"Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych książek" (Wydawnictwo Babaryba)

Wiele osób dziwi się, kiedy słyszy, że czytam książki dla dzieci. Mam wrażenie, że nawet moje zapewnienia o wyjątkowości tych książek ich nie przekonują. Literatura dziecięca kojarzy im się z prostymi historiami, które dzieciom czytają rodzice. Z bajkami o księżniczkach, rycerzach i smokach. Taka literatura dziecięca także jest, ale bez trudu można znaleźć książki, które mówią o sprawach ważnych, poruszają tematy trudne i skłaniają Zwierzokdo refleksji. Właśnie z tego powodu czytam książki dla dzieci. Właśnie takich książek szukam i przy takich książkach lubię spędzać czas. Zwierzoksiąg taką książką właśnie jest.

Czytelnicy trafiają do Leśnej Księgarni. Prowadzi ją Lis Archibald. Jego praca jest przede wszystkim jego wielką pasją. Dba o swoje książki i swoich klientów. Książki, które ma w swoich zbiorach są bardzo wyjątkowe, bo każda istnieje tylko w jednym egzemplarzu. Dostarczają je osobiście ich autorzy. Wiele z nich długo czeka na swoich czytelników. Lis doskonale wie, kto czyją uwagę zwróciły i do czyjej biblioteczki trafiły. Doskonale zna swoje książki i swoich czytelników. Dlatego zaskakuje go, kiedy nie może znaleźć jednej z książek. Przyszedł po nią jej autor - kret Ferdynand. Kret chciał odzyskać swoją książkę. Potrzebował jej, bo dopadła go zapominalia. Przypadłość, z która borykają się starsze zwierzęta. Choroba odbiera mu pamięć i sprawia, że kret traci wspomnienia dotyczące ukochanej żony i synka. Chciałby to zatrzymać, chciałby wszystko sobie przypomnieć, ale nie jest to takie łatwe. Pomóc mogłaby mu w tym jego książka, ale książki nie ma. Archibald nie wie, kto ją kupił, ale wie, że musi pomóc Ferdynandowi. Dlatego rusza z nim w podróż. Podróż w przeszłość. Podróż, która ma pomóc Ferdynandowi odnaleźć siebie i swoje wspomnienia. Uciec przed zapominalią. Czy im się to uda? Wyruszcie w tę podróż razem z nimi, wtedy wszystkiego się dowiecie. 




Tej książce mogłabym zarzucić tylko jedno. Powinna mieć twardą, płócienną okładkę. Tak piękna historia zasługuje na wyjątkową oprawę. Ale to tak naprawdę szukanie dziury w całym. Bo bez względu na to, jak Zwierzoksiąg zostałby wydany i tak wart jest przeczytania. To historia, która wzrusza niemal na każdej stronie. To historia, której każda strona i każde zdanie zachwyca. Niezwykła opowieść o zwierzętach, która mogłaby się rozegrać w naszym świecie. Jej bohaterami mogłyby nie być zwierzęta, ale ludzie. Czy wtedy straciłaby na sile? Nie. Czy wtedy zyskałaby dodatkową moc? Myślę, że nie. Ta książka już jest wyjątkowa i magiczna. Ta książka zostaje w pamięci na długo. Od tej książki bardzo trudno się oderwać. Trudno też oderwać wzrok od przepięknych ilustracji autorstwa Sanoe. Te niezwykłe prace miały Zwierzoksiąg dopełnić, a stały się jego nieodłączną częścią. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby ich nie być. Tak samo nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie przeczytać tej historii. To taka opowieść, którą poznać powinien każdy! 




 

Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych książek 

Mickael Brun-Arnaud

ilustracje Sanoe

tłumaczenie Paweł Łapiński

BABARYBA 2024 


Komentarze

  1. Przepięknie wydana książka! Ilustracje mnie urzekły. Sama też sięgam po książki dla dzieci i jest to dla mnie czysta przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście piękna szata graficzna, to duży atut takich pozycji. Myślę, że dzieci będą zachwycone taką historią.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz