakło talentu malarskiego. Skupiła się, więc na czymś zupełnie innym. Skończyła biologię na Uniwersytecie Jagiellońskim, a po obronie pracy magisterskiej wyjechała na drugi koniec Polski. Simona Kossak przeprowadziła się do Białowieży, gdzie całkowicie poświęciła się badaniom na dzikimi zwierzętami. Badała dietę saren, walczyła z kłusownictwem i nielegalną wycinką drzew. Chciała chronić to, co w tym miejscu najcenniejsze - ostatni europejski pierwotny las. Mieszkała na "Dziedzince", w starej leśniczówce. Miejscu bez prądu i bieżącej wody. W budynku stojącym w środku puszczy. Bliżej przyrody być się już nie da. A Simona mieszkała tam nie tylko z fotografem Leszkiem Wilczkiem, ale przede wszystkim ze zwierzętami. Pełnoprawnymi mieszkańcami Dziedzinki byli locha zwana Żabką, kruk Korasek i para małych łosi, które Simona nazwała Pepsi i Cola. Na Dziedzince zamieszkały również psy, pawie i owce. Odchowano tu parę borsuków i rysicę Agatkę. Każde zwierzę, które potrzebowało pomocy, tu ją otrzymywało. Dziedzinka była tak wyjątkowa jak jej mieszkańcy. I ta książka pozwala to poczuć.
Tegoroczne wakacje spędziliśmy na Podlasiu (jeśli ktoś jeszcze nie czytał relacji z tego wyjątkowego wyjazdu, znajdzie go tutaj). Jednym z najważniejszych miejsc, które chcieliśmy zobaczyć na własne oczy, była Dziedzinka. Wybraliśmy się na nią rowerami. Jadąc leśną drogą mogliśmy w pełni poczuć piękno przyrody i odczuć wyjątkowość tego miejsca. Jakby na potwierdzenie tego, w jak wyjątkowe miejsce trafiliśmy, w pewnym momencie drogę przebiegła nam przepiękna łania. Nie dziwię się Simonie Kossak, że zakochała się w tym miejscu. Była wyjątkową osobą. Ta książka pozwala to poczuć. Niedługie rozdziały opisują Simonę Kossak i to, co ukochała najbardziej, czyli przyrodę. Piękne ilustracje działają na wyobraźnię czytelników. Zarówno małych, jak i dużych. Tych, którzy o Simonie Kossak słyszeli, którzy wiele na jej temat przeczytali (a może nawet mieli to szczęście, że poznali ją osobiście), jak i tych, dla których będzie to pierwsze spotkanie z tą kobietą. Nie wierzę, że jest na świecie ktoś, kto mógłby nie zachwycić się tą książką. Tą piękną opowieścią o człowieku, ale przede wszystkim o przyrodzie. Dajecie się porwać tej książce i tej opowieści. Nie rozczarujecie się. Przeciwnie, ta książka Was zaczaruje, zachwyci i pozwoli (choć na chwilę) przenieść się w głąb Puszczy Białowieskiej. Do miejsca, w którym wszystko jest inne i (chyba) lepsze!
Simona
Maria Strzelecka
Libra PL 2024
https://www.libra.pl/
Piękne są te ilustracje! Aż żałuję, że nie jestem dzieckiem
OdpowiedzUsuńSporo ostatnio napotykam informacji, książek i artykułów o Simonie Kossak, niesamowita osobowość, poświęcenie dla przyrody, kontakt ze zwierzętami, pragnienie zachowania dzikości puszczy. Izabela Bookendorfina
OdpowiedzUsuńOgólnie to trzeba umieć obcować z przyrodą bo to ona rządzi się swoimi prawami.
OdpowiedzUsuń